Szłam z Jeffem przez las. Od dziesięciu minut miałam wrażenie, że mijamy te same drzewa. Ale to on zna drogę. Mam nadzieję.
Ciekawe gdzie mnie prowadzi... Pewnie do ich... A od teraz i mojej siedziby. Gdy psychopata zaprosił mnie w ich szeregi od razu się zgodziłam. To daje mi tyle możliwości! Jedynym warunkiem jest zabijanie!
Tak szczerze to po moim pierwszym zabójstwie nie mam wyrzutów sumienia. Nie czuję też takiej satysfakcji, jak gdy zabijałam Blackstara. Jestem po prostu wyprana z wszelkich uczuć. To chyba dobrze. Nie mam zamiaru, aby takie byle gówno, jak uczucia, przeszkodziły mi w drodze do sukcesu. Nie mam zamiaru również stać się taka jak ci psychopatyczni mordercy.
-Jesteśmy.-Wyrwał mnie z zamyślenia Jack.
Moim oczom ukazało się... No właśnie. Moim oczom nic się nie ukazało. Same drzewa, porośnięte mchem.
-Gdzie?-spytałam.
-Spójrz, poza to co widać-odpowiedział.
-W Rafikiego z Króla Lwa się bawisz?!
Małpa użyła dokładnie takich słów gdy mówiła do Timona.
-No co? To moja ulubiona bajka.
On jest jeszcze dziwniejszy, niż na początku.
Jednak postanowiłam wziąć sobie jego radę do serca i zaczęłam patrzeć "poza to co widać".
Dopiero teraz zauważyłam dom. W zasadzie ani trochę domu nie przypominał. Bardziej ogromną chatę Bilbo Bagginsa, z Hobbita. Wszystko mieściło się w zamszonym wzniesieniu. Ciekawe jak jest w środku. Zaraz się dowiem.
Zanim jednak doszliśmy do drzwi, pojawił się wysoki na jakieś trzy metry mężczyzna bez twarzy. Wiem, że to Slenderman. Jest on "szefem" wszystkich proxy. Chyba powinnam okazać mu jakoś szacunek. Tylko jak? Na pewno się nie ukłonię! Co to to nie! Zawsze utożsamiałam się ze zwierzętami. Tym razem jest to lew. Jestem dumna jak lew.
-Slendermanie-powiedziałam tylko.-Carolyn Moonlight. Miło widzieć cię w moich progach. Za miesiąc przejdziesz pierwszy etap testu. Do tego czasu będziesz trenować, z którymś z proxy.
I już go nie było. Też chcę nauczyć się tak znikać, dlatego wyraziłam moją prośbę Jeffowi.-Nauczysz mnie tak znikać, jak Slenderman?
-Phi!-prychnął.-Każdy z nas ma swoje osobiste talenty. Ja na przykład widzę dobrze w ciemności i potrafię... nieważne.
-Potrafisz co?-zapytałam.
-Nic. Nie ważne.
-No powiedz!-Nie dawałam za wygraną.
-NIE!-wrzasnął.-Taki nieopierzona gówniara jak ty nie będzie mi rozkazywać!
No teraz to już się serio wkurzyłam.
-JAK MNIE NAZWAŁEŚ?!
Zaczęłam głębiej oddychać, aby się uspokoić, ale niezbyt dobrze mi to wychodziło. Palce u rąk mimowolnie zgięły się, upodabniając moją dłoń do łapy jakiegoś zwierzęcia z pazurami. Są one długie i spiłowane na ostro, tak jak lubię. Kiedyś nawet obroniłam się nimi, gdy w nocy ktoś mnie napadł. Zdecydowanie się przydawały. Przydadzą się pewnie i teraz.
-Jak na razie jesteś tylko nic nie znaczącą gówniarą! Nawet nie przeszłaś szkolenia! Z łatwością mógłbym Cię zabić!
No i tu się mylił. W wieku czternastu lat trafiłam w niego shurikenem, więc teraz pewnie też nie spudłuję. Włożyłam dłoń do kieszeni, aby wyjąć śmiercionośną gwiazdkę.
Wtedy poczułam, że ktoś obejmuje mnie od tyłu długimi rękami.
-Uspokój się piękna niewiasto. Damie to nie przystoi.
-Co do...
-Ciiiiii, moja perełko!-powiedział.-Ten jakże niestosowny młodzieniec nie wie jak zachować się w towarzystwie panien.
Z twarzy Jeffa ulotniła się wściekłość, a na jej miejscu pojawił się drwiący uśmiech, który w połączeniu z jego rozciętymi ustami tworzył przerażający efekt.
-Idziesz ze mną Perełko?
Nie wiem dlaczego, ale ruszyłam za nim. Zza pleców usłyszałam gardłowy śmiech mordercy i jego słowa.
-To Offenderman!
O kurwa.
CZYTASZ
Cel: Zostać mordercą
HorrorJestem siedemnastolatką kochającą zwierzęta. Brzmi normalnie co nie? Lecz nie do końca takie jest. Od zawsze kocham creepypasty i mroczne historie. Nie byłoby to dziwne gdyby nie malutki szczegół. Chce się do nich upodobnić.