Czy nasz świat jest tak mały żeby zapomnieć takie wielkie rzeczy?
Czy nasz świat może puścić w zapomnienie tak szybko?
A co jeśli wcale nie chcemy być zapamiętani?
Prawdopodobnie ostatnia już część historii innej niż wszystkie. Pełnej niepowodzeń i...
-Nie martw się będzie dobrze.-pocieram plecy chłopaka.
-Nie ,nie będzie.-posmutniał, jeszcze brakuje jego płaczu.
-Jak tak będziesz myślał to tak będzie.
-No to będę tak myślał.
-Jesteś uparty jak osioł Styles.
-A ty jak masz na imię? Bo ty moje znasz a ja nawet nie wiem z kim mam do czynienia.-spojrzał się na mnie.
-Victoria.-nie powiem mu jak się nazywam. Będzie coś podejrzewać...
-Harry.
-No przecież wiem.
-Sorry kultura.
-Brawo pierwszy raz sie uśmiechnąłeś.-szturcham go w ramię.
-Dzięki. Jestem nachlany ale szczęśliwy.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
-Nie ma za co.
-Wiesz od czasu jak odeszła stałem się inny. Pomagałem rodzinie, byłem miły nawet papierosy zamieniłem na to metalowe gówno.-macha elektrycznym papierosem...
-Po co? Dlaczego to robiłeś?
-Wiesz ,myślałem że jak będę lepszy to wróci.
-Ale ona i tak nie mogła tego zobaczyć Harry.
-Ale myślałem że jakiś cholerny głosik czy coś powie jej że to już nie ten sam Harry. Nie ten który rozkochał ją w sobie bo miał taki kaprys. Nie ten który kiedyś jej dokuczał i poniżał. Tylko ten który zabierał ją na randki pod gwiazdami-nie musisz mi tego przypominać...-Ten który podpalił kocyk...Kurwa wiesz jak teraz tego żałuje?-pyta z rozpaczą w oczach.
-Nie powinieneś, to ona odeszła...
-Nie! Nie zwalaj tego na nią!-wstaje.-To nie jej wina że umiałem być odpowiednim chlopakiem dla niej. Nie jej wina że życie tak cholernie ją zraniło i postanowiło mnie na jej drodze. To nie jej wina...
-Przestań. Proszę przestań -mówię mu gdy zobaczyłam że chłopak płacze a ja sama sie rozkleiłam. To za dużo. To za dużo jak na ten moment... Nie wytrzymam więcej.