17

7.4K 413 153
                                    

W dużym skrócie ja i Lily oraz Hunter postanowiliśmy raz na zawsze pokazać Huncwotom kto rządzi w szkole i zakończyć ich niepodzielnie rządy.

Łatwiej powiedzieć niż zrobić.

Odkąd obiecałam im zemstę strasznie się pilnowali. Dokładnie sprawdzali swoje jedzenie na śniadaniu, obiedzie i kolacji; swoje szampony i mydła pochowali i przed każdym myciem testowali je; gdy ktoś proponował im wypad grzecznie odmawiali; gdy ktoś chciał im coś dać panicznie się przed tym bronili. Nawet swoje szkolne ławki zmieniali co lekcje, tak, żebym nie wiedziała gdzie usiądą.

Andromeda Tonks* powiedziała mi nawet, że słyszała jak Remus mówi do Syriusza i Jemsa, że wolałby mieć już tą całą zemstę za sobą, bo czekanie jest jeszcze gorsze niż sam kawał, który im wytnę.

Ale ja byłam cierpliwa.

I żeby nie było! Remus także podlegał mojej zemście. W końcu bez jego włosów Black nigdy nie przemieniłby się, a nasza rozmowa w Pokoju Życzeń nie odbyłaby się.

Wiele osób pytało mnie co dokładnie planuje, ale ja milczałam jak grób. Nawet ognistowłosa, po setnej próbie wyciągnięcia ze mnie jakiejkolwiek informacji, poddała się, a za jej przykładem poszła Dorcas, Ann i Hunter. Wszystko szło idealnie, a ja musiałam jeszcze tylko uśpić czujność Huncwotów.

Tylko nie wiedziałam jak to zrobić.

Ale postanowiłam się tym aż tak nie przejmować. Gdy wszystko będzie gotowe rozwiązanie samo się pokarze. Byłam tego pewna. Chyba.

Choć aż mnie korciło, by utrzeć Huncom nosa już następnego dnia, z trudem opanowałam się i czekałam na ostatni dzień przed świętami w Hogwarcie. W tedy odbywało się uroczyste śniadanie, na którym pojawiali się wszyscy uczniowie i składali sobie życzenia, a później część wracała do domu lub z powrotem do dormitorium. Ja byłam w tej drugiej grupie.

Przez te dwa tygodnie, które dzieliły nas od Bożego Narodzenia zupełnie zatraciłam się w planowaniu, szykowaniu, knuciu i kupowaniu wszystkiego, co tylko pomoże mi w mojej zemście, że zupełnie nie zauważyłam i nie poczułam tego całego świątecznego klimatu. Dopiero na dwa dni przed całą imprezą przypomniało mi się, że jutro jest Bal Bożonarodzeniowy oraz, że muszę zapakować prezent dla Huntera, który kupiłam już w listopadzie.

Dobra, przyznam się. To Hunter przypomniał mi o balu, taktownie zapraszając mnie na niego. Czasami zachowywał się jak prawdziwy książę z bajki, co tylko dodawało mu punktów w moich oczach. Nieraz zastanawiałam się, co by się stało gdybym go nie poznała. Pewnie nadal byłabym zadufaną w sobie introwertyczkę bez przyjaciół. Chociaż od tamtego czasu za wiele się nie zmieniłam. No, może poza tym, że teraz mam przyjaciół i wspaniałego chłopaka.

Poczułam ciepło na sercu na samą myśl o tym.

Niestety zaraz zostałam zmuszona do wrócenia do rzeczywistości gdy oberwałam sukienką Julie w twarz. Moja współlokatorka szukała właśnie jakiejś odpowiedniej wieczorowej kreacji, ponieważ na bal zaprosił ją wyjątkowo przystojny Krukon z siódmego roku, w którym od dawna była zakochana. Jak się okazało z odwzajemnieniem.

Gdy patrzyłam jak sfrustrowana przebija się przez kolejne warstwy ubrań w swojej szafie strasznie chciało mi się śmiać. Załamana Julie tylko podniosła ręce do nieba i z rezygnacją w oczach opadła koło mnie na dywan.

- To na nic! Kompletnie nie mam się w co ubrać. - jęknęła i położyła się na stercie ubrań większej niż cała ja i połowa Huntera - Co mam zrobić?

Delikatnie... dobra, używając wszystkich moich sił przesunęłam na bok kupę jej jeansów i spódniczek i zrobiłam sobie z nich prowizoryczną podpórkę. Stwierdziłam, że nawet mi wygodnie.

Psotki HuncwotkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz