NIE PODOBA SIĘ, NIE CZYTAJ.Pov Masky.
Przez już kilka godzin jest niezręczna cisza. Nienawidzę takich ciszy. Muszę go jakoś uspokoić. Nie mam zamiaru umrzeć z jego ręki.
Jesteśmy kilka metrów od siebie, a widzę, że rwie go, by zrobić komuś krzywdę. Czasem zaczynam się go bać. Ale na serio, myśleliście kiedyś jak to jest mieć w domu wściekłego mordercę?
-Toby...- muszę to jakoś załagodzić.
-nie odzywaj się do mnie, ty gofrozmarnojadzie - przecież te gofry tylko wylały się na nasze głowy, nic więcej. Więc w czym on widzi problem?
Muszę jakoś go udobruchać.
-Upiekę ci talerz gofrów - zaproponowałem.
-Trzy talerze gofrów razem z sosem, bitą śmietaną i posypką
Ale wymagania. Boże, co on sobie myśli, wróżka ja czy co? Czy on widzi bym miał skrzydełka i różdżkę?
-nooooo dobra, ale nie zrobisz nam krzywdy
-ok
No, to Toby będzie mieć spalone gofry. Bo nie umiem ich robić. Super. Biedak, nie domyśla się nawet w co się wpakował. Zatrucie żołądkowe będzie miał na 100%.
-za ile koniec ?- spytał smętnie, chyba jest zmęczony.
-nie wiem, wtedy kiedy Slendi powie
Chłopak westchnął i szedł dalej.
Nuuuuuuudy. Po co my chodzimy po lesie, jeżeli nikogo w nim nie ma o tej porze? Kto normalny chodziłby po lesie w nocy?
-Holly! Zaczekaj!- a jednak ktoś jest.
Uśmiechnęliśmy się i zaczęliśmy szukać osoby, która wydawała z siebie dźwięki i kroki.
Czemu ten las musi być taki duży? Wszędzie tylko drzewa, drzewa i jeszcze raz drzewa. Wszystkie podobne do innych.-Sam!- kolejna osoba krzyknęła. Czyli dwa głosy to trzy osoby. Wiem, wiem, wyższa matematyka xD
-Masky... Tam. Na polanie - Z Toby'm cicho zakradliśmy się jak najbliżej krawędzi lasu. Schowaliśmy się w krzakach.
Jakieś dwie postacie ganiały się na niej i śmiały się. Z głosu wynika, że to dziewczyny. Czyli mama ich nie nauczyła, że wieczorami w lesie chodzą pedofile, takie jak Off.
-zabijamy?- spytałem pełen nadziei. Chłopak tylko bacznie obserwował postacie, do których dołączyła jeszcze jedna. Skąd one się mnożą? Może to kosmitki z innej planety i chcą podbić świat?
-Czekaj, tam w lesie ktoś jeszcze stoi - racja, na granicy lasu stała jeszcze jedna osoba, która po chwili weszła do lasu.
-Ja ją zabiję, ty zajmij się dziewczynami - wstałem i jak prawdziwy Superman przebiegłem i skradałem się do tajemniczej postaci. Nie mam ochoty jej zabijać nożem... Może tak najpierw ogłuszę ją kamieniem, potem powalę ją na ziemię i dopiero na koniec zacznę ją oskórowywać? Dobry pomysł, a jaki kreatywny. Aż sam siebie pochwalę.
+Brawo Masky+
+Dziękuję Masky+[(+) bohater sam do siebie w myślach mówi]
Tyle, że nigdzie nie ma kamieni, dobra, samo powalenie też wystarczy.
Podszedłem do tej osoby w bluzie. O, patelnia. Ludzie już nawet to wyrzucają. Wziąłem ją i zacząłem dalej się za nią skradać. Już zaraz, zaraz. Zamachnąłem się i walnąłem z całej siły osobę przede mną. Chyba ją to bolało.
-Kurwa! Co jest do cholery!- ojej, to jest Hoodie. Fuck.
-Sorry, braciszku.....- mejdej, mejdej, mamy problem.
Jego kominiarka zmarszczyła się. Uwaga, uwaga lot "mam wpierdziel" odlatuje za 3...2...1...
Zacząłem biec przed siebie. Za mną słyszałem kroki. Boże, czemu tu jest tak ciemno? I po co ktoś tyle drzew tu zasadził!
-Masky! Bekniesz za to!
CZYTASZ
3 Killers
Fanfiction3 morderców 3 dziewczyny 1 ojczym 1 matka. Jaki będzie ich los, gdy ci którzy całkiem inni są spotkają się? #39 miejsce w horrorach ~ 25.09.2016 *** #11 miejsce w horrorach ~ 31.07.2016 #8 miejsce w horrorach ~ 02.08.2016