Trudna decyzja

84 11 8
                                    

- Jest szansa, że będziesz mogła znowu widzieć

Trudno mi w to uwierzyć. Nawet juz się pogodziłam z utratą wzroku. Jak to możliwe? Dlaczwgo rodzice są zdenerwowani? Skoro to jest dobra wiadomość. Co tutaj soś dzieję? Może to klamstwo. Chcą mnie wrobić... Jednak to moi rodzice. Oni wiedzą, że z tego tematu się nie żartuję.

- Powiedz coś, Rose. - Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej rodzicielki. Głos był przepełniony zmartwieniem i zdenerwowaniem. Coś jeszcze mają mi do powiedzenia. Jestem tego pewna.
- Nie wiem co powiedzieć. T-to... - zająkałam się. - To szok.
- Rozumiemy córeczko, że jesteś w szoku. Lekarz wcześniej nie chciał Ci nic mówić, bo najpierw chciał się upewnić. Tylko mogą nastąpić pewne komplikacje. - Przez słowa mojego ojca, przez moje ciało przeszedl dreszcz.

Komplikacje.

Mogłam się tego spodziewać. To na pewno bardzo trudny zabieg, więc na pewno jakies są komplikacje. Wszystko się moze zdarzyć. Tylko ciekawa jestem na jaką skalę są te komplikacje. Jak bardzo bylambym zagrożona.

- Jakie komplikacje? - Zapytałam. Poczułam jak siadają obok mnie.
- Możesz wpaśc w śpiączkę lub co gorsza, umrzeć na stole operacyjnym. - Usłyszałam jak moja mama załkala. Placze, mama płacze. Bylam w jeszcze większm szoku. To nieprawdopodobne. Mogę odzyskać wzrok albo umrzeć.
- To twoja decyzja i ty ją podejmiesz. Jak chcesz możemy umówic cię do lekarza i z nim o tym porozmawiasz. - Skinęłam głową, że się zgadzam. Byłam w tym momencie tak zdezorientowana, że nie mogłam nic powiedzieć. W sumie mogłam się domyślić, że tak to wyjdzie. Jak tylko dostaje świetną informację, gdzie już się cieszę to od razu uśmiech mi znika po tym jak dowiem się później czegoś niedobrego. Bardzo często mi się to zdarza. Tak bardzo chciałabym być normalna...

***

Minęło kilka dni. Dzisiaj mam spotkanie z tym lekarzem. Opowie mi coś więcej i dowiem się o szczegółach. Stresuje się. Bardzo chciałabym, aby był ze mną Abraham, ale wstydziłam się go o to spytać. Z resztą nawet rodzina Mateo nie wiedziała o tym. Nie widziałam go właśnie od momentu, kiedy dowiedzialam sie, że mogę widzieć. Podobno nie mają czasu. Pan Antonio wraz z synami pojechali w delegacje. Moja mama codziennie spotykała się z panią Susaną. Ojciec chodzil do pracy a ja byłam w domu. Nie chciałam nigdzie jeździć. Wolałam pomyslec w spokoju o tym, co się dowiedziałam. To naprawdę jest szokujące i ciężko to przyswoić.

Właśnie wchodzimy do gabinetu. Mój tata trzyma mnie za ramię i prowadzi. Tak bardzo się stresuję.

- Witam. Siadajcie. - Usłyszałam, po czym ojciec zaprowadzil do krzesła i pomógl mi usiaść. - Rose, jak się czujesz?
- W porządku. - Odpowiedzialam, chociaż cholernie się stresowalam. Na całe szczescie nie mialam guli w gardła i po moim głosie nic nie było słychać.
- Wiesz, że możesz mówić prawdę? Nie musisz kłamać. - Kiwnęłam tylko głowa na zgodę. - Dobrze, więc na pewno chcesz pogadać o tej operacji. To co chciałabys wiedzieć? Pytaj a ja odpowiadam.

Byłam pewna, ż sie teraz usmiecha choć tego nie widzę. Zaczęłam zastanawiać się nad pytaniami, jakie mogłabym mu zadać.

- Córciu. Spokojnie. Mamy czas. - Moja rodzicielka uspokajała mnie.
- Zastanawiasz się nad wyborem? - Zapytal mnie doktor.
- Tak. Obawiam się tych komplikacji. Słyszałam, że mogę umrzeć na stole operacyjnym. - Westchnęłam.
- Jest taka możliwość i trzeba to wiedzieć. Jednak nie ma sensu tez się o to zamartwiać...
- Ile osób już operowaliście? Wszystkim się udało? - Wtrąciłam mu się. Po chwili przeprosiłam go za to.
- Nic nie szkodzi. To nowa metoda. Została wynaleziona jakoś dwa lata temu. Coś takiego. Zoperowaliśmy już około tysiac pacjentów. Niektórzy nie przeżyli, ale na taką dużą ilość pacjentów to mało osób zmarło. Nie wszyscy również zmarli na stole operacyjnym. Niektórzy po pewnym czasie zaczęło coś się im dziać. - Wypowiadal to spokojnie.
- Czyli jest możliwosć, że jeśli przeżyje operację to po kilku dniach mogą nastopic komplikacje? - Zaskoczyl mnie tym, jednak cieszę się, że mi o tym powiedział. Wie, że nie ma sensu nic ukrywać. W końcu to poważna decyzja i najlepiej, abym wszystko wiedziała. Poźniej by wyszło, że zataił istotne informacje.
- Jest taka możliwość.
- A co by było gdybym się zgodziła? Kiedy mialabym tą operację? - Zapytałam. Bylam tego bardzo ciekawa.
- Na początku byśmy musieli zrobić profilaktyczne badania. Później dostosowac termin jaki pani pasuje. Na pewno. Nie później niż 3 miesiące.
- Aaaa ok. - Odpowiedziałam spokojnie.
- Zdecydowałaś się już? - Zapytal Doktor po dłuższej chwili.
- Jeszcze nie. Nadal nie wiem co zrobić.
- To zrozumiałe. Masz czas. Masz go tyle ile potrzebujesz. W każdej chwili możesz się na to zgodzić. - Odpowiedzial spokojnie. Było słychac w jego głosie zrozumienie. Pożegnałam się z doktorem i wyszłam razem z rodzicami. W samochodzie oparłam głowę o szybę. Ciągle zastanawiam się co zrobić. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej rodzocielki.

- Rosie. Może upieczemy coś dzisiaj? Co ty na to?
- Nie, dzięki mamo. Naprawdę nie mam ochoty. - Nie chce, aby posmutniała, więc po chwili dodałam. - Najwyżej innym razem.
- No dobrze. - Nie było w jej głosie slychać żalu a zrozumienie. Dobrze, że mam taką mamę.

Jak tylko weszliśmy do domu to poszliśmy zjeść coś na obiad. Wszyscy byliśmy bardzo głodni, bo w trakcie jazdy w brzuchu nam burczało.

- Dzisiaj przyjedzie Mateo wraz z żona i Abrahamem. - Zaczął temat mój tata, gdy już jedliśmy.
- To fajnie. - Odpowiedziałam za radością moja rodzicielka a ja tylko kiwnęłam głową. Z jednej strony bardzo się cieszę, że zobaczę Abrahama. Dawno go nie widziałam, ale z drugiej strony wiem, że Abraham zauważy i jest coś nie tak. Nie wiem czy chcę mu to powiedzieć. Może mi jakoś doradzi? W sumie chciałabym poznac jego opinoe na ten temat. Boję sie tej operacji zwłaszcza jak mogę umrzeć. Chciałabym móc widzieć. Zobaczyć Abrahama. Ujrzeć jegi usmiech, który na pewno jest cudowny.

***

Właśnie słuchałam muzyki. Leciała piosenka So Sick - Ne-Yo. Uwielbiam ją. Rozmyślam o wszystkim i o niczym. Nagle poczułam jak łóżko załamuje się pod wpływem czyjegoś ciężaru. Wystraszyłam się i od razu przeniosłam się do pozycji siedzącej, zdejmując słuchawki.

- Kim jesteś? - Zapytałam drżącym głosem.
- Spokojnie. - To ON. Przyszedł do mnie. Od razu lepiej się poczułam. Wtuliłam się do niego.
- Nie strasz mnie tak, Abraham. - Wyszeptałam w jego koszulkę.
- Przepraszam, śliczna. Nie chciałem Cię wystraszyć. Pukałem, ale nikt mi nie odpowiedział, więc wszedłem.

Westchnęłam, po czym kiwnęłam głową. Odwróciłam się do niego, aby odłożyć słuchawki i telefon na komode obok biurka. Poczułam dłonie na mojej talii. Abraham się do mnie przytulił. Położył głowę na moim ramieniu. Czułam jego oddech. Było mi tak przyjemnie. W tym momencie wiem, że nie chcę, aby się odsunął. Od razu się uśmiechnęłam. Nie wiem jak on to robi, ale wystarczy, że jest obok i momentalnie poprawia mi humor.
- Co porabiałaś przez te kilka dni? - przerwał ciszę.
- Nic ciekawego. A ty? Ciężkie dni?
- Ciężkie, bo z tobą nie rozmawiałem. Tęskniłem. - Przytulił mnie mocniej a mi się tak miło zrobiło na jego słowa.
- Też tęskniłam. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Później leżeliśmy na łóżku i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Jednak ja ciągle myślami byłam przy tej operacji. Zastanawiałam się co zrobić. Abraham musiał to zauważyć, bo zapytał się:
- Wszystko w porządku? - Od razu kiwnęłam głową na tak. - Widać, że coś jest nie tak. Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć? Jestem tutaj i zawsze będę przy tobie. Powiedz co sie dzieje a sprobuje ci pomóc. - Wypowiedział te słowa z taką nadzieją i troskiem, że postanowiłam mu o tym powiedzieć. Musze sie komus wygadac. Z reszta mam tylko jego oprócz rodziców.
- Moi rodzice odebrali wyniki i lekarz stwierdził, że mogę znowu wodzieć tylko potrzeba operacji, jednak jeśli sie jej poddam to nie mam pewności, że nie wystąpią komplikacje. A komplikacje to śmierć lub śpiączka. Nie widm co robić. Bardzo chciałabym cie zobaczyc i w ogóle znowu widzieć, ale nie wiem czy chcialabym śmierci. Na poczatku tego wydarzenia to pragnelam umrzec, ale teraz... - Moj glos sie zalamał. Łzy zaczęły cieknąć po policzkach. Abraham bez wahania mnie przytulił a mi pozostało jedynie się w niego wtulić.

I oto rozdział! Wiem, długa przerwa, ale Wattpad coś mi sie psuje. Tak samo jak z tym rozdziałem "Wyniki". Dodałam go w sobote 21 maja, ale chyba po kilku dniach dopiero się dodał albo bynajmniej zauważyliście... Później jak pisałam ten rozdział to jak zapisałam to nie mogłam ponownie wejść i dokończyć, bo pojawiał się błąd. Bałam się, że stracę rozdział, ale jakoś mi sie udało i w końcu rozdział sie pojawił. Też macie takie problemy z Wattpadem czy tylko ja mam?

Nic nie poradzę. Na całe szczęście już jest rozdział. Postaram się napisać kolejny i dodać w piątek. Jak zauważyliście wyjątkowo dodałam dzisiaj, ponieważ nie było długo tego rozdziału i nie chciałam czekać do piątku. Myślę, że w piątek może pojawić się rozdział. Ewentualnie w sobotę. Później już będzie tak jak miało być, czyli w piątki.

Przepraszam za takie problemy i mam nadzieję, że rozdział się pododba. Piszcie co o nim myślicie. 

Komentarze i gwiazdki motywują do dalszego pisania! :*

Wyjście z Ciemności || A/\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz