- Coś ty sobie myślał, Dwalin?- Galadriela podparła dłonie o biodra, przybierając bojową pozę. To nigdy nie wróżyło nic dobrego.- Przyprowadzać go tu kiedy Bilbo u nas mieszka?
- Daj spokój, Gal... przecież spytałem czy nie będzie mu to przeszkadzać...
- Och, i co, miał zabronić ci przyprowadzania gości do swojego własnego domu?
- To było tylko pięć minut. Poza tym Bilbo zamknął się w pokoju. Nie widzieli się nawet przez chwilę- Dwalin spojrzał swojej żonie w oczy, a potem w stronę siedzącego w salonie Bagginsa. Widział tylko rękę, w której tamten trzymał piwo. Nie pamiętał by Bilbo pił tak często, a od poniedziałku prawie nie trzeźwiał. Co prawda nie upijał się też do nieprzytomności, ale cztery dni niewypuszczania butelki z dłoni mogły w jego przypadku lekko zaniepokoić.
- Dziwnym trafem tylko przez tyle lat twój najlepszy przyjaciel nie przekroczył progu tego domu. Chce ci przypomnieć też, że nie był na naszym weselu. A teraz nagle koniecznie musi się tu zjawić.- Skarbie...- Dwalin uniósł głowę i ułożył dłonie na jej dłoniach, czekając aż i ona zwróci ku niemu wzrok.- Rozumiem, że się martwisz i rozumiem, że chcesz chronić Bilba. Mimo wszystko on nie ma piętnastu lat. I, jakkolwiek się z tym nie zgadzasz, Thorinowi też nie jest z tym łatwo.
- Nie mów tego mi tylko jemu- kobieta wskazała palcem na Bagginsa tępo wpatrującego się w ekran telewizora i wyszła z pokoju, kierując się w miejsce, w którym siedziały dzieciaki.
Dwalin przetarł skronie. Nienawidził, gdy taka była. Mimo wszystko w pewnym sensie ją rozumiał. On sam nosił się z zamiarem porozmawiania z Bilbem, choć Bóg mu świadkiem jak bardzo nie lubił wtrącać się w nieswoje sprawy. Szczególnie, że mogło to przyczynić się do wielu poważnych kłótni z jego żoną. A Galadriela miała to do siebie, że zawsze próbowała pomóc wszystkim wokół. I byłeś z góry przegrany próbując wytłumaczyć jej, że czasem może lepiej pozwolić ludziom by sami załatwiali swoje problemy. Przy takim charakterze wybór Bagginsa na przyjaciela był aż nazbyt oczywisty. Tak samo nie zdziwił go jego związek z Thorinem. Mimo wszystko czasem współczuł Bagginsowi takich wyborów, mimo że dla niego to również były najbliższe osoby. Tyle, że on nie miał tak uległej natury jak przyjaciel jego żony.
Westchnął ciężko i ruszył do kuchni po piwo dla siebie. A jako, że zanosiło się na długą, pełną uczuć rozmowę, wziął ze sobą zapas.
- Jak się czujesz?- zagaił rozmowę, siadając w fotelu ustawionym po przekątnej kanapy. Bilbo odwrócił do niego głowę, ale jego wzrok był wciąż nieobecny. Z grzeczności tylko wyłączył dźwięk telewizora, widocznie próbując skupić wzrok na Dwalinie.
- Coś się stało?- Bilbo, jako że nie nie udało mu się rozszyfrować treści wcześniej zadanego mu pytania, postanowił zadać swoje.
- Skąd. Uznałem, że dotrzymam ci towarzystwa.
- Galadriela cię nasłała?- Bilbo uniósł kącik ust, a tamten tylko kiwnął głową, biorąc porządny łyk z butelki.- Nie licz, że zacznę ci się zwierzać na wpół trzeźwo- dokończył trzymany w ręku alkohol, wyciągając od razu dłoń po następną.
Chyba jednak nie jest z nim tak źle...- pomyślał Dwalin, podając mu kolejną butelkę. Nie miał pewności czy powinien rozmawiać z nim po pijaku. Nigdy do końca nie wierzył w słowa wypowiadane pod wpływem. Ludzie mieli wtedy tendencję do wyolbrzymiana problemów, a co gorsze lubili sobie popłakać. Wolał nawet nie myśleć o tym co by zrobił gdyby Bilbo wpadł w histerię.
- Jeśli chcesz wiedzieć czy do niego wrócę- zaczął nagle, gdzieś w połowie nowo otwartej butelki.- to nie mogę ci odpowiedzieć.
- Właściwie to chciałem po prostu przeprosić za to, że go tu dziś przyprowadziłem. Faktycznie mogłeś poczuć się...- Dwalin zmrużył oczy, szukając odpowiedniego słowa.
CZYTASZ
Dogonić przeszłość (Bagginshield)
FanfictionPrzeszłość to zamknięty rozdział. Śródziemie już dawno przestało istnieć. Jednak świat nigdy nie zapomina i miłość, która kiedyś łączyła króla krasnoludów i hobbita może na nowo rozkwitnąć. W nowych i oby lepszych czasach. Czyli w skrócie: Bagginsh...