6.

5.1K 250 18
                                    

Wokół mnie panowała idealna cisza.
Nikt nie proszony nic nie mówił, żaden natrętny owad, a tym bardziej inne zwierzę nie zaśmiało zakłócić tego spokoju.

Czułam się jak w bańce bezpieczeństwa. Bałam się że jakakolwiek myśl którą przywołam przebije moje spokojne schronienie.

Nie czułam już bólu. Pozostało po nim nie miłe wspomnienie i dziwny ucisk w klatce piersiowej. A przynajmniej tak mi się wydawało.

Jeżeli umarłam, to śmierć nie jest taka zła.

A jeżeli nie umarłam to...to nie wiem.

- Emily. - ciche jak szept i donośne jak krzyk. Słowo wpadło do mojego umysłu i nie chciało wyjść. Plątało się wśród innych myśli jak nie chciany robal w obiedzie. Próbowałam je złapać i się go pozbyć. Na próżno były moje wysiłki.

Mój pusty umysł nagle zalała fala wspomnień i myśli. Było ich tak dużo... Próbowałam złapać się jednego tak jak to robi tonący  z brzytwą. Udawało mi się tylko na chwilę.

- Otwórz oczy kotek.

Przed innymi zbędnymi myślami zakwitła ta jedna, wyjątkowa.

Ten głos. To było to.

Skupiłam się z całej siły i uchyliłam jedną powiekę.

Miałam wrażenie że waży co najmniej sto kilo.

Kiedy opadła z powrotem zmusiłam się i ponowiłam czynność. I tak w kółko. W końcu udało mi się otworzyć jedno i drugie oko.

Może to śmieszne, ale byłam z siebie dumna.

Nowa fala zmysłów uderzyła we mnie jeszcze mocniej niż poprzednia.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałam.

Było zniekształcone i nierówne. Ściany falowały, a nie kiedy pojawiała się jakaś nowa. Przedemną  pojawił się jakiś cień.

Chciałam powiedzieć żeby ktoś zatrzymał to pomieszczenie, ale nie wiedziałam jak.

Tuż przed moimi oczami rozbłysło żółte, natrętne do granic możliwości światło.

Zamknęłam oczy i mocno zacisnęłam powieki.

Gdy znowu je otworzyłam ściany już się nie ruszały, a meble były na swoim miejscu.

- Nareszcie! Już się bałem że nigdy się nie obudzisz. - James siedział pochylony nade mną.

Rozejrzałam się dookoła.

Leżałam na ogromnym łóżku w zapewne hotelowym pokoju. Błękitne ściany z odrapaną boazerią, proste meble, i zakurzone zasłony.

Na szafce leżał szampan i dwa kieliszki. Na podłodze ktoś rozsypał płatki róż.

Chłopak powędrował za moim spojrzeniem.

- Musiałem udawać że jesteśmy parą. Dają zniżki. - wzrószył ramionami.

Mhm...

Delikatnie skinęłam głową.

Miałam już kontrolę nad moim ciałem, ale nie miałam siły. Byłam jak szmaciana lalka. Mokra od potu koszulka lepiła mi się do ciała, w lustrze na przeciwległej ścianie widziałam swoje blade odbicie, niemal widmowe. Usta nie były różowe, tylko białe jak skóra.

Jedne drzwi były otwarte. Za nimi był prysznic.

Łazienka.

Wstałam i chwiejnie poszłam do pomieszczenia. Nie miałam siły,  więc wiele mnie to kosztowało. Bezwładnie opadłam na zimną posadzkę i zwymiotowałam do toalety. James natychmiast  pojawił się w drzwiach. Oczy skupione były na mnie.

Kocham cię kotek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz