Rozdział 14

1.1K 48 0
                                    

Następnego dnia nie przyszedł do pracy. Kolejnego dnia również. Gdy dzwoniłam nie odbierał. Nie wiedziałam dlaczego ale było mi z tym źle. Jeśli Eric nie przychodził do pracy to ja również jej nie miałam. Gdy miałam już wyjść ze swojego biura zobaczyłam maila i z wrażenia usiadłam. Zrobiło mi się słabo. "Milioner bierze ślub. Szczęśliwa wybrania jest Allysa Moderwood. Para jest bardzo w sobie zakochana..." Nie mogłam w to uwierzyć. Miałam ochotę się rozpłakać i jednocześnie iść i powiedzieć mu co o nim myślę. Nie zrobiłam jednak żadnego z nich, ponieważ wszedł jeden z pracowników ochrony i poinformował mnie ze ktoś czeka na mnie na dole. Szybko wyszłam z biura i windą zjechałam na parter.
-Margarita!!!- usłyszałam i poczułam jak ktoś mnie mocno przytula. Poznałam ten zapach perfum- Musiałem Cię zobaczyć. Nic się nie zmieniłaś ...
-Ty też nie. Miło Cię widzieć... Ile to już lat???Siedem???
-Za dużo ,kochana,za dużo...- znowu utonęłam w jego ramionach. Kochałam go kiedyś ale nigdy mu o tym nie powiedziałam. Bałam się ,że to zniszczy naszą przyjaźń. Allan był wysokim ,przystojnym szatynem. Gdy się uśmiechał miał boskie dołeczki w policzkach. Zauważył ,że mu się przyglądam więc obrócił się jak model. Zaczęłam się śmiać. W chwili gdy zgodziłem się z nim iść wieczorem na kolację ,pocałować mnie na "do zobaczenia" i wyszedł. Kiedy poczułam jego usta na moim policzku niebezpieczne blisko ust zobaczyłam twarz Erica. Był zły. Ale udałam ze go nie zauważyłam i poszłam w kierunku windy. Zabrałam z gabinetu torebkę ,zaniosłam szefowi dokumenty do podpisu i wyszłam z firmy. Do kolacji z Allanem zostało mi już tylko dwie godziny a musiałam jeszcze odebrać Melkę ze szkoły. No i musiałam kupić sobie jakąś sukienkę na ten wieczór. Melka nie chciała wyjść ze szkoły bez Adama więc musiałam zadzwonić do Erica i powiedzieć mu o zaistniałej sytuacji. Zgodził się na to ale zaznaczył że Allysa będzie w domu.JEGO domu. W moim sercu zapanowała mroźna zima. Zabrałam dzieci ze szkoły i zawiozłam chłopczyka pod dom. Mały dzwonił do drzwi kilka razy ale nikt mu nie otworzył. Postanowiłam użyć klucza, który dostałam zaczynając pracę jego asystentki. Otworzyłam Adamowi drzwi ,zostawiłam klucze na półce w korytarzu i wyszłam. Wsiadałam do samochodu i zorientowałam się ze zostawiłam w firmie dokumenty dotyczące kupna nowego domu. Długo odkładałam pieniądze na ten zakup. Przez dwa lata nie kupiłam sobie nic co by mi się podobało. Kupowałam to co było tanie. Teraz to się mogło zmienić. W firmie Erica zarabiałam naprawdę dobrze. Cieszyłam się ze w końcu moja karta się odwraca. I co z tego ze nie znalazłam miłości mojego życia??? Liczyła się Mela. Była najważniejszą osobą w moim życiu. Traktowała ją jak córkę...Dlatego postanowiłam porozmawiać z jej mamą o adopcji. Wiedziałam ze ona nie odpuści. Co z tego ze nie było jej w życiu córki kiedy jej najbardziej potrzebowała? ?? To nie miało dla niej żadnego znaczenia. A ja już miałam dość udawania ze kocha małą. Zostawiła ja zaraz po pierwszym roku życia wyjechała za jakimś Juanem do Hiszpanii. Córkę zostawiła. To nie matka.
-Ciociu...Mama dzisiaj przyjedzie do mnie???
-Nie ,kochanie. Dzisiaj zostaniesz z panią Sarą bo ja mam spotkanie...
-Z panem Ericem???
-Nie. Z Allanem...
-Nie znam go...
-Obiecuję ci ze go poznasz.... A teraz idziemy na zakupy..- mała się ucieszyła. Chwile później miałyśmy o kilka ubrań więcej. Na ten wieczór postanowiłam ubrać się w ziarna suknie do ziemi ze srebrnymi zdobieniami wokół szyi i wycięciem na plecach. Do tego dobrałam srebrne sandałki na wysokim obcasie i delikatna biżuterię . "Daj z siebie wszystko" pomyślałam gdy wchodząc do restauracji zobaczyłam siedzącego przy stoliku Erica.

Miłość na zakręcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz