09. Nadchodzą...

302 26 15
                                    


Wybaczcie, że tak długo nie dawałam znaków życia. Nie miałam czasu by sklecić rozdział w jedną całość i choć bardzo chciałabym was obdarować NAPRAWDE MEGA rozdziałem, to nie mogę. Jak doczytacie do końca to zrozumiecie.

Zauważyłam również, że ostatnie moje rozdziały głównie skupiały się na wspomnieniach KnockOut'a. ^^' Postaram się je ograniczyć. Zwłaszcza, że... a nie będę wam SPOLERować!

Przy niektórych nowych imionach moja starsza siostra miała w tym udział, więc to właśnie jej dedykuję ten oto rozdział ;*

  Zapraszam do czytania i życzę, jak zwykle zresztą, miłej lektury :)  

  Zapraszam do czytania i życzę, jak zwykle zresztą, miłej lektury :)  

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Minęło kilka ziemskich tygodni w jako takim spokoju.

W jako takim, ponieważ był to dość pozorny spokój.

Po pierwsze, ponieważ po informacji, że Cybertron może zostać zaatakowany przez coś gorszego niż Decepticony, to każdy zastanawiał się kiedy to może nastąpić. Ustanowiono całkowity zakaz opuszczania planety, chyba, że nastąpiłaby taka konieczność. A przez rosnącą nerwową atmosferę większość podskakiwała na każdy byle najcichszy dźwięk.

Po drugie ciężki, gdyż dużo osób przeżywało stratę najbliższych przyjaciół, które Garganty pomordowały. I zdawało się, że wyłącznie FreeWay dobrze zniósł śmierć Travo – Nie bez pomocy KnockOut'a.

A jak już mowa o medyku, to był trzecim powodem pozornego spokoju. Z niewiadomej przyczyny KnockOut oddalił się od przyjaciół. Równie rzadko widywała go Arcee, choć z tego powodu raczej była zadowolona.

KnockOut całymi dniami przesiadywał w ambulatorium, chyba, że ktoś mu przeszkadzał, ponieważ wymagał uwagi medycznej. A takich przypadków można było zliczyć na palcach jednej ręki, ponieważ nadal większość nie chciała by zajmował się nimi były Decepticon.

Jednak wkrótce KnockOut zniknął nie wiadomo gdzie.

Dosłownie!

Od kilku dni absolutnie nikt nie wiedział – nieważne kogo troje przyjaciół pytała – gdzie podziewał się KnockOut. Jeden z młodych Autobotów nawet zasugerował:

- Może ten Decepticoński tchórz po prostu próbuje znaleźć sposób żeby zwiać?

Szybko młodzieniec pożałował swych słów, kiedy WheelJack na niego naskoczył z pięściami, gotowy naprostować młodego.

- Przestań chrzanić o rzeczach, o których nie masz pojęcia, gnojku!

BulkHead próbował opanować przyjaciela przed zrobieniem krzywdy młodemu Autobotowi, choć sam w głębi iskry miał ochotę powiedzieć parę ostrych słów.

BumbleBee nie dołączył do tyrady, choć jako najlepszy przyjaciel KnockOut'a raczej powinien.

No, właśnie. Żółty wojownik zaczął mieć powoli wątpliwości. Mimo, że nadal sam uważał KnockOut'a za przyjaciela, to ten najwyraźniej nie odwzajemniał tego. 'Mówi co innego, a robi co innego', tak myślał Bee, ponieważ uważał, że najlepsi przyjaciele nie mają przed sobą sekretów. A mimo wszystko, po tylu latach, nadal nie wiedział o KnockOut'cie nic! Mówił, że potrzebuje czasu, bo jako Decepticon nie mógł do końca nikomu zaufać.

TransFormers. Stars SagaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz