4

782 78 5
                                    

NIE PODOBA SIĘ, NIE CZYTAJ.


Pov Slenderman

Moje proxy już są kilka godzin w terenie. Chodzenie po lesie dobrze im zrobi.

Może jutro dam im wolne? Przecież to są jeszcze dzieci.

Usiadłem na swoim  skórzanym fotelu, który stał za biórkiem w moim pokoju. Zacząłem czytać gazetę. Chwile spokoju są święte. Nigdy nie wiesz, kiedy będziesz go miał. Szkoda, że za chwilę będzie świtać. Już słychać ptaki jak śpiewają.

-papapapa!- do mojego gabinetu wbiegła Sally. Dziewczynka wskoczyła mi na kolana nie zważając uwagi na gazetę. Ale te dzieciaki mają energii. Czym młodsze tym bardziej rozbrykane.

~Tak?~

.[ (~) mowa w myślach Slenderman, wszyscy wiedzą o co chodzi?]
Spytałem jej się.

-Możemy zaadoptować pieska?

Patrzyła na mnie swoimi zielonymi oczkami.
  No właśnie, czy można zaadaptować kolejne zwierzę? Mamy już Smile.Doga i Le Grinny. Chyba kolejne zwierzę nie jest nam potrzebne. Nie potrzebujemy zbytnio tutaj zoo.

~Sally, mamy już pieska, a ty miałaś opiekować się Grinny, pamiętasz?~

Jej mina przez chwilę była kamienna, po czym zmieniła się w złość. Dziewczynka zaczęła krzyczeć.

-ale Grinny to kot, nie pies! Ja chcę psa!

I zrozum tu dziecko... Co ja mam zrobić? Nie rozumiem dzieci takich jak Sally.

~Nie Sally ~

Oczy dziewczynki zaczęły się szklić od łez, po czym zaczeła płakać. Nie mogę się złamać. Ona to robi specjalnie. W tym momencie po domu rozległ się krzyk "kto do kurwy przyniósł do domu Wilka!". Czyli to chciała przygarnąć Sally. Wstałem , stawiając dziewczynkę na ziemi. 8 latka pociągnęła noskiem i wytarła ręką łzy, które spłynęły jej po policzkach.

~Kochanie... Wilk jest dzikim zwierzęciem żyjącym w lesie, nie można go zabierać do domu. Nie płacz już ~

Przytuliłem ją. Mała tylko odepchnęła mnie i wybiegła z płaczem z gabinetu. I jak ja mam ją zrozumieć? Zrezygnowany usiadłem znowu na fotelu. To będzie ciężki poranek.

-Papo! Zabierz tego wilka ode mnie!!!!- bez pukania do pokoju wszedł Eyeless z Dużym czarnym wilkiem na nodze.

Komiczne. Brakuje tylko, bym musiał mu ją zszywać.

Wyciągnąłem jedną z macek i podniosłem zwierzę. Jack chwilę syczał z bólu. Ale zwierzę w końcu wypuściło jego nogę. Drugą macką otwarłem okno i wystawiłem przez nie niechcianego lokatora na ziemię.

-Dziękuję.- Jack wyszedł sobie jakby nigdy nic z gabinetu.
Ręce mi opadają. Taka olewka na starszych, a może coś sobie zrobił, albo może w ranę dostać się zaskażenie.

Jestem już zmęczony... Może zrobię sobie wakacje? Tak, to dobry pomysł. Tylko gdzie by pojechać? Karaiby czy Hawaje?



















3 KillersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz