Rozdział 1

14.2K 431 52
                                    

Myślałam że wyjdę za mąż, będę miała dwójkę dzieci, psa i dom z ogrodem.

HA! HA! HA!

Nie wierzcie w to!

Myślicie że życie jest pisane tak od razu? Jak scenariusz? A wy może macie jeszcze główną rolę?

Uważajcie...

***

Myślałam że nikt nie może zmienić swojego losu - przeznaczenia.
Że miłość nie istnieje...
Nie taka prawdziwa.
Że scenariusz jest jeden.

O co chodzi w życiu?
Do czego mamy dążyć?
Czego szukać?
Gdzie się zatrzymać i powiedzieć:

"Jestem szczęśliwa"

Ja tego nie wiem...

A ty?

***

Nazywam się Emily White, mam 17 lat. Mam

Nienawidzę pisać wypracowań. Są okropne. - wyrwałam kolejną kartkę z zeszytu zwinęłam w kulkę i rzuciłam do kosza na śmieci.
Myślę że brakuje mi cierpliwości.
Papier odbił się od boku kosza i upadł na podłogę.

- Serio? - wstałam i podniosłam kulkę.
Pisanie pamiętnika najwyraźniej nie jest dla mnie.

Dziś rano stwierdziłam, że fajnie byłoby mieć coś takiego. Za kilka lat mogłabym przeżyć wszystko od nowa. Mogłabym się "wygadać" komuś kto nie wyda moich tajemnic. W pewnym sensie...

Dobra, kogo ja oszukuje; po prostu mam teraz fazę w stylu "pamiętniki wampirów".

***

Był pierwszy dzień wakacji; najlepszy w roku.  Z wielkim uśmiechem na ustach dopakowałam moją kolorową walizkę. Zapięłam zamek gdy mama krzyknęła z dołu:

- Emily wychodzimy!

Idealnie!

- Już idę! - odkrzyknęłam, wzięłam bagaż i zbiegłam po schodach na dół.

Jechaliśmy nad morze na  dwa tygodnie. Pogoda zapowiadała się świetnie, więc cały ostatni czas myślałam tylko o naszym corocznym, dwutygodniowym rodzinnym wyjeździe.

Słońce, plaża, i zero myślenia. Zero problemów, zero szkoły!

Wczoraj gdy już odebrałam świadectwo, przesiedziałam cały dzień w restauracji z przyjaciółką na obmyślaniu planu na tegoroczne wakacje.

Marie w kółko nawijała o tym jakby to bardzo chciała zobaczyć Francję. Zjeść ślimaka; tu nie podzielam jej entuzjazmu. Zrobić sobie zdjęcie z wieżą Eiffla. I oczywiście poznać jakiegoś przystojnego Francuza.

Wcisnęłam walizkę do bagażnika, usiadłam wygodnie w fotelu i zapatrzyłam się w widok za oknem.
Tata układał walizki w bagażniku, a mama sprawdzała czy na pewno wszystko jest.
Zazdrościłam jej tego perfekcjonizmu. Jak sobie coś wymyśliła, to tak miało być.

Wyobrażałam sobie piękne lazurowe wybrzeże, fale uderzające o brzeg, ich uspokajający szum i małe restauracje na promenadzie, gdzie wieczorami będziemy chodzić na długie spacery. Z moich myśli wyrwał mnie trzask zamykanych drzwi samochodu.

- Wygląda na to, że możemy ruszać. -powiedział mój tata, uśmiechając się od ucha do ucha. Uwielbiam ten uśmiech, wtedy wydaje mi się, że mój tata jest młodszy o dziesięć lat i jak co piątek zabierze mnie na lody. To był nasz zwyczaj kiedy byłam młodsza. Teraz nie ma na to czasu.

Kiedy auto ruszyło wyjęłam z torebki telefon i słuchawki. Chciałam słuchać głośnej muzyki i cieszyć się widokiem za oknem.
Już prawie zasnęłam kiedy zauważyłam, że za szybą robi się czarno.
Przerażająco wielka burzowa chmura zbliżała się do nas. Wyjęłam z uszu słuchawki. Prezenter w radiu powiedział, że nadchodzi okropna nawałnica i żeby zostać w domu. Dopiero po chwili zorientowałam się, że rodzice się o coś kłócą.

- Mówię ci zawróćmy, jutro z samego rana wyjedziemy. - mówiła mama ostrym głosem, co było do niej niepodobne.

- Jesteśmy już dwie godziny drogi od domu to bez sensu kochanie. - odrzekł z poirytowaniem mój tata.

- Co się dzieje? - zapytałam zdezorientowana.

- Nic takiego, twoja mama po prostu uważa, że przez jedną ciemną chmurę musimy zawracać do domu. I powtarzam; to nie ma sensu.

- To jest niebezpieczne żeby jechać w taką pogodę! Już nie pamiętasz co się stało z moimi rodzicami? - krzyknęła mama. W jej głosie dało się odczuć nutkę strachu.

- Wręcz przeciwnie. Doskonale pamiętam co się z nimi stało. - powiedział spokojnym i opanowanym głosem.

Moi dziadkowie zgineli w czasie burzy podczas której piorun uderzył w ich domek na wsi. Domek natychmiast spłonął, a oni wraz z nim... To wtedy moja mama poznała tatę i wyjechali.

Pomimo protestów mamy tata miał rację. Było już za późno. Wjechaliśmy w sam środek przerażającej burzy.

To jest moja pierwsza książka i proszę o wyrozumiałość, potem będzie ciekawiej.
Zapraszam do "N: Pokarz cycki kochanie. J: Kim ty jesteś!?"

Kocham cię kotek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz