Wyszłam z kawiarni i skierowałam swoje kroki w stronę dobrze mi znanego domu przyjaciółki. Nie widziałyśmy się od... prawie pół roku?! Było w tym, niestety, dużo mojej winy. Ostatnio zaniedbywałam wiele sfer z życia prywatnego. Powód? Praca, o której marzyłam, a do której, najwyraźniej, nie miałam zupełnie talentu.
Czułam, że to był moment, na odnowienie przyjaźni.
Czułam, że potrzebowałam osoby, która pomogłaby mi uporządkować myśli.
Czułam, że potrzebowałam Ruby.
***
Nacisnęłam ciemny dzwonek, znajdujący się przy równie ciemnych drzwiach dużej posiadłości.
Po chwili w drzwiach stanęła pani McGowan, elegancka kobieta po 40-stce.
- Cześć, Chloe, jak dawno cię nie widziałam! Wejdź, proszę. Napijesz się czegoś?- uwielbiałam mamę Ruby. Po utracie rodziców często spędzałam czas w jej domu, ponad to, zawsze mogłam liczyć na jej ciepłe słowo.
***
- Naprawdę?- śmiałam się jak głupia z historii mojej przyjaciółki. Siedziałyśmy na ogromnym łóżku w jej pokoju, zupełnie jak dawniej.
- Teraz opowiadaj, co u ciebie?- powiedziała Ruby, wciąż nie mogąc opanować śmiechu.
Tego pytania się obawiałam, a jednocześnie- czekałam na nie. Właściwie, przyszłam tu między innymi po to, żeby podzielić się z kimś swoimi problemami. Zawahałam się. Czy naprawdę powinnam obciążać Ruby moimi problemami?
- Wszystko OK?- dziewczyna zapytała ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy.
- Właściwie, to nie do końca...- wyznałam prawdę.
- Hej, pamiętasz nasze powiedzenie? Problem, którym podzielisz się z przyjaciółką, staje się już tylko połową problemu!- chwycila mnie za ręce, a ja uśmiechnęlam się na wspomnienie naszego motto z przed kilku lat.
Przełknęłam ślinę i spojrzałam na blondynkę.
- Dobrze, ale obiecaj, że zbytnio nie przejmiesz się tym wszystkim- popatrzyłam na nią z powagą w oczach.
- No mów, bo zaczynam się przejmować od samego czekania!
I opowiedziałam jej całą historię... o listach, Ashtonie i Gangu M. O porwaniu, zasadach i naznaczaniu. A ona? Zareagowała jak moja kochana Ruby:
- A ten Ashton, to przystojny?- wybuchłyśmy śmiechem. Właśnie za to ją kochałam- w najczarniejszej sytuacji potrafiła znaleźć powód do śmiechu.
Jedni nazywają to głupotą, ale ja nazwyam to optymizmem.
- Mogę zobaczyć twój eee... znacznik?- zapytała po chwili, już z powagą.
Przytaknęłam, odwracając się do niej tyłem, jednocześnie odgarniając włosy na ramię.
- To wygląda strasznie... Bardzo cię boli?- zapytała ostrożnie przejeżdżając palcami po moim karku.
- Właściwie, już prawie wcale.- uśmiechnęłam się do niej, odwracając się.
- z tego, co mówiłaś, naznaczenie oznacza śmierć... myślisz, że jesteś bezpieczna?- zapytała Ruby z trwogą w głosie.
- Nie wiem.- odparłam tylko
Dziewczyna podeszła do białego biurka, znajdującego się w rogu pokoju i otworzyła jedną z szuflad, wyciągając złożony kawałek papieru. Rozprostowała go, siadając z powrotem obok mnie. Pod artykułem o tytule ,,Legendarny Mistery znowu w wschodniej części Australii?", widniał, jak dobrze mi znany, tytuł mojego artykułu. Ruby prześledziła go wzrokiem.
- Myślisz, że zostałaś naznaczona tylko z powodu tego artykułu?
Podniosłam brwi, nie rozumiejąc, o co jej chodzi.
- Wiesz... gdybym była szefem gangu, chciałabym raczej zabić tego, kto przekazał jednostce te informacje... Chodzi mi o to, że ty byłaś raczej... pionkiem...
- Skąd mieliby wiedzieć, że to nie ja sama zdobyłam te informacje?
- Dobre pytanie... Ale wiesz, moim zdaniem, nawet gangi nie zabijają przypadkowych ludzi od tak sobie.- mówiąc to, pstryknęła palcami
- Tego nie możesz wiedzieć. To zupełnie inny świat, inni ludzie. Źli ludzie.
- Naprawdę myślisz, że ludzie dzielą się na tych białych i czarnych? Że nie ma szarości? Każde dobro ma w sobie trochę zła, a każde zło, choć szczyptę dobra.- te słowo dały mi naprawdę do myślenia.
- Jeśli Ashton jest naznaczony, do tego napisał zasady. Jestem prawie pewna, że miał lub nadal ma jakiś kontakt z ,,innym światem".
- Czy ty naprawdę musisz mi tak mieszać w głowie?- zaśmiałam się i upadłam na plecy. Ruby naprawdę potrafiła świetnie dedukować. To nieco przerażające, prawda?
***
Wsiadłyśmy do taksówki, a blondynka podała kierowcy adres.
- Naprawdę myślisz, że impreza w jakimś klubie, to najlepszy pomysł?- zaśmiałam się z niedowierzaniem- No wiesz, od prawie tygodnia nie byłam w domu...
- Tak- ucięła krótko- nie daj się zwariować! Myślę, że oni właśnie tego by chcieli. Jeśli nie udało im się ciebie zabić- będą próbowali wykończyć cię psychicznie.
- Może masz rację... Chyba potrzebuję powrotu do normalności.
Jeśli można mieć normalność, będąc nienormalnym, Chloe.
Oh, mój wewnętrzny głos, który non stop mnie dołuje powrócił. Czy to dobrze?
Wysiadłyśmy z taksówki, kierując się w stronę słabo oświetlonego budynku.
- To napewno tutaj?- zapytała Ruby.
- To ty znalazłaś ten adres!- zaczęłam się bronić
- Dobra, nie panikujmy, po prostu chodźmy to sprawdzić.- blondynka pociągnęła mnie za rękę.
- I kto tu panikuje?- zaśmiałam się, wysyłając jej całusa w powietrzu.
***
Przeciskałyśmy się przez masę tańczących ludzi, próbując znaleźć wolny stolik.
- Chloe!- usłyszałam wołanie. Odwróciłam się, jednak nie mogłam zidentyfikować właściciela owego głosu.
Po chwili poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramię i pociąga do tyłu.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥Dziękuję za ponad 1000 wyświetleń! ♥ To dla mnie naprawdę bardzo wiele :)
CZYTASZ
Szach, Matt |5sos|
RandomSzachy. 64 kwadraty. 32 białe i 32 czarne. 8 rzędów poziomych i 8 pionowych. Król, Królowa, dwa Gońce, dwa Konie, dwie Wieże i mnóstwo Pionków. Jednak co stanie się, jeśli Czarnych Królów będzie więcej? A Biała Królowa nie będzie wiedziała, kiedy...