P.O.V Masky
- To wszystko jej wina... - Toby nie umiał się uspokoić.
- Co za dziecko - skomentował Hoodie.
- Nie odzywaj się, lepszy nie jesteś. Kto się tak mocno upił, że Jason zrobił z niego lalkę co?- Usiadłem obok Tobiego. Sam nie wierzę, ale przytuliłem go. Chłopak wtulił się we mnie. Szlochał mi w ramię. Będę miał mokrą kurtkę.
- Toby, co ona ci zrobiła? - próbowałem z niego coś wydusić.
- Zjebałem na całej lini - Brunet dalej płakał.
- Japier... Ogarnij się bracie! - wydarł się na niego Hoodie.
- To wszystko na nic - Toby nie wzruszył się jego słowami.
- Tim, ogarnij go bo nie wytrzymam - Brian { nie wiem po jakiemu to, ale chodzi o Brajana [ Hoodie]}
-Uspokój się też Hoodie
-Pff -Chłopak wstał i wyszedł z pokoju.
-Toby... -zacząłem - gdzie ona jest?
-Ni-ie wiem, była w spalonym lesie, ale teraz? Kto to wie - Brunet usiadł bliżej ściany, tuląc do siebie swoje kolana.
-Eh... Siedź tu - powiedziałem spokojnie i odeszłem od płaczącego chłopaka. Weszłem do kuchni. Przy stole siedział Hoodie.
-Gdzie idziesz? Będziesz szukać Holly?- spytał się mnie, ten sam osobnik.
- Nie, Będę wyrywać korzenie marchewek wiesz? -zirytowałem się.
-Aha, to powodzenia - powiedział cicho. Co za zgred. Nawet ironi nie umie usłyszeć, albo nie chce.
-Okey, bye -powiedziałem lekceważąco i wyszedłem z domu. Zimny wiatr wiał mi prosto w twarz. Ciekawe co jest z Tiffany. Tęsknię za nią.
Wbiegłem w Las. Z tego co wiem, to stara część lasu jest z godzinę drogi stąd. Trochę daleko.
Po jakiś 15 minutach łażenia po lesie, zobaczyłem powalone drzewa. Czyli jednak Toby nie kłamał. Naliczyłem 20 drzew. Musiał się na maxa wkurzyć. A myślałem, że Brunet jest tylko wtedy tak agresywny jak tyka się jego gofry.
Musiałem być gdzieś blisko. Wokół mnie było coraz więcej starych, spalonych drzew, które wyglądałyby strasznie w nocy.
-Gdzie ona jest -zacząłem mówić do siebie.
Zwolniłem kroku i szukałem tropu po dziewczynie. Nie mogła ot tak wyparować.
Zauważyłem ją tuż za drzewem.
- Po prostu, zapomni...- nie dałem jej dokończyć i wybiegłem tuż przed nią.
-Coś ty mu zrobiła!? - wydarłem się na nią. Holly zbladła, a za sobą usłyszałem cichy śmiech. Gdy się odwróciłem zobaczyłem Jasona the Toy Maker'a.
-Masz z nim spółkę!? Mogłem się domyślić! Najpierw Hoodie, teraz Toby! Ciekawe kiedy przyjdzie na mnie pora! - darłem się na dziewczynę, która powoli zachodziła płaczem. -Myślałem, że jesteś mniejszą ździrą.
-To nie tak - Holly już prawie płakała.
-A niby jak? Ty i Jason!? Może jeszcze sobie przymierze z innymi ludźmi zrób!
-Nie krzycz!- wydarła się w moją stronę brunetka.
-Bo co?
-Bo gówno
-Śmieszni jesteście - pokwitował Jason.
-Pieprz się - odpowiedziałem mu
-ogarnąć dupy, kurwa! Słychać was w całym lesie - przy czerwonowłosym stał.....
CZYTASZ
3 Killers
Fanfiction3 morderców 3 dziewczyny 1 ojczym 1 matka. Jaki będzie ich los, gdy ci którzy całkiem inni są spotkają się? #39 miejsce w horrorach ~ 25.09.2016 *** #11 miejsce w horrorach ~ 31.07.2016 #8 miejsce w horrorach ~ 02.08.2016