Nox idący przy mym boku zastrzygł uszami. Znaczy to, że ktoś się zbliża. Mam nadzieję, że to nasza ofiara, a nie jakiś przypadkowy przechodzeń. Gdy natrafiłam wcześniej na takiego, musiałam go znokautować. Mam nadzieję, że przeżył. Mocno łupnął głową o krawężnik po moim ciosie. Jeśli umarł to będzie problem. Nie mogę przecież zabić dwóch ludzi. Jeff zabronił, a moje planowane zabójstwo jest idealne!
Planowane zabójstwo. Jak to brzmi... Czy stałam się psychopatką jak tamci? Nie... Chyba nie... Oni zabijają dla samego zabijania. Ja likwiduję. Tylko złych ludzi dosięgają gwiazdki.
Nagle krzaki zaczęły się poruszać. Wiatr przestał wiać, a w powietrzu czuć było napięcie. Podeszłam do zarośli i powoli odchyliłam splątane pnącza. Moim oczom ukazał się widok, na który czekałam. To on. Moja ofiara tu jest.
Jako, że przez cztery lata zbierałam o nim informacje, wiem, że nazywa się Alan Blackstar. Jest tylko dwudziestotrzyletnim mężczyzną o hebanowych włosach i niebieskich oczach. W sumie to jest całkiem przystojny. Ale to co zrobił jest niewybaczalne. Pamiętam jakby to było dziś.
Kiedy pięć lat temu spałam u koleżanki. Moja mama zadzwoniła do mnie z wiadomością, że nasza suczka Lila niedługo się oszczeni. Długo wyczekiwałam tego dnia, więc przeprosiłam Alex, u której spałam i jak najszybciej pobiegłam do domu.
W drzwiach ujrzałam ojca niosącego Lilę na rękach. Widziałam jednak, że oddycha.
-Ma problemy z urodzeniem szczeniąt. Jedziemy do weterynarza-powiedziała mama i już po chwili siedzieliśmy w aucie.
Głaskałam mastifkę po szeroki łbie. Była jedną z moich najlepszych przyjaciół. Zawsze wolałam zwierzęta od ludzi. Nie wiem czemu. Może dlatego, że nas nie zdradzą?
Podjechaliśmy pod gabinet weterynaryjny, który na cała szczęście był otwarty. Wnieśliśmy psa do gabinetu i położyliśmy na stole. Młody mężczyzna spojrzał na Lilę i zaczął szukać czegoś w szawcę z lekami. Nie wiem dlaczego, ale nie podobało mi się jego zachowanie.
-Jak się pan nazywa?-spytałam.
-Jestem Max Blackstar.-Spojrzał na mnie lekko zdekoncentrowany.-Proszę przenieść ją do sali obok, zaraz się oszczeni!
Tata jako najsilniejszy z naszej trójki wniósł tam mastifa. Teraz pozostało tylko czekać. Po chwili pan Blackstar wyszedł z tamtej sali i podał nam dwa różowe szczenięta. Suczkę i psa.
-Jeszcze pięć.
Pięć?! Sądziłam, że Lila urodzi tylko trzy szczenięta! A nie siedem. Weterynarz ponownie zniknął w sali.
Zaczęłam się rozglądać. Na ścianach wisiały dyplomy ukończenia studiów weterynaryjnych. Przyjrzałam się temu najbliżej. Coś się w nim nie zgadzało... O nie! Gdy tylko ujrzałam datę wstałam i krzyknęłam ile sił w płucach:
-Nie!
Rodzice spojrzeli na mnie jak na wariatkę.
-Tam! Patrzcie na datę!- Wskazałam palcem.
Czerwiec 1986
To przeszło dwadzieścia pięć lat temu! Doktor Max Blackstar nie wyglądał nawet na dwadzieścia lat! Jakim cudem zrobił dyplom przed swoim urodzeniem?! Wiedzieliśmy już, że mężczyzna, którego spotkaliśmy nie był Maxem Blackstarem.
Dobiegłam do drzwi, lecz te były już zamknięte na klucz. Moja kochana Lila zamknięta z psychopatą! Mama zadzwoniła na policję.
Po dziesięciu minutach wpadli funkcjonariusze i wyważyli drzwi od sali, w której był pies i ten złodziej tożsamości.
To co ujrzałam w środku przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Chłopak leżał przy ścianie, a na stole leżała Lila. Widziałam, że już za późno. Zatrzymanie akcji życiowych musiało nastąpić od razu po urodzeniu dwóch pierwszych szczeniąt. Wtedy poprzysięgłam sobie zemstę.
Okazało się, że chłopak jest synem Maxa Blackstara, Alanem i po imprezie z kumplami włamali się do kliniki ojca. W krwi Alana wykryto dwa i pół promila alkoholu.
Na szczęście dwa szczeniaki przeżyły, a potomkiem uratowanej suczki jest Nox. Na dodatek mężczyzna odpowiadający za to stoi przede mną.
CZYTASZ
Cel: Zostać mordercą
HorrorJestem siedemnastolatką kochającą zwierzęta. Brzmi normalnie co nie? Lecz nie do końca takie jest. Od zawsze kocham creepypasty i mroczne historie. Nie byłoby to dziwne gdyby nie malutki szczegół. Chce się do nich upodobnić.