4. Zapowiedziana balanga

249 17 6
                                    

Po wielkiej uczcie Lily i Remus jako prefekci Gryffindoru oprowadzili pierwszoroczniaków po szkole ( oczywiście tylko z Wielkiej Sali do Pokoju Wspólnego Gryffindoru).
Pov' Lily
- Pierwszoroczni jestem Lily Evans.
- Za niedługo Potter! - Zawołał do mnie ten wypłosz Potter.
- Nigdy w życiu, ty karaluchu!
- Zobaczymy, zobaczymy...
Prychnęłam i obróciłam się do pierwszorocznych.
- Uważajcie na schody, bo lubią robić psikusy...
- Jak huncwoci, na nich też lepiej uważajcie... - dorzucił Lunatyk i puścił do mnie oczko.
- Jesteśmy w Pokoju Wspólnym Gryffindoru! - Powiedziałam.

Pov's James
Weszliśmy z Łapą do dormitorium chłopców.
- Jak mam ją zdobyć, mistrzu podrywu, co? Ona mnie nienawidzi Łapa! Ja ją naprawdę bardzo kocham. - Powiedziałem, a raczej wykrzyczałem do Syriusza.
- Wiem. Przecież jutro urządzamy wielką prawda?
- No, tak...
- Więc zrobimy tak. Zaprosisz jakąś laskę na tę imprezę. Pokażesz się Lily i weźmie ją zazdrość.
- Ale co jeśli po tej nocy jeszcze bardziej mnie znienawidzi?
- Słuchaj, Potter. Tak naprawdę, ona cię kocha. Tylko to dojrzewa w niej. Ona nie powie ci tego na trzeźwo lub wprost. Ty sam musisz do niej zagadać.
<<W dormitorium dziewczyn piątek przed imprezą>>
- Dor, pospiesz się! Zaraz się przez ciebie spóźnimy!
- Wyluzuj, Lily, bo ci żyłka pęknie! - Rzuciła Dorcas, na co Ann wybuchła śmiechem.
- Mamy jeszcze 2 godziny.
- Ehh, faktycznie masz rację. I Lily rzuciła się na łóżko obok Ann i również wybuchnęła śmiechem. No i w końcu Dorcas wyszła. Była jeszcze piękniejsza niż zwykle. Założyła czarny crop top bez ramiączek i świecącą, rozkloszowaną spódnicę. Z tyłu była długa do kostek, a z przodu była przed kolana. Buty miała czarne. A dokładniej były do buty na koturnie z odkrytymi palcami. Wyglądała pięknie. Do tego lekki makijaż i falowane włosy. Po prostu WOW. Teraz była kolej Lily na pobyt w łazience. Evans włożyła sukienkę czerwoną. Przed kolana, rozkloszowane, trzymające się na ramionach cudo. Do tego mocna czerwona szminka i czarna kreska na oczach. Lekko zakryła piegi pudrem. Włosy splątała w kłosa (warkocz). Jej buty były na wysokim obcasie, mimo to bardzo wygodne.
Ann za to ubrała bluzkę w biało - granatowe  paski i pastelową  spodnicę za kolana. Lekki makijaż oczu, za to usta zrobiła na bordowy mocny kolor. Buty były delikatne, na szpilce. Kolor szpilek Ann był bajeczny, był to bardzo jasny błękitny. We trzy prezentowały się naprawdę pięknie.
<< Impreza>>
Pov's Lily
- Siora, zaczarowałaś pokój tak, żeby nie było nic słychać? - Powiedział Syriusz.
- Od kiedy jesteśmy rodzeństwem? A tak po za tym tak, zaczarowałam.
- Rodzeństwem jesteśmy od teraz. - Odrzekł największy casanova Hogwartu.
- Aha - mruknęłam i odeszłam od mojego przyszywanego braciszka.
Podszedł do mnie Potter. Spojrzałam się w jego orzechowe oczy i świat się rozpłynął. On patrzył się ta moje szmaragdowe oczy, po czym chwycił mnie za nadgarstek i wyszliśmy.
- Gdzie my idziemy?
- Tam, gdzie nikt nas nie znajdzie.
Weszliśmy do schowka na miotły i usiedliśmy na przeciwko siebie, a Jam... przepraszam Potter, wymruczał "Lumos".
- Po co mnie tu zaciągnąłeś, jest impreza...
- Chciałem ci coś wyznać. Słuchaj, ja cię naprawdę kocham.
- Nie wierzę Potter. Okropnie mnie denerwujesz tym tekstem "Umówisz się ze mną Evans?". Grr... Nienawidzę cię rozumiesz?
Wstałam i wyszłam zostawiając Pottera z czarnymi myślami.
Pov's James
Co ja takiego jej zrobiłem? Pomyślałem.  Ja ją naprawdę kocham...  Wyszedłem ze składziku. Po drodze namówiłem jakąś Puchonkę by udawała moją dziewczynę na imprezie. Oczywiście według planu Syriusza.
Pov's Narrator
Impreza zaczęła się na dobre. Muzyka głośno grała, Ruda tańczyła w najlepsze na parkiecie. Lily wzięła Ognistą i kieliszek. Nagle zobaczyła Pottera obściskiwującego się z jakąś inną laską. Była wściekła. Zaczęła lać sobie ognistą. Wypiła duszkiem cztery kielichy i piła dalej. Nagle wstała mega pijana i podeszła do Pottera. Zaprowadziła go do jego dormitorium i zamknęła je specjalnym niewerbalnym zaklęciem które nikt nie jest w stanie złamać oprócz jej samej. Zaczęła mruczeć coś pod nosem o jego miłości do niej, że tak jak myślała, że jego miłość będzie przelotna, że zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Ale James na to nie odpowiadał. Wiedział, że po tym Ruda znienawidzi go jeszcze bardziej i nie będzie się w ogóle do niego odzywać. Położył się na swoim łóżku i położył obok siebie upitą Lily.
- Jaka ona jest piękna - Pomyślał Rogacz. Ułożył się obok niej i zasnął.
<<Sobota rano>>
Pov's James
Obudził mnie okropny wrask jakby ktoś kogoś mordował. Zobaczyłem krzyczącą i tupiącą Rudą.
- Co ty, co ja, o matko! Byłam aż taka upita, że zasnęłam obok ciebie karaluchu? - Spytała Lily
- Na początku coś mruczałaś, a potem zasnęłaś dosłownie na stojąco..
- Ja? Nigdy w życiu! - Odkrzyknęła Ruda.
- Ależ oczywiście. - Odpowiedziałem spokojnie.
Prychnęła i wyszła.

••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Dam Dam! Proszę, proszę 758 słowa! Mój najsłuższy rozdział! Zapraszam do czytania, gwiazdkowania i komentowania!
Ps. Piszcie jak podoba wam się ten rozdział!
Pozdrawiam!

Hunce, Lily I SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz