Obudziły mnie pierwsze promienie słońca wpadające przez duże okno i tańczące po pomieszczeniu.
Usiadłam powoli i przeciągnęłam się leniwie.
Gdyby nie to, że moje życie wygląda obecnie tak jakby ktoś wziął szybę i zaczął walić w nią młotkiem, to pomyślałabym że to będzie piękny dzień.
Ciekawe jaki mamy dzień tygodnia tak pozatym... Będę musiała potem zapytać Jamesa.
Wszystko wyglądało tak jak zasnęłam.
Duży pokój, rozsunięte zasłony, tony książek i wczorajsze ubranie leżące na podłodze.
Wczoraj na półce w łazience znalazłam nowe i czyste czarne jeansy i za duży podkoszulek. Na wierzchu leżała mała, czerwona kokardka z przyczepioną karteczką.
"Dla Emily"
Zupełnie jakby nasz gospodarz doskonale wiedział że będziemy...
Wstałam ociążale i poczłapałam do łazienki. Czułam się zadziwiająco dobrze. James mówił że mam tyle obrażeń, a teraz jakby nic mi już nie było. Kroplówka zniknęła, leków nie biorę....
Dziwne.
Stanęłam przed dużym lustrem i musiałam ze sobą walczyć, by nie zakryć rękami widoku.
Nie rozczesane włosy sterczały we wszystkie strony, ubranie wogóle do mnie nie pasowało, a pod oczami miałam duże cienie.
Gdyby chociaż chciało mi się spać...
Ogarnęłam się tyle, ile byłam w stanie i zeszłam na dół.
Gandalf, znaczy David siedział w fotelu i popijał jeszcze parującą jak stwierdziłam po zapachu kawę. Przesuwał wzrokiem to w prawo, to znowu w lewo czytając gazetę. Okulary na czubku nosa niebezpiecznie balansowały na krawędzi i było pewne, że zaraz spadną.
Z kuchni rozchodził się cudowny zapach jajecznicy.
Przed piekarnikiem z łyżką w ręce stał James uśmiechając się nonszalancko.
- Dzień dobry.
- Hej. - uśmiechnęłam się i przyjrzałam zawartości patelni na piecu.
Miałam rację. Jajecznica...
Jaka ja jestem głodna!- Wygląda pysznie.
- I taka jest. - zaśmiałam się gdy chłopak wyraźnie zadowolony z siebie pokazał na dwa talerze leżące na stole.
Usiadłam, a James nałożył nam jajecznicę.
- Podano do stołu. - usiadł na przeciwko mnie z uśmiechem od ucha do ucha.
Wyglądał jak mały chłopiec z włosami w nieładzie i błyszczącymi oczami.
- A co z Davidem?
- Zapewne jadł razem z kurami.
- Kurami? - uniosłam brwi.
Skoro James może mieć żywy tatuaż, to czemu David nie mógłby być kurą?
Dobra, to byłoby jeszcze dziwniejsze...
- Staruszek ma dziwne nawyki.
- Mhm. James...
- Tak?
- Wyrasta mu dziób? Czy coś w tym stylu? - chłopak odchylił się na krześle w tył, złapał rękami za brzuch i prawie nie umarł ze śmiechu.
CZYTASZ
Kocham cię kotek...
RomanceJa: Ja już nic nie mam... On: Kotek masz mnie. Ja: Kocham cię, wiesz? On: Oczywiście że tak. Wyszczerzył zęby w uśmiechu i namiętnie mnie pocałował. On: Jesteś moja kotek... Serdecznie zapraszam do przeczytania Uwaga! Wciąga bez opamiętania!