05. "Dobrze ci w czerwieni?"

378 32 6
                                    


Siamanko!

Wiem, że minęło kilka tygodni od ostatniej publikacji i pewnie co poniektórzy zaczęli się już martwić, ale nie ma obaw. Prawda, że ze względu na drobne problemy twórcze (Po prostu brak chęci i weny) nie pozwoliły mi na szybszą publikację, jednak w końcu się udało. *okrzyki radości* Myślę, że było warto, ponieważ rozdział - bez wstępu i stopki - zajmuje ponad 2300 słów 0.0 a więc nie skończy się tak szybko jak wcześniej pisałam między 1500, a 2000 słów. Ta notka może trochę niektórych oświecić, albo ucieszyć ;)

Tyle ode mnie i mam nadzieję, że nie będzie już takiej obsuwy w czasie.

Na koniec, oczywiście, życzę miłej lektury.

Na koniec, oczywiście, życzę miłej lektury

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

KnockOut nie wiedział, co robić.

Nikomu nie zdradził o tym, że na 70% wiedział, co to za stworzenie, ale nie był przekonany do końca. Jednak, jeśli MIAŁ rację, to musiał powiadomić Ultra Magnusa o potencjalnym zagrożeniu. A więc, biedny medyk chodził po bazie, zatrzymując się kilkukrotnie przed gabinetem komandora, ale po chwili rezygnował i szybko się oddalałby móc pomyśleć nad wszystkimi za i przeciw. Wrócił dopiero następnego dnia zmęczony do potęgi, ponieważ nie był wstanie wypocząć z nerwów. KnockOut często, jako Decepticon udawał, że jest zdenerwowany, jednak, kiedy chodziło o jego pracę to nie dawał się wyprowadzić się z równowagi. Teraz czuł, jak wszystkie, nawet te najdrobniejsze, czujniki drżą z nerwów. Dlatego nawet następnego dnia nie odważył się zapukać w drzwi do gabinetu Magnusa.

KnockOut na prawdę nie wiedział, co robić.

Idąc w stronę Centrali, gdzie prawdopodobnie przyjaciele już na niego czekali i zapewne kilku wątpiących w jego umiejętności maruderów – Tak, ma na myśli również Arcee – wiedział, że wszyscy oczekują jakichś rewelacji, a on nie chciał wprowadzać niepotrzebnej paniki. To dobrze by nie wpłynęło na atmosferę. Głownie z tego powodu KnockOut szedł jak na ścięcie i nie zwracał uwagi na otoczenie, dlatego nie zauważył mijającego go Autobota. Inaczej, wyczuł, że kogoś mija, ale nie wiedział kogo.

- Wyglądasz jakby wyrwano ci układ przyspieszenia*. Czyżby nie szło po twojej myśli?

KnockOut zerknął przez ramię na Autobota, który się do niego zwracał. Nie było w pobliżu ani żywej duszy, więc FreeWay MUSIAŁ mówić o nim. Medyk westchnął, był już zmęczony udawaniem, że ta cała sprawa jest dla niego czystą formalnością.

- Szkoda gadać. - Mruknął – A ty nie jesteś dzisiaj na magazynie?

Magazynier wyszczerzył się do byłego 'Cona.

- Jestem, jestem. – Zapewnił FreeWay – Poprosiłem znajomego by mnie na chwilę zastąpił, bo chciałem ci powiedzieć, że możesz odebrać sprzęt.

Oczy KnockOut'a rozszerzyły się w szoku.

- Ale sam mówiłeś...

FreeWay mrugnął przyjacielsko do czerwonego medyka.

TransFormers. Stars SagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz