"Miłość nie wybiera osoby, to osoba wybiera miłość"- R.A
P.o.v. Toby
Nie wierzę. Zabijcie mnie. Dlaczego?
-Toby, nie dołuj mnie bardziej niż jestem - powiedział Hoodie siedząc na kanapie i pijąc puszkę piwa.
-A ty nie pij
-Sory, ale muszę - chłopak zmiażdżył puszkę i rzucił ją w stronę kuchni - widziałeś gdzieś Maskiego?
-Nie zbyt. Nawet z nami nie wrócił - patrzyłem w okno. Padał deszcz. Zbliżał się wieczór. Eh.. miłość, uczucia są trujące. Nikt mi nie powie, że tak nie jest.
Mam ochotę zabić jej matkę, za to co mi i jej zrobiła. Potwór.
-Toby! Przynieś mi jeszcze jedną puszkę -Bełkotał mój przyjaciel.
-Nie
-Eh, sam to zrobię - powiedział i chwiejnym krokiem wyszedł z pokoju.
Po chwili usłyszałem huk. Pobiegłem do kuchni, w której na podłodze plackiem leżał Hoodie.
-Nic mi nie jest!- krzyknął niezrozumiale i próbował wstać, przy czym jeszcze bardziej się obijał.
Żal mi go. Też straciłem osobę ważną, ale ja nie piję! To jest złe.
- Pomóc?- spytałem się. Chłopak tylko spojrzał na mnie i usiadł po turecku na ziemi. Dziecko.
- Podaj mi alkohol - wybełkotał
- spierdalaj - wyszedłem z kuchni i z domu. Jak ja nienawidzę pijanych ludzi.
Zimny wiatr wiał prze las. Szkoda że pada. Po chwili byłem już cały mokry. I dobrze, chociaż się nie gotuję ze złości.
Dziewczyny są dziwne, raz same się pakują w moje ramiona a potem uciekają przy czym mnie się dostaje. Jeszcze trochę a Slenderman mnie wywali z pracy. Tylko tego by mi brakowało.
Chodziłem po lesie myśląc tak o swoim życiu aż doszłem do końca lasu. Naprzeciwko mnie stał dom Holly. Wszystko co przez ten czas sobie wytłumaczyłem zniknęło, straciło wartość. Wspomnienia o niej powróciły. Jej uśmiech, płacz, strach.
- Holly?! - na schodach stała Samanta. Miała mokre włosy od deszczu. Krzyczała imię swojej siostry. Może coś się stało?
- Sam? Wszystko ok?- podeszłem do niej, a jej oczy powiększyły się.
- Toby? to ty? - podbiegła do mnie i przytuliła mnie.
e.... nie skomentuje.
- Taaa... To ja - odeszła odemnie.
- Pomóż mi szukać Holly - jej głos łamał się - uciekła, nie wiem gdzie jest. Już prawie dwie godziny jej nie ma! - krzyczała i łkała, tyle że deszcz maskował jej łzy.
- Czemu uciekła?
- Pokłóciła się z matką i z tego wszystkiego wyszło, że ucieka do was i wszystko się zepsuło. Matka zła jeszcze powiedziała, że Holly może sobie odejść i po prostu... - dziewczyna nie opanowała łez i zaczęła płakać. Żal mnie się jej zrobiło. Przytuliłem ją. Ona odepchnęła mnie od siebie.
- Znajdziesz ją? - w jej głosie była nutka nadziei.
- Postaram się, tylko powiedz mi gdzie ona lubi przebywać
- Ona kocha cały las, ale jeżeli się nie mylę najbardziej lubi martwą część lasu
- Tam z jeziorem?
- Tak
Uśmiechnęłem się przelotnie, dobrze, że wiem gdzie to jest.
Przez dłuższy czas biegłem po lesie. Deszcz lał litrami z czarnego nieba. Noc, księżyc zza chmurami. Co jakiś czas słyszałem skrzeczenie ptaków. Dobiegłem do wypalonego lasu. Wyglądał jak horroru.
- Co ty tutaj robisz!?- za mną usłyszałem zachrypnięty głos dziewczyny. Była to Holly. Na jej widok uśmiechnęłem się. Chyba się nie cieszyła z naszego spotkania.
- szukam ciebie - powiedziałem patrząc na jej mokre włosy i ubranie.
-Mam dla ciebie radę, spieprzaj stąd...
CZYTASZ
3 Killers
Fanfiction3 morderców 3 dziewczyny 1 ojczym 1 matka. Jaki będzie ich los, gdy ci którzy całkiem inni są spotkają się? #39 miejsce w horrorach ~ 25.09.2016 *** #11 miejsce w horrorach ~ 31.07.2016 #8 miejsce w horrorach ~ 02.08.2016