#26

93 19 10
                                    

- Więc nie mam wyjścia - szepnął - nie chciałem tego robić, naprawdę, ale zabiję cię kosztem własnego życia...

Jego skóra się zmieniła. Pojawiły się na niej dziwne znaki, ogień wokół niego zaczął wariować, przybrał kształt, do złudzenia przypominający pióra. Zamiast nóg pojawiły się szpony a palce u rąk wydłużyły się, powodując, że bandaże, które zawsze nosił, porwały się na strzępy.

- Wiem, że to mnie zabije - dodał - życie feniksa jest krótkie, do tego ja nie odrodze się z popiołów, ale przynajmiej pomogę jakoś temu światu.

Ruszył na nią, śmigał w powietrzu niczym prawdziwy ptak.

Błyskawicznie znalazł się obok niej, zamachując się dłonią, próbując rozciąć ją na pół.

Nie udało się, zmieniła się w mgłę, pojawiając się kawałek za nim. Nie sądziła, że jego moc wygląda jak wygląda. Leo był dla niej wielką nieznajomą. Teraz jednak kiedy poznała jego umiejętność, nie jest pewna, czy ktokolwiek wyjdzie z tego żywy.

Trójka która walczy z cieniami niedługo się zmeczy i zostaną rozerwani na strzępy. Ona zginie pewnie z rąk Leo a on sam, jak już wspominał, zginie od swojej mocy.

Zrobiła kolejny unik, wyprowadzając kontratak w stronę chłopaka.

Płomień okrywający jego ciało działał jak żarówka w pokoju, mimo, że była już noc, wszystko było dobrze widoczne.

Nie mogła tak z nim pogrywać przez wieki. Wysłała w jego kierunku część cieni, przez co Liam zdołał wyprowadzić w jej kierunku atak, po tym jak liczba jego przeciwników drastycznie zmalała.

Nie dane jej było odpocząć, bo chłopak zdecydowanie zmierzał ku niej z zamiarem mordu.

Zacisnął mocniej pięść na rękojeści swojego sztyletu, zaczynając biec w stronę dziewczyny.

Kiedy był wystarczająco bliski, zadał pierwszy cios. Dziewczyna sparowała atak, szykując się do własnego.

Odskoczyli od siebie na wzajem, mierząc się wzrokiem.

Spojrzała jeszcze raz na swoich dawnych towarzyszy. Teraz był chyba odpowiedni moment na to by w końcu podłożyć się komuś, pozwalając by ten ktoś skrócił jej życie.

Liam ruszył wprost na nią. To był ten moment.

Był blisko, szykował swój sztylet.
Wzniósł dłoń do góry, by następnie opuścić ją prost na klatkę piersiową dziewczyny.

Zamknęła oczy, przygotowując się na śmierć.

Ból nie nadszedł.

Otworzyła oczy, patrząc na to, jak Liam został przebity od tyłu mieczem.

Stał za nim nikt inny jak Haru.

Ciało chłopaka opadło bezwładnie na ziemię, otaczając się krwią. Jeszcze chwilę próbował zaczerpnąć powietrza, ale wielka dziura w płucach mu to utrudniała, przez co zadławił się własną krwią.

- Kazałam ci się nie wtrącać - powiedziała, patrząc na białowłosego. Nie mogła zrozumieć, czemu tak bezmyślnie za nią podąża.

- Miałem patrzeć jak giniesz tak łatwo?! Wolę umrzeć, ratując ci życie, niż żyć sam, po tym jak oglądałem twoją śmierć!

- Nie masz prawa decydować o moim życiu!

- O twoim nie, ale to moje życie i moje wybory!

Zbliżył się do dziewczyny jednym krokiem, łącząc ich usta w pocałunku. Trwało to ulotną chwilę, ale przekazał jej wszystkie swoje emocje.

Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale kula ognia, posłana wprost na nich, zakończyło rozmowę.

Leo skończył walczyć z cieniami.
Jego spojrzenie utkwiło na martwym koledze. Na twarzy wymalowała się złość, żądza mordu i żal w jednym. Chciał pomścić towarzysza, ale robiąc to zabije kolejnego.

Nie miał wyjścia. Yo był jego obowiązek. Miał przecież ratować ludzi przed cieniami i każdym podobnym zagrożeniem.

Wylądował na ziemi, składając swoje "pióra" tak, by przylegały do jego ciała.

Położył dłoń na ziemi, wyjmując jeden ze swoich nożyków, z którymi nigdy się nie rozstawał.

Rozciął sobie skórę na ramieniu, a ta, po tym jak zetknęła się z ziemią, rozprobieniła się w pięć stron, aby następnie utworzyć okrąg o wokół walczących.

- Jeśli nie chcesz zginąć po dobroci, poświęce wszystkich tu obecnych! - krzyknął czerwonowłosy.

Chciała krzyknąć żeby przestał, że da się zabić z własnej woli, ale było już za późno.

Słyszała jak szeptał coś pod nosem. Nie mogła zrozumieć sensu jego słów.

Kiedy skończył, ziemia zadrżała, a wokół nich, na niebie zebrały się ciemne chmury.

Na samym środku okręgu, wciąż siedział chłopak, trzymający dłoń na ziemi.

Z jego oczu lały się łzy, a na twarzy wymalowało się przerażenie i ból.

Nie minęła chwila, a cały okrąg rozświetliło jasne niczym słońce z bliska, światło. Huk przy tym towarzyszący rozniusł się po okolicy, tworząc falę uderzeniową, która skruszyła budynki w pobliżu i powyrywała drzewa z korzeniami.

Kiedy na powrót, na polanie było ciemno i cicho, niczego już nie było.

Żadnego cienia, człowieka, ziemi. Tylko jedna, duża dziura w ziemi i pozostała krew z okręgu.

~*~

Tak oto dotarliśmy do końca :p

KAŻDY gwiazdkuje, chce zobaczyć ile was jest xD

Do następnego?

Dzięki za komentarze :D

Byle Do Świtu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz