Było normalnie i spokojnie dopóki nie dowiedziałam się prawdy. Dziś wypadają moje siedemnaste urodziny, czyli czwarta rocznica Poznania.
Dokładnie cztery lata temu do mojego domu wszedł wysoki, blady chłopak. Wydawał się całkiem przystojny. Aż uniósł głowę. Jego powieki były całkiem spalone, a uśmiech został wycięty nożem. Nie wierzyłam, że go spotkałam. Oczywiście już wtedy moje zainteresowanie creepypastami można było nazwać obsesją. Dlatego wiedziałam, że przede mną stoi sławny Jeff The Killer. Oczywiście nie zachowałam się jak zakręcona fanka.(choć nią byłam) Wiedziałam, że nie mogę się bać, ani skakać z radości. Zachowałam pokerową twarz. Moja postawa nie wyrażała żadnych uczuć. Jak profesjonalistka spojrzałam mu w oczy i powiedziałam:
-Jeff.
-Carolyn-odpowiedział.
Na jego ustach widniał cień uśmiechu. Jakby wiedział, że od środka trzęsę się ze strachu. Nie mogłam dać po sobie poznać jak się boję. Z nonszalancją wyjęłam z kieszeni shurikena i zaczęłam go podrzucać, starając się przy tym nie pokaleczyć. Od trzech lat trenuję rzuty nimi i jestem w tym bardzo dobra. Moi rodzice oczywiście o tym nie wiedzieli. Nie chciałam żeby zabronili mi to robić. Chociaż zapewne to by mnie nie powstrzymało.
Jeff przyglądał się temu z zaciekawieniem.
-Przyszedłem cię zabić, ale widzę, że do czegoś możesz się przydać. Chodzisz ciągle po naszym lesie i nie czuję, abyś jakoś specjalnie się bała. Tylko ta słabość. Czemu akurat zwierzęta?-Jego monolog nie miał sensu.
Nie zastanawiając się zbytnio rzuciłam gwiazdką. Wbiła się w ścianę, jakieś dwa centymetry od jego głowy. Tylko się zaśmiał. Nie był to miły dźwięk.
-Spudłowałaś dziecko!
-Wcale nie. Trafiłam tam gdzie chciałam.
Morderca obrócił się i otworzył oczy ze zdziwienia. Stał na tle fototapety przedstawiającej roześmianego mężczyznę. Shuriken tkwił dokładnie w jego oku.
-Ale jednak mam ochotę cię zabić Dziecko!-Ależ zmiany nastrojów.
Sięgnęłam do kieszeni i wyjęłam z niej moje dwa śmiercionośnie skarby. Teraz chodziło o moje życie. Rzuciłam je jeden po drugim. Jeden poleciał bardziej w prawo, ponieważ wiedziałam, że psychopata ruszy się z miejsca i tak miałam większą szansę trafienia.
Pierwsza gwiazdka musnęła jego ucho i zobaczyłam krew oraz kawałek skóry lecący na podłogę. Kiedy był już w połowie drogi do mnie, druga wbiła się prosto w czaszkę. Wiedziałam, że od tego nie umrze, bo przecież był proxym.
Wrzasnął, ale zatrzymał się. Widać, był pod wrażeniem moich umiejętności. Chyba nad czymś się zastanawiał, bo po chwili powiedział:
-Mogłabyś być jedną z nas. Oczywiście jeśli nie masz miękkiego serca. Zwierzęta mogę wybaczyć. Jeśli chcesz być jedną z nas, przejdziesz próbę.-Zrobił dramatyczną przerwę, podczas której wciągnęłam głośno powietrze i pomyślałam, że czekałam na tą chwilę od lat.- Jeśli wykażesz się do swoich siedemnastych urodzin, może przyjmiemy cię na szkolenie. W naszym fachu, wbrew pozorom ważne jest opanowanie. Dlatego do tego czasu możesz zabić tylko jedną osobę. I ma to być baaardzo spektakularne. Nie zepsuj tego!
I już go nie było. Nie wiem jak to zrobił.
Przez te cztery lata planowałam zabójstwo idealne. Chociaż Jeff nazywał moje zainteresowanie zwierzętami, słabością, to ja teraz mam zamiar pokazać mu, że się mylił.
Miałam na sobie czarne getry z ukrytymi kieszeniami i czarną bluzę z kapturem z czarnym tygrysem, i napisem "Mnie nie dostaniesz". Może to trochę dziecinne, ale ja kocham ten strój. Wzięłam ze stołu dziesięć shurikenów i gwizdnęłam. Zaraz koło mnie zjawił się ogromny mastiff, wabiący się Nox. Wiedział, że coś się święci, więc uderzał swoim grubym ogonem w podłogę.
Zapięłam mu smycz i tak wyszliśmy na miasto, do naszej pierwszej ofiary.
CZYTASZ
Cel: Zostać mordercą
HorrorJestem siedemnastolatką kochającą zwierzęta. Brzmi normalnie co nie? Lecz nie do końca takie jest. Od zawsze kocham creepypasty i mroczne historie. Nie byłoby to dziwne gdyby nie malutki szczegół. Chce się do nich upodobnić.