Farce p. o. v.
Stałam przed drzwiami Wielkiej Sali. Nie mogłam się przemóc i wejść do środka. Wiedziałam, że jeśli to zrobię to prawdopodobnie już nigdy nie będę tą Farce, która jeszcze wczoraj leżała na podłodze w swoim dormitorium i niczym się nie przejmowała.
Zmieniłam w sobie wszystko - fryzurę, strój, nawet makijaż nałożyłam.
Ale musiałam to zrobić.
Słyszałam plotki, które chodziły za mną po szkole po tym jak Huncwoci wycieli mi kawał. Mówiono, że zasłużyłam, że te pomyje sprawiły, że wyglądam ładniej, że nawet gdy byłam w zielonym śluzie za bardzo się nie zmieniłam.
Ostatni raz wzięłam głęboki oddech.
Lekko zmieszana weszłam do środka. Od razu zakochałam się w baśniowej scenerii panującej we wnętrzu. Miliony płatków śniegu, świece, świąteczne ozdoby - wszystko sprawiło, że przez chwilę czułam się jak księżniczka, ale to uczucie szybko zniknęło. Na raz skupiły się na mnie wszystkie pary oczu. Szczęście, że w Sali panował lekki półmrok, bo inaczej każdy zobaczyłby moje czerwone jak ogień policzki.
Gdy już chciałam wybiec, podszedł do mnie Hunter i z elegancją godną księcia z bajki podał mi ramię. Przyjęłam je z wdzięcznością i moje lęki ulotniły się w oka mgnieniu. W drodze do stołu z przekąskami, rzuciłam Hunterowi znaczące spojrzenie mówiące "ja NIE tańczę". Jednak on chyba opacznie mnie zrozumiał, bo na parkiecie pojawiliśmy się zaraz za dyrektorem Dippetem.
Na szczęście orkiestra zagrała prostego walca, więc dałam sobie radę.
Szkoda tylko, że przez połowę wieczoru byłam zmuszona go tańczyć. Dopiero gdy skończyła się część oficjalna i na scenie pojawił się popularny wśród czarodziei zespół moje nogi mogły trochę odpocząć. Cała obolała usiadłam przy jednym z stolików i powoli sączyłam mój poncz. Hunter podśmiewał się ze mnie cicho. Gdyby on też miał na nogach szpilki wiedziałby o czym mówię i już by się tak głupio nie chichrał.
- Ty zdrajco!
Momentalnie się odwróciłam i zobaczyłam Julie z Aaronem. Twarz brunetki była, a przynajmniej próbowała być, rozgniewana.
- O co chodzi?
- Jak to o co?! - wykrzyknęła, ale przez śpiew zespołu muzycznego i tak ledwie co ją słyszałam - Zaplanowałaś sobie dzień u fryzjera, kosmetyczki, stylisty i Merlin sam wie jeszcze kogo i nic mi nie powiedziałaś! Nawet tego, że farbujesz włosy! A ja dla ciebie na święta w Hogwarcie zostaje!
Roześmialiśmy się z Hunterem i Aaronem.
- Wiesz, dzisiaj rano ja też nie wiedziałam, że będę blondynkom. Dopiero po czternastej, u fryzjera odkryłam tę szokującą prawdę.
- Mi się taka strasznie podobasz - mruknął Hunter i pocałował mnie w policzek - Szczególnie podoba mi się ta sukienka.
- Nie mów, że chcesz bym chodziła w sukienkach, bo tego nie wytrzymam!
Zamiast odpowiedzieć mój chłopak mrugnął do mnie konspiracyjnie i pociągnął znowu na parkiet pod scenę. Początkowo lekko się ociągając dołączyłam do niego i przez bite trzy godziny bawiliśmy się w rytmie rock and rolla. Dopiero pod sam koniec Godryk Gryffindor wysłuchał mojej prośby i puszczono coś wolnego.
Teraz tuliłam się do Huntera rozmyślając o przyszłości. Bez wątpienia był on najlepszą rzeczą jaka mogła mi się przytrafić w życiu. Z minuty na minute rosło moje przekonanie o tym, że tak powinno być już zawsze. Ja i On. Przez chwilę bawiłam się naszymi imionami łącząc je w niezwykłe kombinacje. Jak dotąd wyszło mi FraUnter, HunArce i FarHunteArce. Z bólem muszę przyznać, że nie mam głowy do wymyślania takich romantycznych dziwactw.
CZYTASZ
Psotki Huncwotki
FanfictionSzósty rok nauki w Hogwarcie. Łapa, Rogacz, Lunatyk i Glizdogon mają poważny problem. W ich ulubionej szkole pojawia się nowa dziewczyna, która okazuje się być jeszcze większym huncwotem niż Oni! Bezradni chłopcy postanawiają odegrać się na koleżanc...