Røzdział 7

163 12 4
                                    

Tyler P.O.V :
Obudziłem się. Obok mnie siedział Josh i wystukiwał pałeczkami rytm o plastikowe części fotela Mayi.
Jesteśmy w autokarze?
To... Nie wydarzyło się naprawdę?
- Josh gdzie jesteśmy? - spytałem rozglądając się po drodze którą właśnie mijaliśmy.
- będziemy za jakieś dwie albo półtorej godziny... A co?
- Muszę zapalić.
- Pal... Siedzimy w ostatnich miejscach więc nikogo to nie obchodzi co tu robimy - odpowiedział, a ja zrobiłem coś innego.
Odszedłem na chwile od Josha i poszedłem do Andrew.
- Hej stary, widziałem ze masz e-fajke więc pomyślałem, że może mógłbyś mi ją pożyczyć? - wymusiłem najlepszy uśmiech jaki tylko potrafiłem.
- jasne - uśmiechnął się - masz, oddasz mi w hotelu.
Odszedłem na swoje miejsce i zacząłem spokojnie palić.
Siedziałem i patrzyłem na drogę, gdy usłyszałem pytanie Mayi.
- Tyler wziąłeś swoje ukulele?
- tak - odpowiedziałem
- zagrasz nam coś? - ułożyła dłonie tak, jakby się modliła.
Wyciągnąłem z torby ukulele i zacząłem grać i śpiewać.
Maya zrobiła mi zdjęcie.

- ej usuń to! - powiedziałem i się uśmiechnąłem - tak słodko wyszedłeś - odpowiedziała robiąc minę najsłodszej osoby na świecie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- ej usuń to! - powiedziałem i się uśmiechnąłem
- tak słodko wyszedłeś - odpowiedziała robiąc minę najsłodszej osoby na świecie.
*cztery godziny pozniej*
Siedzieliśmy po kolacji w pokojach. Poszedłem na balkon zapalić. Siedziałem tam jakieś pół godziny, ale musiałem wrócić bo zrobiło się strasznie zimno. Josh już spał, co w sumie nie było dziwne. On bardzo dużo śpi. Też się położyłem, lecz nie potrafiłem zasnąć. Była jakaś dziewiętnasta. Wyszedłem z mojego pokoju i skierowałem się w stronę pokoju Mayi. Zapukałem i wszedłem powoli do środka ale to co tam zobaczyłem nie było miłe...
- o hej Tyler - powiedziała Maya gdy mnie zobaczyła i zaczęła się śmiać.
Czy ona była na haju?
- co tu robisz? Przerwałeś nam zabawę - odezwał się Andrew który obejmował Maye przez ramie.
*musisz mu coś zrobić... Możesz uderzyć go i złamać mu nos... Zrób to* - mówił do mnie Blurryface.
Nie zrobie tego.
- Umm... Chciałem tylko... - przerwał Andrew.
- jezu No co chciałeś? - spytał wrednie.
- chciałem zapalniczkę - odpowiedziałem zaciskając pięści i oczy.
Maya podała mi zapalniczkę i wyszedłem.
Coś we mnie pękło.
Popłakałem się...
Poszedłem do swojego pokoju, gdzie zrobiłem tylko jedno...
Wziąłem żyletkę z kosmetyczki i zamknąłem się w łazience. Zrobiłem pełno cięć na swoim udzie. Krew leciała na podłogę którą musiałem umyć.
Założyłem dres żeby Josh nie mógł zobaczyć ran.
Kocham go jak brata... I pewnie jutro mu o tym powiem.
Jeszcze trzy dni wycieczki.
Trzy dni.
Dam radę. Razem z żyletką.
Poszedłem się położyć, założyłem słuchawki i zacząłem słuchać mojego ulubionego artysty - Jon'a Bellion'a (włączcie piosenkę z medii)
Zasnąłem i o dziwo spałem całą noc.
Jutro kolejny dzień męczarni.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Przepraszam, że taki krótki ale nie mam weny i nic mi się nie chce przez sytuacje w szkole :)))))) mam ochotę iść się zabić naprawdę. Ale mniejsza o to. Napiszcie w komentarzach czy się podoba 😒😒
Jeszcze bardzo chce pozdrowić Klaudię ❤️❤️ ona daje mi kolejne pomysły do rozdziałów ❤️❤️

One Way | S.C - T.JOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz