Pół godziny wszystko się zaczęło.
Publiczność przybyła pod skocznie, wszystkie zguby się odnalazły, trener nie dostał zawału, a ja mogłam spokojnie ukryć się w którymś z domków i przeczekać konkurs. Ja, słuchawki i muzyka to był idealny trójkącik.
Do czasu, gdy nie pojawi się Wank ze swoimi głupimi pomysłami.
- Co ty tu robisz? Masz mi kibicować! A jak źle skoczę? To przez ciebie będzie! Albo jak się zabije? Nie zobaczysz tego i będziesz płakać po mnie! No chodź!
I tak oto Andreas Wank, największy idiota na ziemi zaraz po Wellingerze, wyciągnął za rękę z mojej idealnej kryjówki. Stałam wewnątrz kotła dopingujących kibiców. Ich krzyki, odgłosy trąbek i rozmowy w różnych językach dochodziły do mnie ze wszystkich stron. Ale przynajmniej widok był niezły. Przydałoby się jakieś krzesło.
Rozejrzałam się wokoło za poszukiwaniem, ale zamiast siedziska widziałam rozmawiające ze sobą gołąbeczki. Trzymali się za ręce i rozmawiali.
Uśmiechnęłam się widząc ich niepewne miny. Wellinger zakłopotany? Myślałam, że nigdy się tego nie doczekam, a jednak. Wciąż mnie zaskakiwał.
Gdy napotkali moje czujne spojrzenie pomachałam im. Ann się uśmiechnęła i odmachała, a Wellinger jak to Wellinger. Pozdrowił mnie serdecznym palcem i zniknął gdzieś.
- Hej. - przywitałam się z moją przyjaciółką, gdy się do mnie zbliżyła.
- Cześć. - odpowiedziała Ann cicho, rozmyślając o czymś. A raczej kimś.
Na tym się dialog urwał. Milczałyśmy, ale mi to przeszkadzało. Tak się nam nigdy nie zdarzało.
Zanim jednak zdążyłam się odezwać słowem, podbiegł do mnie Wanki. Po wyrazie jego twarzy widziałam, że stała się jakaś wielka tragedia. Według niego oczywiście.
- Lilly! - zawołał żałośnie i przytulił mnie do siebie. Słyszałam jak cicho łka mi do ucha.
- Co się stało?
- Zgubiłem moje rękawiczki! Takie czarne z flagą Niemiec! - odpowiedział płaczliwie, a ja zaksztusiłam się ze śmiechu. Z trudem nie wybuchnęłam, ale widząc jego stan, musiałam się opanować.
- Przecież możesz wziąć inne. Od Wellingera pożyczyć, na przykład. - starałam się go uspokoić, bo wiedziałam, że niedługo skacze. Mógł się zabić w takim stanie chłopak.
- Ale one były moje ulubione! Zawsze przynosiły mi szczęście! - wychlipiał Andi, rozklejając się zupełnie. Ta sytuacja stawała się coraz bardziej komiczna.
- Dobrze, znajdziemy je. - odparłam, głośno wzdychając.
Spojrzałam kątem oka na Ann, ale ona się oddaliła od nas nie chcąc płakać ze śmiechu przy skoczka. Doskonale ją rozumiałam. Sama bym tak zrobiła, gdyby ten idiota mnie nie potrzebował. Ile on miał lat, żeby wciąż się zachowywać jak dziecko?!
- Czym się wyróżniały? - spytałam, gdy szliśmy do domku Niemców.
- No... były czarne z flagą Niemiec. - odpowiedział po dłuższym zastanowieniu brunet.
CZYTASZ
angel || andreas wellinger
Fanfiction"- Wellinger, co ty robisz? - spytałam go, gdy dziwnie się do mnie uśmiechnął. Byłam zaskoczona i jednocześnie przestraszona. Widziałam jak do mnie podchodzi i łapie w pasie, przyciągając do siebie. Parę miesięcy temu wyrwałabym mu się, przywaliła w...