Niespodziewane spotkanie

4.8K 291 31
                                    


W pewnym mieszkaniu, w bloku żył sobie pewien człowiek. Nie był to szary, brudny, zaniedbany blok rojący się od karaluchów i cuchnący wilgocią, a i okolica nie była hałaśliwa, betonowa, bez placu zabaw dla dzieci i bez dobrze zaopatrzonego sklepiku osiedlowego; było to mieszkanie Bagginsów.
Starszy z nich, Bilbo, był niewysokim mężczyzną przed trzydziestką. Miał kręcone blond włosy, a stałym elementem dodającym mu parę lat były spore, brązowe okulary, które zdejmował tylko do snu. Idąc w ślad rodzinnej tradycji, skończył studia i został nauczycielem w szkole, którą założył jego pradziadek. Wiódł bardzo spokojne, schematyczne życie dopóki jego brat stryjeczny wraz z żoną nie wypłynęli w rejs po morzu, z którego już nigdy nie wrócili. Było to rok temu i właśnie tyle czasu minęło odkąd sprawował pieczę nad ich synem, Frodo Bagginsem. I choć to zmieniło diametralnie jego życie, to prawdziwe zmiany miały się dopiero rozpocząć.
Pewnego słonecznego ranka Baggins jak zawsze odprowadził swojego bratanka do przedszkola. Jako, że do rozpoczęcia jego zajęć były jeszcze dobre dwie godziny, postanowił wolnym krokiem przydreptać z powrotem pod swój blok by tam usiąść i spokojnie wypalić porannego papierosa, a najmilej było mu palić w towarzystwie znajomych kątów. Gdzieś do połowy wypalonego papierosa zdążył już przywitać dwóch sąsiadów; jeden nie miał czasu rozmawiać,bo spieszył się po bułki do piekarni, a drugi tylko odmachnął mu ręką. W tym samym czasie ktoś stanął przy ławce tak, że cień zasłaniał mu słońce. Bilbo spojrzał na postać wysokiego,starego mężczyzny, którego długa szara broda przyniosła na myśl cień jakiegoś wspomnienia. Nieznany- znany człowiek przyglądał mu się z zaciekawieniem, podpierając się na brązowej lasce.
-Dzień dobry- powiedział Bilbo, uśmiechając się serdecznie do mężczyzny, który odpowiedział mu podobnym uśmiechem. Teraz był już niemal pewien, że skądś go zna- Może poczęstuje się pan papierosem?
- Bardzo dziękuję, ale nie mam dziś czasu. Szukam osoby, która umówiła się ze mną na oglądanie mieszkania na sprzedaż.
- Och! To pewnie to naprzeciwko mojego. Niedawno rodzina, która tam mieszkała wyprowadziła się do większego miasta. Wielka szkoda. Frodo, mój bratanek, zdążył się z ich dzieciakami zaprzyjaźnić i było mu strasznie przykro gdy się dowiedział. I zaraz, czy my się przypadkiem nie znamy?
- Tak,tak, mój drogi. Znam twoje nazwisko, panie Bilbo Baggins. Jestem G. Gray, deweloper, który swego czasu sprzedał mieszkanie twojemu ojcu i które ty po nim odziedziczyłeś. Nie widzieliśmy się w prawdzie od śmierci staruszków, więc nie oczekuję, że w ogóle mnie pamiętasz.
- Pan Gray, oczywiście, jakże mógłbym zapomnieć!-Bilbo uśmiechnął się od ucha do ucha, wstając szybkim ruchem z ławki.- Ten sam pan Gray, który przychodził do moich rodziców na herbatę? Ten, co podarował mi najwspanialszy czerwony zabawkowy samochód, który teraz stoi u mnie za szkłem? Niesłychane! Nie miałem pojęcia, że wciąż jeszcze robisz w swoim fachu.
- A cóż innego miałbym robić? Swoją drogą cieszy mnie, że to i owo o mnie pamiętałeś- Gray uśmiechnął się pobłażliwie,ściskając serdecznie dłoń mężczyzny.- Na mnie już pora.Widziałem, że klienci właśnie dotarli, obowiązki wzywają. Bywaj zdrów, Bilbo! I rzuć te fajki, bo zostaniesz tak niski jak twoi rodzice.
- Zapamiętam! Bywaj zdrów i wpadnij czasem na jakąś kawę!- Baggins pomachał mężczyźnie na pożegnanie, wyrzucając niedopałek do pobliskiego kosza na śmieci. Spotykanie starych znajomych zawsze było budujące na duchu i sprawiało, że dobry humor z poranka trzymał się go już do końca dnia. Chwilę jeszcze spędził na ulubionej ławce, a kiedy już miał ruszać do pracy, zza pleców dobiegł go głos spotkanego niedawno staruszka.
-Bilbo! Podejdź no tu, przedstawię cię nowym sąsiadom- co prawda mężczyzna nie miał już za wiele czasu, ale nawet wizja spóźnienia się do pracy nie była w stanie pokonać ciekawości, która teraz już na dobre nim zawładnęła. Zawrócił więc na pięcie i zbliżył się do stojącego Graya, który wskazał na dwóch chłopców w wieku wczesnoszkolnym.
- Killi- przedstawił się ten młodszy, nieco wychylając się zza pleców wyraźnie starszego i wyższego brata.
- I Filli- dodał drugi nieco śmielej,uśmiechając się do sąsiada rzędem dużych, białych zębów.
Bilbo również przedstawił się tej pociesznej dwójce, zaraz zawieszając wzrok na dorosłym mężczyźnie rozmawiającym przez telefon z jakąś kobietą. Stał tyłem, ale już na pierwszy rzut oka widać było, że jest wyższy i bardziej barczysty od niego.Pierwsze jednak co rzuciło mu się w oczy to jego dość długie, jak na mężczyznę, czarne włosy starannie upięte w kucyk.
-Przepraszam, siostra dzwoniła- szybko się usprawiedliwił,wyciągając dłoń w stronę nowego sąsiada.- Thorin. Miło mi poznać, panie Baggins.

~~~


Rozdział w formie wstępu wzorowany trochę na pierwszym rozdziale Hobbita. Następne już takie nie będą, choć może gdzieniegdzie uda mi się coś upchnąć. ;)

Dziękuję za przeczytanie i do następnego! 



Dogonić przeszłość (Bagginshield)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz