Obudziłam się z krzykiem. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Czułam, że pot ze mnie leci. Siegnęłam po budzik obok i włączyłam przycisk.
- Jest 3:32 - Uslyszałam dźwięk z budzika.
Na całe szczęście rodziców nie obudziłam. Czułam jak moje serce ma zaraz wylecieć z piersi. Tak szybko mi bije. Ten sen byl taki realistyczny. Jakby był prawdziwy. A może ten chłopak, którego widziałam we śnie, wygląda jak Abraham? Może to on? A reszta to jego rodzina? Sama nie wiem. Ta radość, gdy ponownie mogłam widzieć. Cudowne uczucie i choć to był naprawdę koszmar, bo tak jakbym widziała swój pogrzeb to jednak sam fakt, że widziałam... Jakoś mnie to pociesza. Może to dziwne, ale prawdziwe. W końcu nikt nie jest idealny i każdy ma swoje dziwactwa. Powoli moje serce się uspokaja i ja również. Ciagle nie potrafie zrozumiec czemu mi sie to snilo. Przeciez to jest potworne. A co jesli to jest przestroga? Ostrzeżenie? Boję się. Naprawdę się boję. Może popełniłam błąd, zgadzając się na tą operację.
*~*
- Rosaline! - Krzyknęła moja mama. Z przerażenia aż podskoczyłam z miejsca. Siedzieliśmy w kuchni i jedliśmy śniadanie. Nie mogłam już zasnąć, więc jestem bardzo zmęczona. Nie mówiłam nic rodzicom o moim śnie. Nie chciałam ich martwić. Rodzice o czyms zawzięcie dyskutowali a ja się wyłaczyłam i myślalam o tym śnie. Nawet nie wiem, kiedy się mnie pytali. Czułam ich wzrok na sobie. Pewnie czekali na moją reakcję. Mama troche wkurzona, bo pewnie jej nie słuchałam i dlatego.
- Tak? - Zapytałam w końcu.
- Mówimy do ciebie od jakiś 15 minut a ty nic. Wszystko w porządku? - Odezwał się mój tata.
- Tak. Tylko sie trochę zamyśliłam. - Odpowiedzialam szczerze. Zauważyłam, że taka odpowiedź ich nie zadowoliła, po ich głośnym westchnięciu, więc lekko sie uśmiechnęłam i dodałam. - To o czym mówiliście?
- Pomyśleliśmy, że chciałabys odpoczać od tego wszystkiego, więc może pojedziemy na wakacje? Nad morze. - Moja mam zaczęła opowiadać z takim entuzjazmem, że sama się uśmiechnęłam. Nie chcę ich zasmucić, więc postanowiłam sie zgodzić.- W porządku. A kiedy pojedziemy? - Zapytałam się. Nie byłam tym jakoś zachwycona. W końcu jestem ślepa, więc będą wyśmiewać mnie i dręczyć. Tak jest zawsze. Przyzwyczaiłam się do tego, ale wolę zostać w domu, jednak nie chcę robić przykrości mamie. Taki dylemat.
- Myślę, że za dwa dni. - Usłyszałam głos taty. - Pomyśleliśmy też, aby zabrac ze sobą rodzinę Mateo. Zauważylismy z mamą, że dobrze dogadujesz się z Abrahamem i polubiliście się. Co ty na to?
Zaskoczyli mnie tym i muszę przyznac, że bardzo mnie ta propozycja ucieszyła. Bardzo lubie Abrahama. Nie wysmiewa sie ze mnie, pomaga i rozsmiesza. Umie tez dobrze doradzić. Kiwnęłam potwierdzająco głową i uśmiechnęłam się. Później rodzice stwierdzili, że zapytają się Abrahama i jego rodzicom czy z nami pojadą, więc pojechali do nich. Chcieli, abym z nimi pojechała, ale nie potrafiłam. Wolałam posiedieć w domu i pomyśleć nad tym snem. Co to było? Widziałam własny pogrzeb... To nic przyjemnego, nawet jeśli to jest sen a raczej koszmar. Właśnie siedziałam na łóżku i puściłam piosenkę Ailee. Uwielbiam jej głos i piosenki. Tym razem puściłam "Insane*". Słuchając słów piosenki, zastanawiałam się czy dobrze robię. Mam coś do stracenia? Może to zabrzmi dziwnie, ale bardzo chciałabym zobaczyć Abrahama i nie chciałabym go starcić. Chciałabym mieć ciągle taki dobry kontakt z nim. Tylko, że nie zawsze tak może być. Pewnie po jakimś czasie będzie mieć mnie dość i już z nim nie będę rozmawiać. Nie będzie przyjeżdżał. Szybko pokręciłam głową, aby pozbyć się tych myśli. Muszę się skupić. To był tylko sen. Zawsze warto walczyć. Skoro mam możliwość ponownie widzieć to muszę spróbować. Jak umrę to mi nic nie będzie. Gorzej z rodzicami. Pewnie będą załamani, ale muszą wiedzieć, że to był mój wybór i mam nadzieję, że wtedy nie będą się obwiniać jak to oni mają w zwyczaju. Często obwiniają się za drobny błąd, jakąś głupią sytuację.
No trudno. Wstałam z łóżka i prawą ręką sięgnełam na mój stolik nocny. Poszukałam swojego kijka dla niewidomych. Tak, mam to. W końcu trzeba to używać. Jak już znalazłam rzecz, którą chciałam to powoli zaczęłam iść do drzwi. Potrzebowałam świeżego powietrza, więc powoli zaczęłam kierować się do schodów, jak już wyszłam z mojego pokoju. Jak juz zeszłam ze schodów a trzeba przyznać, że to jest najgorsze, bo długo zajmuje. Skręciłam w lewo i kierowałam się do drzwi, które prowadzą na ogródek. Tam jest świetnie. Mogę usiąść na ławce i spokojnie pomyśleć, odpocząć od wszytskiego. Tak tez zrobiłam i tym razem. Puściłam kolejną piosenkę z mojej playlisty. Miałam tam wszystkie piosenki Ailee. Tym razem leciała piosenka "I Will Show You". Zamknęłam oczy i zaczęłam wsłuchiwać sie w tekst piosenki.
Usłyszałam otwarcie drzwi. Pewnie już rodzice wrócili. Sądzę, że szybko sie skapną, że jestem w ogrodzie. Już powoli jestem coraz bardziej zrelaksowana, jednak usłyszałam trzask gałęzi. Co z tego, że mam maksymalnie puszczoną piosenkę z telefonu. Mam wyostrzony słuch i takie rzeczy mogę słyszeć. Minęła chwila i zaczęłam słyszeć jakieś kroki.
- Mamo? - Zapytałam się w nadziei, że to właśnie rodzice są. - Tato?
Brak odpowiedzi. Kroki coraz bardziej zbliżały sie do mnie a ja coraz bardziej się stresowałam. Zaczęłam sie rozglądać, choć i tak nic nie widziałam, bo widzę tylko ciemność. To taki odruch.
- Kto tu jest? - Podniosłam swój ton głos. Podniosłam się do pozycji siedzącej i odwróciłam się w prawą stronę. Ruszyłam do drzwi, ale robiąc kilka kroków pwadłam na kogoś.
- Jak bardzo mi ułatwiasz, wpadając na mnie. - Usłyszałam głeboki głos, którego nie znałam. Przeraził mnie jeszcze jego śmiech, który właśnie wyszedł z jego ust. Nie było to wesołe a raczej upiorne.
- Kim jesteś?! - Krzyknęłam w strachu i chciałam się odsunąć, jednak ten mężczyzna szybko zareagował, chwytając mnie w talii i przyciągając do siebie. Zaczęłam sie wyrywać, ale na nic. Był silniejszy.
- Nie wyrywaj się słonko. Potrzebna jesteś nam żywa, nie martwa. - Znowu odezwał się tym swoim grubym, głebokim głosem. Dreszcze mnie przeszły. Jak to żywa? Do czego ja im jestem potrzebna? I komu jestem potrzebna? Z takimi myślami zaczęłam zasypiać, gdyż porywacz przyłożył do moich ust szmatkę z jakimś płynem. Nie mogłam nic zrobić, choć próbowałam nie zasypiać, jednak odpłynełam...
*Insane - Tytuł piosenki, która jest u góry i można ją przesłuchać ;)
I witajcie po dłuuugeij przerwie! Przepraszam, że tak wyszło, ale najpierw Wattpad mi sie naprawdę rozwalił. Nic nie mogłam napisać. Ciągle jakiś komunikat mi wyskakiwał a jak dostałam w końcu dostęp i mogłam coś pisać to oczywiście pustka! Nie miałam pojęcia co zrobić z tym opowiadaniem. Jak to wszystko ułożyć. Po prostu wszystko mi wyleciało przez ten okres jaki zrobił mi Wattpad, gdy nie chciał ze mną współpracować -.- Za długą przerwę miałam i ciężko było mi coś normalnego sklecić. W końcu dzisiaj jakoś mnie natchnęło i postanowiłam to wykorzystać. Tym bradziej, że akurat udało mi sie uzyskać chwile wolnbego czasu! Wiem też, że zawsze rozdziały były co tydzień w piątki. Teraz jednak nie wiem czy dam radę na piątek z nowym rozdziałem. Mam bardzo mało czasu wolnego i jest mi ciężko cokolwiek zrobić dla siebie. Nic na to nei poradzę, ale postaram sie jak najszybciej coś dodać. Tym bardziej, że muszę Wam wynagrodzić tąmojąnieobecność ;) W dodatku mam pytanie. Zastanawiam sie czy za neidługo nie skończyć tego opowiadania. Może za jakieś 2/3 rozdziały bym zakończyła. Chyba, że jednak chcecie, aby opowiadanie trwało dłużej. Od razu pisze, że mam mniej więcej pomysł i mogę troche to opowiadanie przedłużyć i nei musi zakończyć sie za 2/3 rozdzaiły, więc wystarczy teraz Wasze zdanie. Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii i będę za nimi czekać. Oczywiście możecie napisać do mnie wiadomości prywatnej etc jak nie chcecie pisać komentarza :P
PS: Nie sprawdzałam tekstu, bo chciałam Wam jak najszybciej dodać z powodu tej nieobecności. Tez nei mam za bardzo czasu. Jak będę mieć czas to sprawdzę tekst i poprawię błędy :)
CZYTASZ
Wyjście z Ciemności || A/\
FanfictionDziewczyna,która zawsze jest szczęśliwa, uśmiech nie schodził jej z twarzy. Wszystkich potrafiła rozśmieszyć, pocieszyć. Cieszyła się ze wszystkiego, nawet tych najdrobniejszych rzeczy. Jednak wystarczyła jedna chwila, jeden moment, aby jej życie wy...