***10***

104 10 1
                                    

Czas zacząć zabawę.
Jason nie zabronił mi iść z Noxem i Małym. Dzikie psy nie będą problemem. Mam nadzieję, że serum zacznie działać po jakimś czasie.
Zaczęłam biec, w stronę, z której przyszliśmy.
Gdzieś z prawej dochodziło psie wycie. Widać wypuścili swoich "podopiecznych". Ciekawe gdzie je trzymali. Teraz jednak nie to jest moim zmartwieniem.
Nox równo przebierał łapami przy mym boku. Nagle stanęłam jak wryta. To niemożliwe. Ich tu nie ma. Rodzice już dawno zginęli.
Jednak iluzja była bardzo rzeczywista. Przecież nie można oszukać moich zmysłów. Oni tu muszą być! To znaczy, że przeżyli wypadek! Gdzie się podziewali? Czemu nie dawali znaku życia?
-Mamo? Tato?- zapytałam- To wy?
Rodzice spojrzeli po sobie, ze zrozumieniem, po czym obrócili się się na pięcie i pobiegli w las.
Nie! Nie zostawiajcie mnie! Nie znowu! Nie chcę znowu tego przeżywać! Ruszyłam za nimi, lecz oddalali się co raz bardziej. Przebierałam nogami najszybciej jak mogłam, ale nie potrafiłam ich dogonić.
Gdy obejrzałam się za siebie zobaczyłam, że Mały ledwo za mną nadąża. Jego krótkie nóżki nie były przystosowane do takiego wysiłku. W końcu się opamiętałam. To nie mogła być prawda. Rodzice nie żyją od dawna. To serum oszukało moje zmysły! Jeszcze nikomu się to nie udało.
Czułam się podle z myślą, że zawładnęły mą uczucia. Od dawna starałam się trzymać żal po stracie rodziców na wodzy. Nie byłam dumna z faktu, że żal uwolnił się po jakiejś cholernej iluzji!
Przez ten incydent straciłam kilka minut. Nie miałam czasu do stracenia. Wzięłam pekińczyka na ręce i ruszyłam biegiem w odpowiednim kierunku. Nox równo dotrzymywał mi tępa.
Nagle do głowy przyszła mi wspaniała myśl. To serum oszukuje moje oczy, a nie słuch, węch, smak i dotyk. Czyli jeśli pozbawię się wzroku to powinnam dotrzeć na miejsce bez problemu! Oczywiście nie wydłubię sobie oczu.
Urwałam pas materiału z dołu bluzki i zakryłam nim oczy. Stopniowo moje zmysły się wyostrzały i już po chwili słyszałam szeleszczenie igieł pod stopami. To czas aby ruszyć.
Wznowiłam bieg w tym samym kierunku. Dzięki mojej zwierzęcej naturze dawałam radę omijać drzewa. Rodzice kilka razy wysłali mnie do psychologa, aby wyjaśnił moje dziwne, dla nich zachowanie, ale przecież nie pozbędę się części swojej natury. Oni tego nie rozumieli.
Niespodziewanie po mojej prawej usłyszałam warczenie... Nie, bardziej przypomina warczenio-mruczenie... W każdym razie nie wydawał go pies, tylko kot. I to duży kot. W tej części Stanów nie ma ryczących kotów. Co ten tu robi? Najbliższymi drapieżcami są jaguary, ale i tak nie powinno ich być w tych rejonach.
Lekko odchyliłam opaskę i upewniłam się, że miałam rację. To jaguar, całkiem spory jaguar. Kazałam Noxowi i Małemu się odsunąć, abym mogła w spokoju przywołać zwierzę. Inny człowiek już by uciekał, ale mnie kochają zwierzęta.
Gdy byłam mała, poszłam do lasu, ale że nie wracałam już kilka godzin, postanowiła pójść i mnie poszukać. Prawie dostała zawału kiedy zobaczyła, że bawię się z małymi niedźwiadkami, pod okiem ich rodziców. Oczywiście potem miałam dwugodzinny wykład na temat "niebezbieczeństw leśnych" oraz zakaz wychodzenia sama do lasu, co oczywiście ignorowałam. Jeszcze wiele razy bawiłam się z niedźwiadkami.
Wystawiłam ręce przed siebie i podeszłam bliżej. Chwilę postałam w bezruchu, po czym zbliżyłam się do zwierzęcia i pogłaskałam je po głowie. W jakiś magiczny sposób, (ale nie pytajcie jaki, bo nie wiem) zwierze zaakceptowało mnie od razu.
Jaguary nie są zwierzętami stadnymi, ale ten pójdzie za mną. Przynajmniej tak mówi mi instynkt. Mój instynkt nie kłamie.
Założyłam opaskę z powrotem na oczy i ruszyłam dalej.

/////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////
Postanowiłam podzielić trening na kilka części(prawdopodobnie 3). Wtedy będę mogła dokładnie opisać wszystko. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Cel: Zostać mordercąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz