Rozdział 19

1K 43 0
                                    


Następnego dnia gdy wstałam z łóżka i spojrzałam w lustro przeraziłam się. Miałam napuchnięte oczy i czarne, wielkie cienie. Makijaż, mimo że zrobiłam mocniejszy niż zwykle ,nie zakrył tego. Nie miałam ochoty nic jeść...Snułam się jak cień. Allan nie odbierał moich telefonów, nie odpisywał na SMS-y. Czułam się okropnie.

-Dzień dobry!!!- powiedziałam wchodząc do biura. Odpowiedziała mi cisza. Byłam lubianą osobą więc zdziwiło mnie to, że nagle zaczęto mnie ignorować. Weszłam do swojego biura ,usiadłam na krześle i dotarło do mnie, że ta praca, to miejsce ,ten szef zmieniają mnie w osobę, którą nie chciałam być. Osobę ,którą szczerze i otwarcie gardziłam. Sama siebie nie poznawałam. Cały czas udawałam, że się nie zmieniam a teraz???  Teraz nie mam nic...

- Gabinet Erica Sullivanowsky 'ego. W czym mogę pomóc????- powiedziałam gdy odebrałam telefon.

-  Możesz przekazać mojemu Misiaczkowi, ze czekam na dole???Ach...No tak...Musisz ,to twoja praca.- wyszydziła.

-Zaraz przekażę. Proszę chwileczkę poczekać.

-Ja mam czekać?!?!!? Ja?!?!?! Niedoczekanie twoje!!!- przewróciłam oczami na jej słowa i przekazałam informację szefowi. Powiedział, że mam skończyć segregację dokumentów i mogę iść do domu. Popatrzyłam na niego jak na wariata, bo tych dokumentów było strasznie dużo. Ale potem dotarło do mnie, że nie mam do kogo wracać więc zajęłam się pracą.

Po kilku godzinach wstałam by rozprostować kości. Postanowiłam zrobić sobie kawę i dalej wrócić do segregacji papierków. Około godziny dziewiątej wieczorem skończyłam. Byłam wykończona. Eric dzwonił, że znalazł kogoś odpowiedniego na moje miejsce i, że przyjmuje moje wypowiedzenie pracy. Z jednej strony się ucieszyłam ale z drugiej nie wiedziałam jak to będzie- nie ma pracy nie ma pieniędzy a rachunki zawsze są. Postanowiłam zabrać Melkę za wakacje. Dawno gdzieś nie wyjeżdżałyśmy więc czemu nie teraz???

-Wróciłam!!! -krzyknęłam i dopiero gdy weszłam do pokoju Melki zobaczyłam, że jej nie ma w domu. Na stole zauważyłam kartkę. Podeszłam by ją przeczytać.

"Cześć ciociu!!! Jestem u Adama. Nie martw się. Pojedziemy do jego dziadków. Wrócę o jedenastej. Pa!!!" wściekła zmięłam karteczkę i wyrzuciłam do kosza.

-Tak się nie robi...- powiedziałam wściekłą zaciskając dłonie w pięści.

Miłość na zakręcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz