4

755 75 5
                                    




Dzisiejszy dzień nie był dobry dla Nialla Horana. Rodzice zmusili go do uczestniczenia w aż 3 spotkaniach firmowych jednego popołudnia, co było dla niego niezmiernie męczące. Udawanie szczęśliwego, dumnego syna, szło mu coraz gorzej, a jego samopoczucie nieustannie się pogarszało. To był dopiero pierwszy dzień, ale chłopak czuł, że już nie jest w stanie tego ogarnąć i, że to wszystko to jest po prostu za wiele. Zmęczony postanowił wyjść z kajuty i zaczerpnąć trochę powietrza. W tym celu udał się na główny pokład statku, potocznie nazywaną promenadą. Promenada składała się na dwie części. Pierwsza, a zarazem mniejsza, wyglądem przypominała ogromny salon, gdzie ludzie skryci za szybami, mogli odpoczywać, przy okazji nie lękając się o deszcz i mając dostęp do widoków zza burty. Druga i zdecydowanie bardziej atrakcyjna to główny pokład, służący raczej do spacerów pod gołym niebem, opalania, rekreacji.

Niall w towarzystwie promieni słonecznych brnął przez pokład. Jego jasne włosy rozwiewał wiatr, który niósł ze sobą charakterystyczny zapach bryzy i świeże powietrze. Spoglądając na otaczające go horyzonty uświadamiał sobie jak piękne są krajobrazy, które go otaczają i jak wiele, innych ludzi chciałoby doświadczyć tego co on właśnie w tamtej chwili. Mimo tej świadomości, nie potrafił się cieszyć z rejsu, nie potrafił odnaleźć w sobie optymizmu, energii - czuł się jak wrak człowieka, a to uczucie było dla niego coraz bardziej uciążliwe. Podszedł do burty i oparł się o nią zakrywając twarz w dłoniach. Utrzymał tą pozycję przez kilka sekund, a następnie podniósł głowę i tępo spoglądał na taflę wody, przez którą przedzierał się statek. Koncentrację na falach zaburzyło mu uczucie czyjegoś wzroku na jego osobie, okazało się, że był obserwowany przez młodą dziewczynę, stojącą nieco dalej. Na pierwszy rzut oka dziewczyna była mniej więcej w jego wieku, miała długie, ciemne włosy, ciemne oczy i około 165cm. wzrostu. Nie dało się nie zwrócić uwagi na jej urodę, niewątpliwie była piękna, jednak kiedy Niall skierował na nią swój wzrok, ze zmieszaną miną szybko odeszła, a chłopak wrócił do wpatrywania w wodę. Jego umysł nawiedziła myśl: "Muszę się zabić."


Godzina 24:00, Niall podąża niepewnym krokiem w stronę dzioba statku. Na głównym pokładzie nie ma ani jednej osoby, a otaczająca go cisza aż boli. Chłopak zbliża się do burty, mocno się za nią chwyta i przechodzi poza jej barierki. Jego ciało bezwładnie wisi wysoko nad taflą wody, a w powietrzu utrzymuje je jedynie prawa ręka zaciśnięta na barierce. Przełyka ślinę i patrzy na odległość dziobu od tafli wody. Cholera, nie myślał, że jest tak wysoko. W głowie odmawia Skład Apostolski i gdy już jest gotowy się puścić, słyszy za plecami nerwowy, a jednak ciepły, kobiecy głos:

-Dlaczego?

-Co dlaczego?- Odpowiada, nie widząc swojej rozmówczyni.

-Chcesz to zrobić.

-Życie.

-Jest dobre. - Odpowiada nieznany głos.

-Bardzo. - Parsknął sarkastycznie, a do jego oczu zaczęły napływać łzy. Sam nie wiedział skąd się wzięły, ale nie chciał ich.

-Nie zawsze jest łatwo.

-Nie zauważyłem. - Kontynuował ironiczny sposób prowadzenia konwersacji.

-Ale warto. - Dziewczyna wciąż mówiła spokojnie, ignorując sarkastyczne odzywki, skazującego samego siebie na śmierć, Nialla. A kiedy ten nic nie odpowiedział kontynuowała. - Są takie chwile, dla których warto. Są ludzie, dla których warto. Tylko trzeba ich odnaleźć.

-Nie wiem jak. - Odparł załamany zaciskając usta w wąską linię.

-Nikt nie wie. Nie da się tak po prostu znaleźć, ale jeżeli jest coś, co zabiera ci szczęście, nie pozwól. Odetnij się od tego. Daj sobie szansę na radość, a kluczem do niej jest cieszenie się z małych rzeczy takich jak promienie słońca, śpiew ptaków, powiew wiatru czy brak chmur na niebie o poranku. - Mówiła, a Niall, mimo że nie wiedział nawet z kim rozmawia, zdawał się wszystko rozumieć. - Podaj rękę. - Powiedziała zdecydowanie.
-Nie. - Odpowiedział równie zdecydowanie Niall, a przynajmniej tak mu się wydawało, że jest zdecydowany.

-Nie chcesz umrzeć. 

-Chcę.

-Nie chcesz.

-Skąd wiesz?

-Bo gdybyś chciał to już byś tu nie wisiał, tylko twoje zwłoki zamarzałyby w tej lodowatej wodzie. - Po chwili ciszy rozmówczyni dodała - Po podaj tę rękę. Życie szykuje dla Ciebie zbyt fantastyczne dary, żeby je tak odtrącać.

Po tych słowach Niall zrozumiał, że to co chciał zrobić było głupie i podał dłoń nieznajomej, a ta pomogła mu powrócić na pokład. Gdy był już bezpieczny, na deskach, wzrok skierował na dziewczynę, która bohatersko uratowała mu życie.

Mniej więcej jego wiek.
Długie, ciemne włosy.
Ciemne oczy.
1,65 cm. wzrostu.
Bardzo piękna.

Dziś już raz ją widział.

Titanic || N.H (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz