Harry
Po powrocie do domu... Właśnie. Po powrocie...
W wejściu na trawniku i murku przy drzwiach siedziało pełno napitych w trzy dupy ludzi. Noe zabrakło też tam na pewno pań lekkich obyczajów... Zapewne.
Po przejściu toru przeszkód i trudnym jak na trzeźwego chłopaka w moim wieku dojściu do drzwi których nie da sie otworzyć ze zmęczenia dzwonie do Nialla.
-hallllloooo-odpowiada ale chyba nie on. Chyba że głos mu na kobiecy tak z dnia na dzień się zmienił.
-Dawaj Nialla.
-Co tak ostro skarbie?-pyta zapewne dzisiejsza"zdobycz" mojego kolegi.
-Słuchaj nie będę owijał w bawełnę . Zapewne jesteś bo niezłym ujeżdżaniu przez Horana wiec dla ciebie to na pewno sama przyjemność ale dla mnie nie. Jestem zmęczony jak niewiem a nawet pieprzonych drzwi do pieprzonego domu nie mogę otworzyć!
-A pchałeś?-pyta z rozbawieniem.
-Co?! Nie pchałem od tygodni. Jasne że pchałem bo to są cholerne drzwi do pchania i przechodzenie!
-Emm.. Tak sie składa że trzeba pociągnąć za klamkę do siebie.-śmieje się kobieta po drugiej stronie słuchawki.
-Spieprzaj.-powiedziałem i sie rozłączyłem.
Więc pociągnąłem jakby to nie brzmiało drzwi do siebie i wszedłem do budynku w którym był jeszcze większy bajzel niż na zewnątrz.
-Horan!-nie wytrzymałem.
Bez odzewu.
-Horan cholera jasne gdzie sie szlajasz debilu!?
Po tym większym wezwaniu dekla Horana które nie różniło sie od tamtego tym że nie przyszedł ruszyłem w poszukiwania dekla po mieszkaniu w którym tak naprawde jestem pierwszy raz i nie wiem gdzie jak i co...
Drzwi po drzwiach a go nie ma. Pare pokoi z parami "kochających" sie ludzi ale nie zabrakło też takich w łazience na dole i górze. Ostatnie pomieszczenie ale na tyle to on chyba nie jest powalony żeby tu to robić. Spiżarnia. Nie... Nie będę nawet zaglądał..
-Horan jeśli tam jesteś i jest też tam laska to wiedz że do czasu aż sie nie wyprowadzę kupujesz mi jedzenie na mieście.
-A jeżeli... A jeżeli tu jestem ale jest tu... Tu chłopak a nie laska? -śmieje się i jąka zapewne zalany Horan.
-Jedno i to samo pieprzenie... A teraz wyłaź potrzebuje cię.
-To raczej-tu dostał czkawki-to raczej ja ci w tym, tym nie pomogę. Ale może Lola...
-Britney.-poprawia go dziewczyna.
-Britney o widzisz. Britney ci pomoże. Chętnie się podzielę.
-Ok.. Emm.. Niall?
-Hymmm?
-Gdzie masz kurtkę?
-Na wieszaku. A gdzie? Harry?
-Co?
-Czy ty chcesz ją.. Ją sobie pomóc?
-Niall nie! Nie do cholery!
-To dobrze.-śmiesznie to brzmi.. Na serio.
-Chce ci tylko zabrać kasę. Nara. Nie czekaj na mnie.
-Co?! Ty perfidny kutasie! Wykorzystujesz moją chwile słabości?
-Siema!
Szybko zgarnąłem portfel chłopaka i zdecydowałem się na wieczór w jednej z nowojorskich knajp. NY strzeż się nadchodzi Harry!
***
Dzisiaj powinien pojawić się jeszcze jeden tak więc czekajcie kochane :)))
Panna_w_kapturze W.Xx
CZYTASZ
My się chyba znamy?
FanfictionCzy nasz świat jest tak mały żeby zapomnieć takie wielkie rzeczy? Czy nasz świat może puścić w zapomnienie tak szybko? A co jeśli wcale nie chcemy być zapamiętani? Prawdopodobnie ostatnia już część historii innej niż wszystkie. Pełnej niepowodzeń i...