Czternasta.
Trzy po czternastej.
Cztery po czternastej.
Czy ten czas nie może biec szybciej?- Bilbo pytał sam siebie w myślach, ponownie nerwowo zerkając na zegarek. Cztery po czternastej. Wciąż i wciąż. Jakby czas zatrzymał się w miejscu.Westchnął bezradnie, rozglądając się po klasie, która już parę minut po dzwonku zapowiadającym lekcje, straciła zainteresowanie geografią. Tylko jedna czy dwie osoby robiły zadane ćwiczenia,podczas gdy reszta zajęta była gadaniem między sobą. A niech tam, nieważne. Za sześć minut skończy się lekcja.
Pięć.
W tym samym czasie dostał też wiadomość na komórkę, która oznajmiała, że Thorin czeka w samochodzie przed szkołą. Bilbo uśmiechnął się do siebie i schował telefon, bo szczerze mówiąc tylko na tę informację czekał. Teraz spieszyło mu się jeszcze bardziej... Restauracyjne jedzenie i te sprawy. Przynajmniej tak chciał to sobie tłumaczyć.
Dzwonek rozbrzmiał na cały budynek, oznajmiając koniec dnia szkolnego. Nareszcie. Baggins pożegnał się z klasą i ruszył szybkim krokiem w stronę pokoju nauczycielskiego.
- Bilbo! Czekałam na ciebie- Galadriela, dyrektorka szkoły i dobra znajoma mężczyzny, uśmiechnęła się do niego szeroko, kładąc dłonie na jego ramionach.- Wychowawca IIB, wiesz, ten łysy, zachorował, a wieczorowa ma matematykę w środku planu. Mógłbyś go dziś zastąpić? Frodo może oczywiście posiedzieć ze mną. Kocham tego dzieciaka.
-...Dzisiaj?- głos Bilbo nagle wskoczył o dwie tonacje wyżej. Zazwyczaj miał czas i branie zastępstw nie było problemem, szczególnie że Frodo bardzo lubił siedzieć ze swoją przyszywaną ciocią.- Jestem już umówiony, przepraszam... Ale jeśli to coś ważnego, to zawsze mogę odwołać.
- Randka?!- szefowa delikatnie potrząsnęła ramionami Bilba, jakby miał jej zaraz przekazać, że wygrali parę milionów na loterii, choć wydawało mu się, że wieść o jego randce i tak by to przebiła.
- Coś ty, zwariowałaś? Idę z sąsiadem na obiad. Bierzemy też dzieciaki.
-Och...- mruknęła nieco zawiedziona, ale zaraz na jej twarz wrócił życzliwy uśmiech.- Idź, nie zatrzymuję dłużej. Znajdę kogoś innego. I tak zawsze cię wykorzystuję.
- Tak, to prawda- zaśmiał się przy wtórze śmiechu kobiety.- Jesteś pewna, że to nie problem?
- Oczywiście! Idź, rozerwij się w końcu, a nie tylko ta praca.
I jak mu poradziła, tak zrobił. Pożegnał się z nią i biegiem ruszył w kierunku parkingu, zahaczając po drodze o męską toaletę, a konkretniej lustra nad umywalkami. Musiał upewnić się co do swojego wyglądu. Prawdę mówiąc kamień spadł mu z serca, że jednak mógł iść na te spotkanie. Szkoda byłoby odwoływać, Frodo byłby zawiedziony. Nie mniej zresztą jak jego wujek.
Na parkingu od razu dostrzegł czarny samochód jakiejś marki (samochody nigdy go nie interesowały) przy którym stał Thorin. Przywitali się poprzez podanie sobie dłoni, Bilbo wytłumaczył czemu tak długo musiał na niego czekać, spalili papierosa i ruszyli po ostatniego członka kompanii. Podczas podróży nie rozmawiali dużo, więc ciszę zwalczało radio i ciągłe szepty Killiego i Filliego, przerywane od czasu do czasu chichotem.
Sytuacja uległa zmianie dopiero gdy Frodo zajął miejsce w specjalnie przygotowanym przez Thorina foteliku. Starsi chłopcy najwidoczniej nie chcieli małego Bagginsa wtajemniczać w temat,więc po prostu go zmienili na bardziej przystępny. Wrzawa nie ucichła aż do momentu, w którym samochód zatrzymał się przed restauracją.
- A tu jeszcze nie byliśmy, prawda?- spytał Killi z zainteresowaniem, łapiąc Froda za rękę. Widok ten był na tyle słodki, że Bilbo wydał z siebie cichutki odgłos rozczulenia. Na szczęście nikt go nie usłyszał.
- Prawda- odpowiedział Thorin, potem zwracając się już do Bilba.- Znajomy polecił mi to miejsce.
- Wygląda dobrze- stwierdził Baggins, ruszając w stronę wejścia.
W rzeczy samej, miejsce prezentowało się całkiem nieźle. Budynek zrobiony był z czerwonej cegły z jednospadowym dachem, a dzięki oknom ciągnącym się od podłogi do sufitu, widać było płynącą nieopodal rzeczkę oraz niewielki park. Na nieszczęście mężczyzn znajdował się tam również plac zabaw,który wywołał w dzieciakach ekscytację, a co za tym idzie prośby by się tam udać.
- Najpierw obiad- zadecydował Thorin, zajmując miejsce przy stoliku w rogu.
- A potem pójdziemy pobawić się tam w chowanego- dodał Baggins, co natychmiast zostało podłapane i zaaprobowane. Może tylko Oakenshield nie był pozytywnie do pomysłu nastawiony, ale teraz już nie miał wyboru.
Zaraz potem do stolika podeszła kelnerka, podając karty i informując co jest dzisiaj polecane, po czym odeszła zająć się innymi klientami. Bilbo złapał za swoją kartę, rozpoczynając poszukiwania czegoś, co będzie pasowało do wczorajszej decyzji o przejściu na dietę. Sałatki nigdy nie należały do jego ulubionych dań, więc patrząc na nie, nie mógł powstrzymać delikatnego grymasu.
- A, o, iii, b...-wymyślanie dania przerwał mu Frodo, zaczynając palcem wskazywać wymieniane literki z karty dań.
- A przed kim to się pan tak popisuje?- spytał wujek młodziaka, na co ten tylko zabrał kartę i zasłonił się nią zawstydzony.
- Co to znaczy...- mruknął,odsłaniając wyszczerzoną buźkę.
- To, że twój wujek hamuje twój rozwój- Thorin uniósł kącik ust, nie odrywając wzroku od karty dań.
- Nie sądzisz chyba, że zrozumiał co do niego powiedziałeś?
- Wujek!- oburzony Frodo może i nie zrozumiał, ale nie omieszkał nie skorzystać z okazji żeby nie pogrozić Bagginsowi palcem.
- Nie doceniasz go- podsumował Thorin, zamykając kartę dań na widok kelnerki chcącej przyjąć zamówienie. Podczas gdy on był już zdecydowany na rolady wieprzowe, Bilbo dalej gorączkowo wertował kartki.
- A co dla pana?- spytała zgrabna kobieta, uśmiechając się przyjaźnie.
-Makaron z truskawkami i sałatkę z tuńczykiem. Do picia mleko i woda, dziękuję- wydukał w końcu, oddając obie karty. Kelnerka tylko pokiwała głową i zniknęła za drzwiami do kuchni.
-Odchudzasz się?- spytał zaraz Oakenshield, a że dla Bilba pytanie zabrzmiało kpiąco, zawstydził się nieco.
- Staram się...
-Po co? Przecież dobrze wyglądasz.
- Sam przecież stwierdziłeś, że do sylwetki modela to mi daleko.
- To był komplement-stwierdził, podpierając brodę o zaciśniętą pięść.- Aż tak przejmujesz się moim zdaniem?
- Skoro to był komplement, a ja się odchudzam...- Bilbo mimowolnie przygryzł figlarnie końcówkę języka, spoglądając wyzywająco na rozmówce.
- To może powinieneś zacząć się słuchać, bo wyglądasz...- przerwał na chwilę kiedy kelnerka wróciła z zamówieniem, zawieszając wzrok na swoim daniu.-... jak te roladki.
- Czyli jak upieczona świnia?
- Czyli bardzo apetycznie- Bilbo słysząc te słowa automatycznie odwrócił głowę, czując jak zaciska mu się krtań z zawstydzenia. Thorin za to parsknął śmiechem i zabrał się za jedzenie, nie chcąc dłużej się nad nim znęcać. Zresztą Filli przewracający oczami też nie był dobrym znakiem. O tyle dobrze, że pozostała dwójka niewiele zrozumiała z tego towarzyskiego flirtu.
Przez prawie cały posiłek milczeli, bo gdy tylko złapali kontakt wzrokowy, Bilbo natychmiast się peszył i odwracał wzrok. Inaczej sprawa się miała z chłopakami, którzy nie zamykali buziek nawet przy przeżuwaniu jedzenia, a zwracanie im uwagi dawało tylko krótkotrwały rezultat. Jedyną chwilą ciszy była ta, gdy Killi zaczął coś nucić, a pozostała dwójka próbowała zgadnąć c oto takiego. Zabawa skończyła się jednak na tym, że Filli nazwał go pętakiem i po krótkiej sprzeczce jego młodszy brat śmiertelnie się obraził. Na szczęście przed końcem obiadu zmienił zdanie.
- Idziemy już na plac zabaw?- spytał znudzony Killi, obracając w dłoni na wpół pełną szklankę.
- Najpierw macie wypić swoje mleko do końca- zadecydował Thorin, spotykając się oczywiście z żywym protestem ze strony dzieciaków.- Jak nie będziecie pić mleka to zostaniecie tacy niscy jak pan Baggins.
Chłopcy tylko spojrzeli na siebie i zaraz zabrali się do picia. Bilba szczerze to rozbawiło. Jedynie Frodo przerażony odsunął od siebie szklankę.
- Ale ja chce być jak wujek!- krzyknął zrozpaczony, wywijając wargę w podkówkę jakby miał się zaraz rozpłakać.
-Kochanie, nie o to chodziło...- Bilbo starał się załagodzić sytuację przez dobre pięć minut. Dopiero po tym czasie Frodo nieufnie dokończył picie.
- Właśnie- Thorin zaczął szperać w kieszeni swojej kurtki, wyciągając z niej małe pudełeczko i podsunął je pod nos drugiemu mężczyźnie.- Zapomniałem ci go wcześniej oddać. Wygląda tak jak chciałeś żeby wyglądał?
Bilbo otworzył opakowanie, a widząc odnowiony pierścionek babci, uśmiechnął się szeroko i rozradowany spojrzał na twarz, w jego mniemaniu, cudotwórcy.
- Tak. I to jeszcze jak!- z radości pokiwał dodatkowo głową, a w tym samym momencie wszyscy goście restauracji wstali, zaczynając klaskać. Dopiero po chwili zrozumiał jak cała ta scena wyglądała.
- Czy oni wszyscy myślą, że my..?
- Tak, chyba tak- Thorin zmarszczył brwi, kompletnie nie wiedząc jak się zachować. Zaraz jednak uśmiechnął się z udawaną wdzięcznością, łapiąc Bilba pod rękę.- Chodźmy stąd zanim zaczną skandować 'gorzko, gorzko'.
- Zgadzam się.
Nie wyprowadzając tłumu z błędu, Thorin uregulował rachunek by wszyscy mogli bezpiecznie opuścić budynek. Po chwili wspólnego chichrania się z zaistniałej sytuacji, całą grupką udali się na obiecany plac zabaw. Tam za to chłopakom przypomniało się o obiecanym chowanym. Plac zabaw był całkiem spory, nieogrodzony, więc Bilbo na wszelki wypadek zarządził granice kryjówek. Słońce powoli zachodziło, a nieszczęść nie brakuje. Oprócz tego Killi musiał go zapewnić, że będzie chować się razem z Frodem, bo Filli już wcześniej zgłosił się na kryjącego.
Kiedy w końcu uznał, ze ma sytuację pod kontrolą, najstarszy syn Dis zaczął liczyć do trzydziestu, a cała reszta udała się w poszukiwaniu kryjówki. I nawet jeśli Bilbo był niewielkiego wzrostu to trudno było mu się ukryć w jakimś choć na pozór trudnym do odkrycia miejscu. Wybrał więc kryjówkę za największą wierzbą znajdującą się w parku i tam wyczekiwał aż Filli zacznie szukać.
-Dwadzieścia osiem... dwadzieścia dziewięć...trzydzieści, szukam!- krzyknął radośnie, rozglądając się tak, by nie odchodzić za daleko od bazy. Baggins przykucnął, opierając się o pień drzewa.
- Mam cię- usłyszał nagle za sobą i z wrażenia mało nie wywrócił się o wystający korzeń. Nie był to jednak Filli, a jego niesforny wujek.- Niezbyt dobra kryjówka, panie- nowy- Oakenshield- szepnął, nachylając się nad mężczyzną.
- Shhh... Zepsujesz chłopakom zabawę- odpowiedział, również szepcząc i pociągnął go tak by schował się bardziej za drzewem. Wtedy też odwrócił się przodem do Thorina by poinformować go, że jak mu się kryjówka nie podoba to może spadać, ale w tej samej chwili sąsiad szybko zakrył mu usta.
Swoimi.
I choć było to dziwne to zdecydowanie bardziej zaskoczyła go jego własna reakcja. Nie był tym zdziwiony, nie czuł się niekomfortowo, nie dostał paraliżu ani ataku paniki. Jedyne co zrobił to położył dłonie na ramionach mężczyzny, odwzajemniając pocałunek. I właśnie za jego sprawą początkowy cmok przemienił się w coś bardziej namiętnego.
Skończył się równie nagle co się zaczął, bo niespodziewanie Thorin złapał go za nadgarstek, ciągnąc za sobą w biegu.
- Raz, dwa trzy!- w tej samej chwili Fillli klasnął dłonią o mur, zaklepując ich obydwu.
Jego wujek udał złość, a Bilbo dopiero teraz stanął jak wryty, jakby czas przyswajania przez niego faktów był o parę minut opóźniony.
- Coś się stało?- spytał Thorin, patrząc na niego z niepokojem wymalowanym na twarzy. Baggins przez chwilę patrzył na pozostałą czwórkę zamroczony, ale zaraz potrząsnął głową.
- Nie, nie. Wszystko dobrze. To kto kryje?
Jeszcze z dobrą godzinę ganiali się po całym parku i placu zabaw, dopóki Frodo nie zaczął trzeć oczek ze zmęczenia.Oczywiście twardo twierdził, że nie jest zmęczony, ale wujek swoje wiedział. Zresztą to była doskonała wymówka by wrócić do domu. A tego pragnął teraz bardziej niż wszystkiego innego. Czuł się zażenowany i rozkojarzony przez ten spontaniczny pocałunek. Dlaczego go nie odepchnął? Albo chociaż mógł nic nie robić. On za to znalazł jakieś niezmierzone pokłady odwagi na to by go jeszcze pogłębiać. To głupie.
W drodze powrotnej bardzo szybko cała trójka muszkieterów zasnęła w różnych pozycjach na tyłach samochodu. To była dobra okazja żeby porozmawiać, aż za dobra, więc Baggins tylko modlił się w duchu by już dojechali na miejsce.
- Bilbo, słuchaj...
- W porządku- przerwał mu bezwzględnie.
- Nawet nie wiesz co chce powiedzieć.
- Dlatego chcę przerwać. Żeby nie wiedzieć.
Z siedzenia kierowcy dało się słyszeć głośne, bezradne westchnienie.
- Chciałem po prostu zatkać ci usta żebyś nie zdradził kryjówki- po chwili Thorin znów przerwał panującą ciszę.
- A tak naprawdę?
- Nie wiem, cholera. Podobasz mi się.
- I to jest powód by mnie całować?!- Bilbo nieco uniósł głos, spoglądając na twarz mężczyzny.- Nawet nie wiesz czy ja w ogóle gustuję w mężczyznach!
- Ty też tego nie wiesz. A raczej teraz się już chyba dowiedziałeś.
Baggins nabrał powietrza w usta po czym wypuścił je z cichym sykiem. Jeszcze nie wiedział czy sąsiad miał rację, dlatego zamilkł, skupiając się na drodze. Kątem oka widział, że Thorin przez jakiś czas jeszcze się mu przyglądał, ale nie odezwał się już więcej.
Na miejscu Baggins wyjął z samochodu śpiącego bratanka, czekając na sąsiada tylko z grzeczności. On za to obudził chłopaków i otworzył im drzwi do klatki by mogli iść szybciej do domu.
-Dobranoc. Dziękuję za miło spędzony czas- rzucił Bilbo na odchodnym i wszedł do mieszkania. Pierwsze co zrobił to odprawił Froda do łóżka, pozwalając mu się dzisiaj nie myć. Nie chciał już dzieciaka męczyć, a sam miał też parę spraw do obmyślenia. Jednak gdy tylko położył się do łóżka, niespodziewanie zasnął.
Tej nocy śnił mu się sen o górze złota, której strzegł smok i którą musiał odzyskać wraz z czternastką przyjaciół.
Był to wyjątkowo realistyczny sen.
~~~~~
I oto jest.
Nawiasem chcę tylko wspomnieć, że możliwe, że będę zaczynać nowe opowiadanie, więc to będzie pojawiało się ciut rzadziej. Nie jestem jeszcze w 100% pewna, ale jakby coś to wolę ostrzec.
Miłego czytania! ♥
CZYTASZ
Dogonić przeszłość (Bagginshield)
FanfictionPrzeszłość to zamknięty rozdział. Śródziemie już dawno przestało istnieć. Jednak świat nigdy nie zapomina i miłość, która kiedyś łączyła króla krasnoludów i hobbita może na nowo rozkwitnąć. W nowych i oby lepszych czasach. Czyli w skrócie: Bagginsh...