Rozdział 12

1.1K 50 0
                                    

Wiedziałam ,że on w głębi serca jest dobrym człowiekiem. Nie zostawało mi nic innego jak to wykorzystać. Postanowiłam udawać ,że jest mi słabo. W pobliżu zauważyłam nóż ,którym mu groził. Codziennie gdzieś wychodził i długo nie wracał. To też planowałam wykorzystać. Dzisiaj też wyszedł. Niewiele myśląc przystąpiłam do realizacji planu. Nie mogłam uwolnić rąk więc z krzesłem przesunęłam się w kierunku noża. Chwyciłam to ale niezdarnie i wypadł mi na podłogę. Po kilkunastu długich chwilach w końcu udało mi się ponownie złapać nóż. Napracowałam się aby utrzymać to w dłoniach. Czekałam. Gdy usłyszałam jak drzwi się otwierają szybko przyjechałam sobie ostrzem po nadgarstkach. Ale nie tak żeby się zabić. Tylko tak żeby pociekła krew. Tak jak myślałam on momentalnie znalazł się przy mnie.
-Musisz żyć !!! Musisz zapłacić za to co zrobiłaś mojej córce! !!-krzyczał próbując zatamować krwawienia . Bez skutku. Czułam jak staje się z każdą minutą coraz słabsza. Gdy już myślałam ,że tutaj umrę zanim on coś zrobi,on postanowił zadzwonić na pogotowie. Uśmiechnęła się słabo. "Udało się !!!Jestem wolna!!!". Przyjechała karetka i policja. Widziałam jeszcze jak policjanci aresztowali typa i zapadła ciemność. Ocknęłam się w szpitalu. Dowiedziałam się od lekarzy, że straciłam trochę krwi i ,że spałam całe dwa dni. Gdy lekarz pozwolił mi wyjść ze szpitala do domu ja wcale nie chciałam tam wracać. Pojechałam na komisariat by złożyć zeznania. Następnie pojechałam się wykąpać i przebrać. Pojechałam do firmy. Weszłam i napotkałam zdumienie w spojrzeniach współpracowników. Udawała ,że nie widzę tego i szybkim krokiem weszłam do windy. Po kilku minutach byłam już w swoim biurze. Usiadłam za biurkiem i zaczęłam pracę. Po kilku minutach zobaczyłam ,że Eric ma za chwilę spotkanie. Poszukałam potrzebnych dokumentów i zapytałam do jego gabinetu. Odpowiedziało mi ledwo słyszalne "prosze". Lekko pchnelam drzwi.
-Na Pan za dziesięć minut spotkanie z ....
-Co Ty tutaj robisz ?!?!?- jego twarz wyrażała szczere zdumienie.
-Pracuje, proszę Pana.-powiedziałam przypominając sobie naszą ostatnią kłótnię.
- Przestań pleść głupoty !!!Tyle co wyszłaś ze szpitala!!!Powinnaś odpoczywać !!! W DOMU A NIE W PRACY!!!!!-pieklił się mój szef.
-Nie pańska sprawa ,jeśli o to chodzi !!!! Muszę zarobić pieniądze żeby żyć !!! Mam Melke na utrzymaniu i nie mogę sobie pozwolić na urlop, rozumie Pan?!?!?!- również podniosłam głos. W jego oczach zobaczyłam wściekłość. Ale nic u z nie powiedział. Wziął swoją marynarkę i wyszedł na spotkanie. Po godzinie wrócił i niespodziewanie złapał mnie za rękę i powiedział , że skończyłam pracę na dziś. Ręka mi zdrętwiała z bólu.
-Puść! !! To boli!!!!- dopiero po tym rozluźnił lekko uścisk. Weszliśmy do windy.
-Puszczaj!!!-krzyknęłam i próbowałam się mu wyrwać. Bezskutecznie.
-Jak tak dalej będziesz się wyrywać to bardziej będzie bolało. ...- na tę słowa przestałam się wyrywać a na jego usta wpłynął ironiczny uśmiech. Odwróciłam wzrok mowiac:
-Irytuje mnie pan !!!
-Skończ z tym panem ,ok?!?!
-Wedle życzenia szefie...-powiedziałam cicho,ponieważ mijaliśmy recepcję. Szybko wepchnął mnie do swojego samochodu i przez resztę drogi się do mnie nie odzywał. Zajechał na podjazd przed swoim domem... Posłałam mu pytające spojrzenie.
-Musimy porozmawiać...-powiedział to takim tonem, że się wystraszyłam. Weszłam posłusznie przez drzwi, które przede mną otworzył.
-Usiądź ....-usiadłam. Wydawał się zmieszany i niepewny. Ale w jego oczach zobaczyłam pewną determinację i pewność.-Ja... Zdałem sobie sprawę,że .... coś do Ciebie czuję...
Zauważyłam ,że nie patrzy mi w oczy. Podszedł do okna i patrzył na widok przed domem. Siedziałam niewiedzac co robić. Uratowało mnie to,że zadzwonił je do telefon. Smartfon leżał koło mnie na kanapie. Na wyświetlaczy wyświetliło się imię dzwoniącej osoby. Alyssa .
-Coś do mnie czujesz ??? Właśnie widzę...- powiedziałam i wybiegłam stamtąd. Nie wiedziałam czy wybiegł za mną czy został i z nią rozmawiał. Miałam mętlik w głowie. Szybko wróciłam do domu. Dopiero gdy stałam przed drzwiami mojego mieszkania zauważyłam , że zostawiłam w domu mojego szefa torebkę. Dobrze ,że W domu była Melka....Wieczorem pojechałam po torebkę. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzyła mi drzwi jakaś dziewczyna w koszuli Erica.
-Yhym....Ja przyszłam po swoją torebkę....
-Kochanie, kto przyszedł ???-usłyszałam głos Erica z głębi domu. Wyszedł na korytarz. Nie miał koszulki. Na mój widok co zamurowalo.
-Proszę. Twoja torebka....

Miłość na zakręcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz