Rozdział 4

492 49 8
                                    

Czy Wam też Wattpad publikuje tylko część opowieści...? 😪

Nowe wiadomości

*Jennifer*

W domu Ari tradycyjnie oglądałyśmy przed spaniem film na laptopie. Gdy tylko poleciały końcowe napisy po prostu zasnęłam. Następnego dnia obudziłam się około godziny ósmej. Moja przyjaciółka jeszcze spała, więc postanowiłam zejść na dół i zrobić jakieś śniadanie. I zgadnijcie, co zrobiłam? Naleśniki!! Miała w kuchni wszystkie składniki, więc nie miałam problemu z przygotowaniem posiłku, u niej czuję się jak u siebie w domu i z wzajemnością. Wiem, gdzie co jest i robię to, co chcę. No chyba, że są jej rodzice, ale akurat byli od wczoraj na jakich imieninach.
Gdy nakładałam jedzenie na talerze, słyszałam, jak Aria krząta się po łazience, więc ją zawołałam po czym włączyłam mały telewizor w kuchni. Akurat leciały wiadomości.
Usiadłam na stołku i czekałam na przyjaciółkę gapiąc się w ekran urządzenia. Właśnie podawali relację z koncertu, moje oczy prawie wypłynęły na wierzch.

- Arizona...! Chodź szybko!! - krzyknęłam
Po chwili już człapała do mnie w puchowych kapciach przecierając oczy.
- Co jest? Pająk??
- Spójrz - wskazałam na telewizor, po czym cofnęłam wiadomości o kilka minut.

- Czyżby zespół ,,Bars and Melody" miał ostrą konkurencję i to na własne życzenie? Wczoraj na ich koncercie pokaz dały dwie niesamowite nastolatki, które jednym występem zdobyły rzesze fanek, o których jeszcze nawet prawdopodobnie nie wiedzą. Ale jedno jest pewne: z takim talentem trzeba się urodzić - mówiła reporterka, po czym pojawił się kawałek naszego występu. - Sami państwo widzieli, wschodzą nowe gwiazdy. Jak wielkie zagrożenie niosą dla zespołu? O tym już niedługo!!

- Jenni... Jesteśmy sławne! - krzyknęła przytulając mnie
- Powiedziałam Leo, że zniszczę mu życie, a ja zawsze słowa dotrzymuję - uśmiechnęłam się wrednie i poczułam przypływ energii. - Oj, będzie się działo.

***×***

- No i co, Ashley? Kupiłaś już to ubranie robocze?? Najlepsze będzie w kolorze gównianego brązu - szydziła z landryny.

- Nie obchodzi mnie, że jesteście w wiadomościach - powiedziała z wrednym uśmiechem zamykając szkolną szafkę. - Zakład był o zdjęcie, a go nie macie.

- Kto tak powiedział? -  wyciągnęłam telefon pokazując jej dwa zdjęcia

- Ale... - zaczęła nerwowo bawić się swoimi włosami - Nie macie żadnych świadków! Zakładu nie było!! - krzyknęła odchodząc przeciwnym korytarzem ciągnąc za sobą swoje psiapsiółki

- Co za sz*ata. Nie wierzę po prostu, że ona mogła upaść tak nisko - wodziałam wzrokiem po suficie.

- Muszę się jakoś na niej zemścić, bo pi*rdolca dostanę - usłyszałam.

- Odpuść jej, nie chodzi o znirzenie się do jej poziomu, tylko wyznaczenie wyższego. Po za tym cała Anglia nas widziała, nie wystarczy ci to? - zaczęłam iść środkiem korytarza biorąc ją pod rękę

- Myślisz, że... Mogłybyśmy być sławne?

- Już jesteśmy, Aria - zaśmiałam się. - Nie chcę chyba bardziej. Wszystkim celebrytom uderza woda sodowa do głowy. Właśnie przez sławę.

- Patrzcie, to te dziewczyny z koncertu BaM!! - usłyszałam piski z końca korytarza

Podbiegła do nas grupka młodszych dziewczyn. Arizona i ja w pierwszym momencie zaczęłyśmy się cofać, ale otoczyły nas. Czułam się conajmniej dziwnie. Zaczęły piszczeć do naszych uszu i machać jakimiś plakatami.

Sami Wybraliście KonkurencjęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz