[Rozdział dedykujęCiasteczkowyPotwor12]
- Cieszę się, że cię widzę - krzyknęłam i rzuciłam się Hunterowi na szyję - Jak tam na świętach?
- Bez ciebie to nie to samo - mruknął i dał mi soczystego buziaka - Następnym razem zostaję z tobą.
Roześmiałam się i razem weszliśmy do Wielkiej Sali. Dyrektor już dawno skończył swoje nudne i długie przemówienie, więc teraz większość uczniów zajęta była jedzeniem lub wymienianiem się świątecznymi historiami i przygodami. Nawet Malfoy się uśmiechał, a to nie mały wyczyn. Black siedział z Lupinem i zajadał się babeczkami z konfiturą - cóż najwyraźniej święta z bogatą rodzinką i milionem prezentów to za mało, Pet zawzięcie gestykulował rozmawiając z Camillą, a Dorcas i Ann czytały listy - najpewniej od swoich rodziców. Julie i Gaba zajęte były porównywaniem naszyjników i bransoletek. Nie widziałam tylko Jamesa i Lily. Czyżby nasze dwa gryfki latały gdzieś indziej tylko w dwójkę? Nie, Lily nienawidzi Rogacza.
Nałożyłam sobie na talerz kilka tostów i polałam je keczupem. Mugole to jednak zmyślne istoty, ten sos to dar niebios. Nawet sam Merlin by się skusił.
- Hej, Farce.
- Hmm?
- Masz jakieś plany na wakacje?
- Cóż, najpierw będę się modlić by nie wywalili mnie ze szkoły, później przeleżę miesiąc w łóżku czytając książki i pijąc sok dyniowy. Drugi miesiąc będę pewnie robiła to samo, tylko że na dworze. Wiesz, lubię świeże powietrze, las, naturę itp.
- Rozumiem, to na prawdę ambitne plany. - odparł rozbawiony - A co byś powiedziała na spędzenie wakacji u mnie?
Zatkało mnie. I to dosłownie. Tak dosłownie, że cały talerz tostów wylądował na podłodze z głośnym "trach". Kilku uczniów obejrzało się w naszą stronę zastanawiając się z jakiego powodu moje ulubione danie spadło na ziemię. Zamrugałam kilka razy by sprawdzić czy ja czasami nie śpię, a to nie jest jeden z moich najcudowniejszych snów. Dla pewności uszczypnęłam się jeszcze w ramię, ale z zadowoleniem stwierdziłam, że to nie sen.
- Och, Hunter jasne, że chce spędzić z tobą wakacje! Nie mogłeś mi dać lepszego prezentu.
- A kolia?
- Dobra, wygrałeś. Kolia była prześliczna i z pewnością ZA droga.
- Więc lepiej jej pilnuj.
Zachichotałam. To będą najlepsze wakacje w moim życiu.
- Moi rodzice strasznie chcą cię poznać - dodał już znacznie ciszej.
Zamarłam. O święty Merlinie! On chce mnie przedstawić rodzicom. A co jeśli się przed nimi zbłaźnię? A co jeśli palne coś głupiego i mnie nie polubią? Co jeśli nie spodoba się im, że dziewczyna ich syna prawdopodobnie jeszcze w tym roku wyleci ze szkoły? Co jeśli powiedzą Hunterowi, że mnie nie tolerują i każą mu ze mną zerwać?
- HALO! Ziemia do Farce! Tutaj Mr. Star, pamiętasz mnie jeszcze?
- T-tak.
- Chwila, nie mów, że myślałaś, że w moim domu będziemy tylko we dwoje? - kiwnęłam głową na potwierdzenie tych słów. Boże Farce ty głąbie! - Daj spokój, moi rodzice to nie Śmierciożercy, nie są straszni. Lubią cię.
- A co jak tak na żywo mnie nie polubią?
- Jesteś zdecydowanie zbyt pesymistycznie nastawiona. Założę się, że wystarczy, że tylko na nich spojrzysz, a już będą ci z rąk jedli.
CZYTASZ
Psotki Huncwotki
FanfictionSzósty rok nauki w Hogwarcie. Łapa, Rogacz, Lunatyk i Glizdogon mają poważny problem. W ich ulubionej szkole pojawia się nowa dziewczyna, która okazuje się być jeszcze większym huncwotem niż Oni! Bezradni chłopcy postanawiają odegrać się na koleżanc...