#11

107 14 17
                                    

Amy w każde popołudnie ćwiczyła razem z Ren'em. Czasami do ich treningu dołączały bliźniaczki, a czasami Amy trenowała sama.

Już coraz lepiej wychodziły jej ataki kosą oraz używanie jej jako tarczy, chodź jej kształt tego nie ułatwiał.

- Kiedy ruszasz? - Ren przerwał ciszę.

- Nie kumam pytania - przestała wymachiwać kosą.

- No... wypad żeby likwidować cienie.

- Jak dla mnie to mogę iść już dziś.

- Zabierz Liama i idźcie do szefowej. Przydzieli wam sektor i ruszacie.

- Serio to takie łatwe? Idziesz do szefowej a ona ci wszystko załatwi?

- W końcu ona tu rządzi.

- Dobra, to ja kończę. Do zobaczenia potem - pożegnała się z Ren'em po czym wyszła z sali treningowej.

~*~

Szukała Liama już dłuższą chwilę ale jak narazie nigdzie go nie było, jakby zapadł się pod ziemię.

Pytała każdą napotkaną osobę i dopiero po pół godzinie otrzymała informacje, że Liam udał się do pobliskiego lasu.

Nie czekając ani chwili dłużej, podążyła za śladami chłopaka.

- Liam! - błądziła między drzewami jakiś czas po czym zauważyła znajomą jej czuprynę, brązowych włosów.

- Liam, w końcu cię znalazłam.

- Po co mnie szukałaś?

- No bo... chcę zacząć chodzić na te nocne wypady żeby eliminować cienie i w ogóle.

- Dobra, niema sprawy. Załatwię to później.

- Cieszę się. A tak właściwie, co robisz w tym lesie?

- Przechadzam się, rozmyślam.

- No ciekawie, ciekawie. I jeszcze jedno.

- Co takiego?

- W którą stronę się wraca?

- Zgubiłaś się?

- Tak...

Na twarzy Liama po raz pierwszy pojawił się uśmiech, chodź bardzo mały.

Chłopak wytłumaczył drogę powrotną po czym odprowadzał brunetkę wzrokiem. Gdy ta zniknęła z zasięgu jego wzroku, wrócił do swoich zajęć.

~*~

Amy nie potrafiła ukryć swojego podekscytowania podczas przechodzenia przez jeden z portali. Resztkami sił powstrzymywała się od wybuchu euforii.

Po raz pierwszy będzie mogła wykorzystać swoje nowe umiejętności w prawdziwej walce. Do tego nie będzie tu dla niej taryfy ulgowej. Liczy się teraz tylko to czego zdążyła się nauczyć podczas treningów z Ren'em i bliźniaczkami.

Za niespełna dziesięć minut zacznął pojawiać się pierwsze cienie. Będzie ich wtedy najwięcej więc dobrze jest odczekać chwilę w ukryciu by te porozchodziły się na różne strony, chyba, że ktoś lubi adrenalinę.

Pojedynczo nie były zagrożeniem, dopiero w większych grupkach mogły sprawiać nie lada problemy.

Jako, że moc Liama działa tylko wtedy gdy ma cel w zasięgu wzroku, musiał on przyczaić się w pobliżu latarni. Kiedy jakiś cień został oświetlony, chłopak wywiercał w nim dziurę, tylko na niego patrząc.

Amy przez to była trochę zawiedziona bo miała ochotę trochę powalczyć.

Nie musiała jednak długo czekać bo w ciemniejszych zakątkach ulicy, kryli się ich wrogowie.

Brunetka od razu rozprawiała się z każdym napotkanym osobnikiem, przecinając go swoją kosą, tym samych ochraniając Liama z tych stron z których on sam nie mógł unicestwiać cieni.

Już po około godzinie, liczebność cieni zmalała, więc para nastolatków miała chwilę na zregenerowanie sił.

- Łatwo idzie - Amy próbowała przerwać ciszę która dłużyła się już jakiś czas.

- Bo mamy dobrą taktykę.

- Przyznaj, że jesteśmy zgranym duetem - Amy posłała chłopakowi promienny uśmiech.

- Nie da się tego wywnioskować po jednym dniu współpracy.

- Musisz być takim pesymistą?

- Taka natura - chłopak wzruszył ramionami .

- Natura naturą ale to ja mam rację.

- Jak wolisz...

Znowu nastała chwila ciszy.

Amy wyciągnęła jeden z zapasowych sztyletów po czym rzuciła nim w stronę chłopaka, celując w cienia skradającego się w ciemnościach.

Liam obejrzał się tylko do tyłu po czym otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, lecz z tego zrezygnował.

Kolejne godziny mijały już spokojnie a o szóstej Liam i Amy, mogli wrócić do siedziby organizacji.

Amy pożegnała chłopaka po czym ruszyła w stronę swojego pokoju, zostawiając wcześniej broń u pana Fiksa.

~*~

Lekcje jak zwykle budziły wszystkich obecnych, zwłaszcza lekcja historii i wosu które były jedna za drugą.

Amy nie słuchała nauczycieli za to rysowała na okładce swojego zeszytu. Na przerwach zakładała słuchawki i zaczynała słuchać swoich ulubionych utworów muzycznych.

Jej "harmonogram" wyglądał następująco:

Na "misje" chodziła co dwa/trzy dni, od 21 do 6, lekcje zaczynała wtedy o godzinie 10, dodatkowe treningi zależne były od dnia. Jedynym dniem kiedy mogła wypocząć w stu procentach, była niedziela. Dzień wolny od pracy, nauki i treningów.

Cały ten czas siedziała u siebie w pokoju lub na zewnątrz słuchając muzyki lub spędzając go z przyjaciółkami.

Dni mijały powoli jednak nie rutynowo. Tu zawsze się coś działo i nie było czasu na nudę, może poza lekcjami.

Byle Do Świtu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz