Siedziałam na tylnym siedzeniu. Przenośna kroplówka zwisała z uchwytu pod sufitem. Za oknem przesuwały się rozmazane niebieskie plamy.
- Co to jest? - wybełkotałam i napotkałam w lusterku wzrok chłopaka.
- Co?
- To za szybą?
- Morze. - zaśmiał się i wpatrzył z powrotem w jezdnię.
Obudziłam się jakieś dziesięć minut temu.
Po tym jak James mnie uśpił mój mózg nie mógł dojść do siebie. Byłam zła, ale nie byłam pewna dlatego.
- Gdzie jedzieny? - język mi się plątał.
Nie dobrze...
- Niespodzianka.
- Nie możesz...tak... - ponownie zapomniałam co chciałam powiedzieć.
Już jest ze mną tak żel? Znaczy tak źle?
- Chyba nareszcie zaczęło działać. - piękny śmiech wdarł się do mojego skołowanego umysłu.
- Co zczło dzial?
Odpłynęłam.
***
- Umyć szybę? - piękną ciszę przerwał natrętny głos.
- Dzięki.
Już nie można się wyspać? Eh...
Otworzyłam jedno oko.
- Zaraz wracam.
Wyjrzałam przez okno.
- Auć. - syknęłam i złapałam się za klatkę piersiową. Najwidoczniej leki przestawały działać.
Staliśmy na stacji benzynowej. Chłopak w firmowym uniformie pogwizdywał i z zapałem mył przednią szybę.
Obok stało jeszcze jedno auto. Ale nie było widać żadnych ludzi. Słońce chyliło się ku zachodowi. Do okoła nas był gęsty las.
Ile godzin spałam? A może powinnam zadać pytanie - ile dni?
Przełknełam głośno ślinę. Chciało mi się pić. Zaburczało mi w brzuchu. Czyli jeść też...- Obudziłaś się. - za zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi i głos Jamesa.
Skinęłam głową i rzuciłam mu mordercze spojrzenie.
Nie odezwę się do niego dopóki mi wszystkiego nie wyjaśni.
Niezręczna cisza przedłużała się w nieskończoność. Bawiłam się palcami wykręcając je do tyłu. W końcu James się odezwał.
- Nie będziesz się teraz wogóle do mnie odzywać? - uniósł brwi. - Emily ile ty masz lat? - zacisnął powieki i podrapał się po karku. - Dobra. Co mam zrobić byś zaczęła mówić?
Poszło całkiem szybko.
- Kim jesteś? - popatrzyłam na niego, wstrzymując w oczekiwaniu powietrze.
James oparł głowę o zagłówek fotela i zamknął oczy. Zaciśnięte usta w wąską linię zdradzały niepewność.
Nie wie co mi powiedzieć mi? Czy nie wie czy może mi zaufać?
- Chce ci pomóc. - odezwał się w końcu.
- Co robiłeś na tej polanie? - zadałam inne pytanie.
CZYTASZ
Kocham cię kotek...
RomanceJa: Ja już nic nie mam... On: Kotek masz mnie. Ja: Kocham cię, wiesz? On: Oczywiście że tak. Wyszczerzył zęby w uśmiechu i namiętnie mnie pocałował. On: Jesteś moja kotek... Serdecznie zapraszam do przeczytania Uwaga! Wciąga bez opamiętania!