19. Prawda czy Fałsz?

3.9K 114 127
                                    


[krótko o tym, jak działa plotka]

„Tylko jedna rzecz jest gorsza niż gdy o nas mówią, a mianowicie: gdy o nas nie mówią."

-Oscar Wilde

I

Blichtr. Urok. Smak. Plotka.

Piękność.



Ulotka z tym niezwykle chwytliwym sloganem została wklejona do wszystkich notesików na złote myśli, jakie Piękności nosiły ze sobą. Autentyczny plakat wykonany przez złotą rękę A.B Norton napawał je dumą do tego stopnia, że rozważały nawet, czy nie opłacałoby się przyczepić go na tablicę ogłoszeń w pokoju wspólnym. Miały nadzieję na przygarnięcie kilku dodatkowych duszyczek do swoich szeregów, a że były estetkami pełną piersią, przypuszczały, że wywieszka spowoduje wzmożone zainteresowanie ich działalnością. Ostatecznie jednak dziwnym trafem wszystkie większe duplikaty plakatów, które nadawałyby się do wywieszenia, zniknęły, a więc Piękności zmuszone zostały przywitać nowy semestr w starym składzie.

Od początku siedemdziesiątego siódmego (uwielbiały wypisywać inicjały nowego roku wszędzie, gdzie tylko się dało, bo każda z nich przywitała pierwszego stycznia wyśmienicie) wydarzyło się tak wiele, że pierwsze w tym semestrze spotkanie Piękności odbyło się w rekordowym czasie, bo już w piątek drugiego tygodnia szkoły.

Wcześniej ustalono, że w nowym roku cała społeczność spotykać się będzie w gryfońskim dormitorium numer pięć, które należało do prefekt naczelnej Larissy Richardson. Zwykle na miejsce spotkań wybierano dormitorium czwartoklasistek, ponieważ każda z nich należała do grupy i żadna nie miała problemu z tym, iż banda wyperfumowanych anorektyczek przysiądzie na ich dywanie i poobgaduje każdą popularną osobę w Hogwarcie, jak się - niestety - często zdarzało. Jeśli dodać do tego fakt, że opary eliksirów na odchudzanie i porost włosów, jakie Piękności namiętnie warzyły na praktycznie każdym spotkaniu, skutkowały nieznośną apatią, to nie można się dziwić, że kiedy jakieś dormitorium zostało przydzielone jako siedzibę stowarzyszenia, ktoś wylatywał za bruk.

Larissa doszła jednak do wniosku, że dormitorium numer pięć należy do niej w większym stopniu niż do pozostałych siódmorocznych współmieszkanek, które Pięknościami nie są, i zadecydowała, że jej własna sypialnia jest miejscem najbardziej odpowiednim na regularne spotkania.

Trzynastego stycznia sytuacja wyglądała więc tak: Summer Blake, Larissa Richarson i Rachel Sommers dmuchały w swoje wymalowane paznokcie i szeptały sobie do ucha jakieś niezwykłe rzeczy, o czym świadczyć mogły ich podekscytowane miny. Sally McDonwer i Georgia Powell cytowały głośno fragmenty „Kociołka Amortencji", lecz choć wyrazy ich twarzy zdradzały powagę, nie dało się ukryć, że większości słów, które tak namiętnie deklamowały, nie potrafiły nawet wymówić. Z młodszego grona Caitlin Chamberlain i Annabelle Norton energicznie gestykulowały i popijały kremowe piwo.

Larissa, której paznokcie zdążyły wyschnąć na tyle, że mogła sięgnąć po ciasteczka wzbogacone eliksirem na porost włosów, przypomniała sobie nagle, po co szukała wczoraj młoteczka sądowego, należącego do jej ojca. Otworzyła usta i z nieukrywaną radością, uderzyła nim o podkładkę. Dźwięk do złudzenia przypominał bębnienie pałeczką o cymbałki.

─ Otwieram kolejne spotkanie Piękności!

Rozległy się oklaski (a raczej prymitywne oklaski z racji tego, że spory procent Piękności nie chciał klasnąć zbyt gromko, gdyż różowy lakier wciąż schnął na ich kciukach). Larissa błysnęła uśmiechem.

Hogwart z tamtych lat (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz