10

447 37 7
                                    




Blondyn zaczął delikatnie szarpań palcami o struny, wytwarzając dzięki temu melodię. Emily z uśmiechem obserwowała go. W pewnym momencie chłopak zaczął śpiewać. Jego głos był delikatny, ciepły i czysty, a sama Emily nie mogła wyjść z zachwytu. Spoglądała na swojego przyjaciela z podziwem, bardzo jej się podobało jego wykonanie.

Myślę o tym, jak ludzie zako­chują się w tajem­ni­czy spo­sób. Może tylko przez dotyk dłoni.

A ja zako­chuję się w tobie każ­dego dnia
I chcę tobie po prostu powiedzieć, że jestem.

Więc, skar­bie,
Weź mnie teraz w swoje kocha­jące ramiona
Poca­łuj mnie w świe­tle tysiąca gwiazd
Ułóż swoją głowę na moim biją­cym sercu
Myślę na głos
Że może zna­leź­li­śmy miłość wła­śnie tu, gdzie jesteśmy.

-Wow.- powiedziała cicho, z ogromnym uśmiechem na twarzy. Jakby sama do siebie.

-Podobało Ci się?

-Tak! Bardzo! Uwielbiam tą piosenkę. Poza tym nie pomyślałabym, że masz taki talent! To niesamowite!

-Daj spokój...

-Naprawdę! Rozwijasz to w jakiś sposób?- po tym pytaniu Niall ewidentnie posmutniał.

-Nie.- odparł z westchnieniem.

-Dlaczego? Nie każdy się rodzi z takim talentem w sobie, nie możesz tego zmarnować.

-Masz rację...- odpowiedział i się blado uśmiechnął, wiedząc, że gdyby jej zaczął tłumaczyć jak wygląda jego domowa sytuacja, mogłaby tego nie zrozumieć, a nawet się nim rozczarować. Nie chciał psuć tamtej chwili.

-Um Niall...

-Tak?

-Mogłabym Cię o coś spytać?

-Oczywiście, zamieniam się w słuch.

-Tamtej nocy....- Emily spojrzała w dół, czuła się niezręcznie, może nawet głupio, zadając mu takie pytanie.- Dlaczego?

Niall wziął głęboki oddech, a potem ciężko wypuścił powietrze z płuc.

-Takie rzeczy się zdarzają...- odpowiedział, a kiedy dziewczyna w zabawny sposób uniosła swoje brwi, wiedział, że taka odpowiedź nie przekonywała jej.- To trudny temat.

-Oh, nie musisz mówić, przepraszam w takim razie.- posmutniała, zrobiło jej się wstyd. Chciała tylko pomóc przyjacielowi, ale wyczuła, że weszła na bardzo prywatną sferę życiową i przez to żałowała rozpoczęcia tematu.

-Nie, nie, powiem Ci Emily.- zaczął Niall, który zauważywszy reakcję dziewczyny, nie chciał by ta się źle czuła.- Po prostu...ja i moja rodzina...nie jesteśmy na dobrej drodze.

-Przykro mi...- powiedziała ze smutkiem w głosie.

-Dla nich najważniejsze są pieniądze, liczba podpisanych kontraktów, sława, a ja... widzę, że w życiu są ważniejsze rzeczy. Wolę szczerą, prawdziwą rozmowę z kimś na kim mi zależy, od pracowania przez całą dobę. Wolę uśmiech bliskiemu memu sercu człowieka, niż uśmiech klienta. Wolę się zaszyć w mojej kajucie i grać na gitarze niż być ich maskotką w czasie spotkań biznesowych. Wolę być artystą niż przedsiębiorcą, milionerem. Tamtej nocy byłem zmęczony, cały czas jestem zmęczony w zasadzie. Jestem zmęczonym życiem w rodzinie w której miłość stoi na ostatnim miejscu w hierarchii ważności. Nie lubię swojego życia, nienawidzę go i tego jacy są moi rodzice. Nie wiedzą o mnie nic. Ale to nic takiego, nie ma w ogóle problemu bo wiesz co? I tak zaplanowali mi już całe życie, jeszcze zanim się urodziłem. Nie jestem wolny, nie jestem szczęśliwy. Dlatego chciałem zrobić to co chciałem zrobić.

Emily zaniemówiła. Spoglądała na Nialla, który patrzył bez słowa w podłogę. Bardzo mu współczuła, bardzo chciała pomóc, lecz jednocześnie przyznała się sama przed sobą, że nigdy by nie pomyślała, że człowiek żyjący w takim bogactwie może mieć takie problemy. Nie wiedziała co mu może poradzić, w tamtym momencie czuła się jak niedoświadczona gówniara, mimo, że też swoje przeżyła w ciągu tych wszystkich lat.

Ostatecznie położyła swoją dłoń na dłoni przyjaciela i z możliwie jak największym entuzjazmem powiedziała:

-Okej! Ty, ja, 20, potańcówka pod pokładami. Nie przyjmuję odmowy!

-Nawet nie próbowałbym mówić "nie".- odpowiedział i szczerze się uśmiechnął do Emily, cieszył się jej towarzystwem.


Zadowolony planami na dzisiejszy wieczór, Niall Horan wrócił do swojego pokoju.

-Gdzie Ty byłeś? I dlaczego masz ze sobą gitarę?- spytała z wyrzutami jego matka.

-Brzdąkałem trochę na głównym pokładzie.

-Brzdąkałeś?- powiedziała z pogardą kobieta.

-Brzdąkałem.- odparł pewny siebie ze złośliwym uśmieszkiem.

-Tak czy siak...dziś o 19:30 mamy spotkanie z ważnymi partnerami biznesowymi, oczywiście idziesz z nami.

-Nie, nie idę matko.

-Przepraszam?

-Mam inne plany.

-Niall, nie wygłupiaj się, twoje żarty jak zwykle nie są ani trochę zabawne.

-Tylko, że to nie żarty. Mam plany na wieczór.

-W takim razie z przykrością Ci oświadczam, że musisz je zmienić.

-Nie ma takiej opcji.

-Słucham?

-Oh powtórzę to jeszcze raz: Nie ma takiej opcji.

-Jak śmiesz...

-Mam nadzieję, że Wasze spotkanie będzie owocne.

-Niall bez dyskusji idziesz z nami.

-Nie, nie idę.- odparł sztucznie uśmiechając się do matki i zatrzasnął drzwi do swojego pokoju. Czuł wewnętrznie ogromną satysfakcję.

Titanic || N.H (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz