Doszłam do grubych drewnianych drzwi. Tu zapach się urywał. Trochę nieładnie wchodzić do cudzego pokoju. Chwila... Ja zabiłam niedawno człowieka, a teraz przez wzgląd na zasady kultury nie wejdę do czyjegoś pokoju?! Ja naprawdę staję się proxem. Zabić? Z chęcią! Ukraść, naruszyć prywatność? Za kogo mnie pan ma?!
Nacisnęłam na klamkę i drzwi lekko się uchyliły. Popchnęłam je mocniej i weszłam do pomieszczenia. To co tam zobaczyłam zmroziło mnie od środka. Jest tylko jeden proxy, którego się boję. To jego pokój.
-Ile tu pluszaków- powiedziałam do siebie.
-Taki fetysz- odezwał się głos zza pleców. -Poza tym nie wchodzi się do cudzego pokoju.
Najgorsze, że ja ten głos znałam. Boje się jedynie 5 rzeczy. Właściciel tego głosu jest jednym z nich.
Powoli odwróciłam się i zobaczyłam go. Jason The Toy Maker. Tym razem w pełnym makijażu. Gdybym wiedziała kim jest chłopak z kuchni, nigdy nie odważyłabym się na niego wskoczyć. Ale teraz nie mogę okazać strachu. Nawet jeśli te wszystkie lalki i pluszaki się na mnie patrzą.
-Uznałam, że nie masz nic do ukrycia.
-Każdy coś ma. A teraz idź i się nie przebierz. Będziemy ćwiczyć!- rozkazał i otworzył mi drzwi, abym mogła wyjść.
Skierowałam się do swojego pokoju.
Już na progu przywitało mnie wesołe merdanie ogonów. Nox przesunął się lekko w lewo i tym samym pacnął małego pekińczyka ogonem, tak, że ten przywarł do ziemi i zaszczekał.
-Nox! Nie ładnie!-skarciłam mastiffa.
Trzeba nadać małemu jakieś imię. Może Jack coś wymyśli. Na razie jednak mam trening z Jasonem i na tym trzeba się skupić.
Przebrałam się w czarne krótkie spodenki oraz bokserkę w kolorze khaki. Taki strój znalazłam pod drzwiami z karteczką, na której było napisane:
"To dla Ciebie Carolyn. Zakładaj ten strój na ćwiczenia."
Niestety nie nosiłam zapasowych obróżek dla psów, więc Mały będzie chodził bez.
Wyszłam z pokoju i zawołałam oba psy. Szły posłusznie koło mojego boku. Przed domem-wzgórzem, już czekał na mnie Jason. Gdy zobaczył zwierzęta przy mym boku, zmarszczył brwi i powiedział:
-Nie zapraszałem psów.
-One chodzą tam gdzie ja. Zawsze będą prze mnie, więc musisz się do tego przyzwyczaić.
Chłopak tylko pokręcił głową i zaczął iść w stronę lasu. Poszłam zanim, wpierw upewniając się, że pekińczyk nigdzie nie uciekł. Nie bał się ludzi i słuchał poleceń. Ktoś musiał go wyrzucić. Teraz ja go zabiję.
Zatrzymaliśmy się w środku lasu.
-Musisz dobiec do kryjówki-poinformował mnie.
Tylko tyle? Naprawdę. Tutaj szliśmy około godziny. Dobiegnięcie tam zajmie mi kilka minut.
-Dobrze. Mogę już startować?-zapytałam.
-To nie takie proste jak myślisz. Na całym terenie spuścimy psy, które tylko marzą o świeżym jedzeniu. Dodatkowo wstrzykniemy ci to.-Wyjął z kieszeni strzykawkę wypełnioną jakimś płynem.
-Co to jest?-spytałam nieufnie.
-To serum wywołujące halucynacje. Działa przez około trzy godziny. Jeśli do tego czasu nie dobiegniesz do kryjówki, trucizna, którą tam dodałem, zabije cię.
Jakże optymistyczna wizja śmierci.
-A co jeśli dobiegnę przed czasem? Dasz mi wtedy odtrutkę?
-Będziesz musiała poprosić o nią kogoś z nas. Tylko jeden może ci ją dać. Domyśl się, który. Masz trzy próby. Inaczej też zginiesz-powiedział.
Wysunęłam do przodu rękę, aby mógł mnie nakłuć. Zrobił to szybko, po czym zniknął.
Czas zacząć zabawę.
CZYTASZ
Cel: Zostać mordercą
TerrorJestem siedemnastolatką kochającą zwierzęta. Brzmi normalnie co nie? Lecz nie do końca takie jest. Od zawsze kocham creepypasty i mroczne historie. Nie byłoby to dziwne gdyby nie malutki szczegół. Chce się do nich upodobnić.