NIE PODOBA SIĘ, NIE CZYTAJ
Pov Tiffany.
-Holly, Sam wracajmy już - za dziewczynami widziałam jakąś wysoką postać. Była cała czarna. Może to mutant? Ale czemu jej się boję? Proszę, wracajmy już...
-ok.- powiedziała Sam.
Zaczęłyśmy się oddalać od tych półgłówków. Nareszcie. Czemu Holly myślała, że oni są w dżemie? Przecież widać, że to była zaschnięta krew. Czy tylko ja się ich bałam? Czy tylko ja widziałam, że są w krwi? Czy tylko ja myślałam, że mogą coś nam zrobić? Czy tylko ja widziałam, że mają broń? Widać, że one są idiotkami.
-Matka będzie zła?- spytała Holly.
Wiadomo, że będzie zła. Nie mamy ze sobą telefonów ani nie zostawiłyśmy jej żadnej informacji o tym, że idziemy do lasu.
-Pewnie tak.
-Może jest jeszcze w pracy - powiedziała Samanta. Złudna nadzieja.
Resztę drogi byłyśmy cicho. Czasem patrzyłam za siebie. Widziałam wtedy kałamarnicę. I tych trzech chłopaków. Odprowadzali nas wzrokiem. Czemu? Boje się. To nie fair. Ta kałamarnica patrzyła na mnie. Ale czemu?
Nie jestem kałamarnicą...
W głowie zabrzmiał mi głos. Kurde, magiczna kałamarnica! O luju. To jest dziwne. Głowa mnie boli.
-Tiffany! Chodź!- dziewczyny już prawie wyszły z lasu. Boże, od kiedy one tak szybko chodzą? Podbiegłam do nich.
Cicho było na ulicach. Samochody już prawie nie jeździły. Matka na pewno jest już w domu. Dostaniemy ochrzan. Fuck. Nie chcę.
-Teraz cicho - powiedziała Sam i otwarła drzwi od domu. Były zamknięte, więc wyjęła klucze. W domu było cicho! Nie ma jej. No tak, nawet auta nie ma. Ale jestem mądra.
-Idziemy spać od razu, jest już 5:00.- powiedziała Holly wychodząc z kuchni. Pokiwałam głową i weszłam do swojego pokoiku. Przebrałam się i położyłam do łóżka. Dobrze, że od dzisiaj nie ma szkoły. Wakacje. Cudne słowo. Dwa gorące miesiące z labą.
Leżąc na łóżku wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje. W pokoju nikogo nie było. Wstałam i wyjrzałam przez drewniane okno. Przy latarni stała ta kałamarnica!
Czym dłużej na nią patrzyłam, tym bardziej bolała mnie głowa. Dzwoneczki słyszę! Święta nadchodzą! Święty Mikołaj jedzie z prezentami! Fuck, odbija mi XD. Odeszłam od okna. Nie ma dzwoneczków! Czemu? Święty Mikołaj mnie nie lubi? :c
Popatrzyłam jeszcze raz w okno. Znowu dzwonki! Ojć, mama jedzie.
-Mama jedzie, dziewczyny!- usłyszałam głos Sam. Szybko wskoczyłam pod ciepłą kołdrę. Czemu gdy mama przejechała autem to kałamarnica... Przepraszam- magiczna kałamarnica zniknęła? Może to jednak są schizy? Nie... Nie chcę iść do lekarza.
Patrzyłam w sufit. Matka weszła do domu. Słyszę ją. Niech nie wchodzi do mnie do pokoju, proooooszę. Uf, nie weszła.
Po chwili w domu było cicho. I dobrze xD. Nie chce mi się spać. Nudzi mi się. I zaraz będzie świtać. Eh...
Wzięłam telefon i zajrzałam na fb. Nic, pustki. Nawet na messengerze nikt nie napisał.
Ciekawe, czy ta kałamarnica dalej tam stoi.
Wyjrzałam, stała tam. Jak bliżej się przyjrzałam zobaczyłam , że to człowiek nienaturalnie wysoki z mackami i w czarnym kolorze garniturze. Kurde....on....on....on...on... Nie ma twarzy!. Odskoczyłam od okna. On nie ma twarzy! Przecież ludzie mają twarz. Boże. Nie dobrze mi. Już wolałam myśleć, że jest on kałamarnicą. Mamo. Jestem zmieszana. Muszę się uspokoić. Boje się, ale nie boję. To jest chore, mamo!
CZYTASZ
3 Killers
Fanfiction3 morderców 3 dziewczyny 1 ojczym 1 matka. Jaki będzie ich los, gdy ci którzy całkiem inni są spotkają się? #39 miejsce w horrorach ~ 25.09.2016 *** #11 miejsce w horrorach ~ 31.07.2016 #8 miejsce w horrorach ~ 02.08.2016