Deszcz uderzał z taką mocą w nasze auto, że wydawało mi się że stłucze szyby. Hałas był przerażający, wiatr wiał z każdej strony. Wjechaliśmy do lasu. Patrzyłam przez szybę na przerażający widok za oknem. Za ścianą wody zauważyłam niewyraźny zarys drzewa, najpierw się pochyliło ku ziemi. Potem usłyszałam przeszywający trzask i w sekunde później drzewo już leżało złamane.
Byłam przerażona, a najgorsze nawet nie nadeszło...
Nasze biedne auto pokonywało z trudem każdy centymetr jezdni. Wiatr wiał w naszym kierunku co jeszcze bardziej utrudniło przeprawe przez las. Nagle poczułam jak samochód przyspiesza. Coraz szybciej...i szybciej. Mama krzyknęła.- Zwolnij! Zabijesz nas!!! - chyba płakała. Niczego nie byłam już pewna. Szok odmalowany w moim wnętrzu coraz bardziej wdawał się we znaki.
Pisnełam, choć wątpiłam by ktoś to usłyszał, gdyż zagłuszył mnie pisk opon.
-Nie...nie mogę. - krzyknął zrozpaczony ojciec. - Nie wiem co się dzieje! - próbował przekrzyczeć wichurę.
Zimno wraz z towarzyszącym mu mrowieniem rozeszło się od moich stóp aż po czubek głowy. Włosy się zjeżyły.
Czas stanął w miejscu. Usłyszałam przerażony krzyk mamy. W bocznym lusterku widziam jej oczy. Były mokre od łez.
Świst powietrza, które błagalnie zaczerpnęłam potrząsnął mną przywracając do porządku.Muszę coś zrobić!
Przekleństwo taty rozeszło się w powietrzu niczym trucizna.
Widziałam jak nie udolnie próbuje kręcić kierownocą w prawo i lewo, ale to nic nie daje. Asfalt się kończył, a zaczynał las. Nasze auto jechało z niesamowitą prędkością.Dosłownie jakby z pod ziemi przed naszym autem wyrosło drzewo. Było ogromne i przerażające. W takich chwilach podobno powinno się zobaczyć całe swoje życie, niczym film w starym dobrym kinie. Dobrym na ironię, bo jednak sytuacja jest dosyć...
Nie miałam nawet czasu myśleć...
Wszystko działo się w zwariowanym tempie.Wiedziałam że to już koniec... Miałam ochotę coś zaśpiewać, nie ważne co, byle by tylko zagłuszyć wszystkie otaczające mnie dźwięki. Chciałam objąć oboje rodziców i usłyszeć obietnicę, że wszystko będzie dobrze, że będziemy razem cokolwiek zaraz się stanie.
Może to i głupie, ale chciałam mieć pięć lat i iść teraz na lody. Co ja bym za to dała!?Ostatni raz spojrzałam w przednim lusterku na przestraszone twarze rodziców i pomyślałam jakie to nie sprawiedliwe, że nawet nie mogę się z nimi pożegnać w sposoju. Nie zasłużyli sobie na coś takiego...
Może gdybyśmy zwrócili?
Usłyszałam przerażający huk i w swoje szpony porwała mnie nie przenikniona ciemność...
***
Nigdy nie bałam się śmierci. Czasami zastanawiałam się jak to jest. Czy to boli? Ile trwa?
Ale nigdy nie zastanawiałam się jak umrę. Czy to nie głupie? Całe życie tak bardzo się starać żeby cię zapamiętali, żeby na starość być szczęśliwym, żeby kiedyś coś osiągnąć... Żeby być ideałem, wzorem dla innych.I wtedy to do ciebie dociera. To jest koniec. Koniec!
I NIC nie możesz z tym zrobić...
Ogarnia cię taka dusząca bezsilność...I umierasz.
Tak jak zaraz ja...
Nigdy nie będę miała chłopaka, nie wyjdę za niego za mąż i nie zestarzejemy się razem jak w tych durnych filmach, które dają ludziom złudną nadzieję na idealne życie. Nawet nie umrę w czyichś objęciach tylko sama.
CZYTASZ
Kocham cię kotek...
RomanceJa: Ja już nic nie mam... On: Kotek masz mnie. Ja: Kocham cię, wiesz? On: Oczywiście że tak. Wyszczerzył zęby w uśmiechu i namiętnie mnie pocałował. On: Jesteś moja kotek... Serdecznie zapraszam do przeczytania Uwaga! Wciąga bez opamiętania!