NIE PODOBA SIĘ NIE CZYTAJ
Ciemny las, a w nim domek. Niby stary, jak i nowy. Tam, gdzie chmury zachodzą, a słońce świeci. Tam, gdzie wszystko jest inne. Gdzie nie ma już nikogo, prócz nich. Tam, gdzie wszystko milknie z nadejściem nocy...
~Roni_AnglePov Toby
Szedłem lasem. Ciemne drzewa kołysały się na wietrze. Za niedługo zajdzie słońce. Jak i za chwilę będzie zwiad. Dzisiaj wolne ma Hoodie. Zazdroszczę mu. Nogi mnie bolą, chociaż... Nie mogę się doczekać, by kogoś zabić. Wiadomo, taki ja.
Byłem przed domem. Mała, drewniana chatka w której jest naprawdę dużo miejsca, chociaż na to nie wygląda. Może zdąrzę zjeść jeszcze kolację. Oby Masky nie zjadł mi wszystkich gofrów.-Jestem - wszedłem do domu. Jakoś tu cicho. Zajrzałem do salonu. Czerwone ściany i biała kanapa, na której było pusto. Do tego wyłączony telewizor przy ścianie. Dziiiiwne.... Przecież Hoodie zawsze na niej leży...
-Masky! Hoodie?!- zacząłem drzeć się na cały dom. Brak reakcji. Może Slenderman ich ściągnął? Ale co mnie to obchodzi? Przecież są "dorośli".
Ziewnęłem i wszedłem do kuchni. Białe kafelki wyglądały jakby był to pokój rzeźnika. Po środku pokoju był stół a przy oknie kran, szafki i lodówka. Z lodówki wziąłem talerz z goframi. Moje ulubione. Polałem je syropem klonowym. Szczerze, pierwszy raz będę go jeść. Usiadłem z nimi do stołu i zacząłem jedzenie ich. Były naprawdę smaczne.
-Toby... - usłyszałem cichy szept. Czyżby ktoś mnie wołał? W kuchni nikogo nie było. Pustki, może to wiatr?
Zacząłem dalej pałaszować gofry.
-Tooby...- to już zaczyna mnie denerwować. Kto normalny straszy człowieka?
-Jest tu ktoś?- zawołałem. Nic, brak reakcji. Wstałem od stołu , zostawiając moje gofry na stole. Poszedłem zobaczyć czy może gdzieś okno jest otwarte albo czy chłopaki nie przyszli. Pusto.
Wszedłem do kuchni i zszokowałem się... Moje... Gofry zniknęły! Czyli ktoś tu jest. Moje obawy się spełniły.
-wyłaź złodzieju!- zacząłem patrzeć w każdy kąt domu. Byłem nawet w piwnicy. Pusto. Gdzie ten złodziej... Przecież same z siebie nie zniknęły... Przecież duchy nie istnieją, prawda?
Usiadłem na krześle w kuchni i myślałem. Może duchy naprawdę istnieją? Jeżeli tak , to niech oddadzą mi moje gofry!
Usłyszałem cichy śmiech w szafie na miotły... Czyli tam się schował opryszek. O dostanie mu się za kradzież mojej kolacji. Biedne gofry... Teraz pewnie się boją. Wziąłem z szarego przedpokoju swoje siekierki. Były jeszcze brudne od krwi. Obym nie musiał ich używać... Gdy podchodziłem do drewnianej szafki ona otworzyła się, a z niej wylecieli Hoodie i Masky śmiejący się. Byli cali w sosie Klonowym. Dosłownie. Nawet we włosach go mieli. Co oni zrobili moim gofrom?!
-Zabije was...- wysyczałem.
Dopiero teraz zobaczyli, że stoję nad nimi wkurwiony z bronią w ręku. Ich śmiechy ucichły. Zabije ich! Zmarnowali... Tak dorodne gofry!
-Toby... To nie tak jak myślisz...- Oboje wstali. Masky chciał mnie uspokoić, a Hoodie nic nie mówił, tylko się wycofywał.
-Czyj był to pomysł? -Spytałem.
-Jego!- jak z chóru powiedzieli. Bracia wskazali nawzajem na siebie. Prychnąłem.
-mówię serio - niech mnie już nie wkurwiają...
~Masky! Toby! Do mnie!~
Zawołał nas Slenderman. Czyli później się z nimi rozliczę. Czas sądu zostanie później ogłoszony. Ale nie odpuszczę im tego. Nie tym razem.
- Później porozmawiamy - schowałem za plecy siekierki i wyszedłem z domu. Ciśnienie zaczyna mi skakać. Muszę się uspokoić... Może Slendi chociaż coś dobrego nam przekaże....
CZYTASZ
3 Killers
Fanfiction3 morderców 3 dziewczyny 1 ojczym 1 matka. Jaki będzie ich los, gdy ci którzy całkiem inni są spotkają się? #39 miejsce w horrorach ~ 25.09.2016 *** #11 miejsce w horrorach ~ 31.07.2016 #8 miejsce w horrorach ~ 02.08.2016