Leżałam zupełnie bez ruchu, mocząc poduszkę gorącymi łzami. Malfoy zostawił mnie w spokoju, nie dobijał mnie bardziej, wiedział w jakim jestem stanie. Po raz kolejny dałam mu satysfakcję i nie mogłam sobie tego wybaczyć. Na samo wspomnienie jego uśmiechu, gdy zobaczył w moich oczach coś więcej prócz nienawiści, moim ciałem wstrząsały dreszcze. Wreszcie nastał poranek. Głowa bolała mnie tak jakby galopowało w niej stado rozwścieczonych hipogryfów. Skrzywiłam się, podnosząc z łóżka. Ostrożnie rozsunęłam zasłony i ruszyłam do drzwi wyjściowych. Złamane żebra zagoiły się przez noc, a to jak wyglądałam zewnętrznie zupełnie mnie nie obchodziło.
Pod bosymi stopami czułam chłód kamiennych kafli. Zamek był jeszcze cichy, nie lubiłam go takiego, zawsze wydawało mi się to nienaturalne. Dłonią zaczęłam szukać złotego, maleńkiego zegarka, który zwykle zwisał z mojej szyi. Nie było go tam, widocznie pielęgniarka wczoraj mi go zdjęła. A co jeśli go zgubiłam, albo co gorsza jeśli leży gdzieś w pościeli albo na szafce nocnej przy moim łóżku? Była to rodowa pamiątka- prezent na moje szesnaste urodziny od Mamy. Błyskotka wcześniej należała do zmarłej już Babci i miała dla mnie wartość sentymentalną.
Biegiem ruszyłam do skrzydła szpitalnego i z impetem wpadłam do środka. Dobiegłam do łóżka i zaczęłam nerwowo przeszukiwać pościel, coraz bardziej się denerwując. Położyłam się na podłodze, by zajrzeć pod łóżko i pod szafkę nocną. Zamiast zegarka dojrzałam blade stopy, a po chwili usłyszałam znienawidzony głos:
-Co ty do diabła robisz, Granger?!
Wynurzając się z pod łóżka, uderzyłam głową w metalową ramę. Rozcierając bolące miejsce, stanęłam na nogi i ignorując Malfoya, zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu.
-Musisz tak cholernie hałasować?! To twoja zemsta za moje wczorajsze czułości?- zapytał, podchodząc bliżej. Nieświadomie cofnęłam się dwa kroki i spiorunowałam go wzorkiem. Zauważył mój gest i zdenerwowanie.
-Boisz się mnie?
-Oszalałeś zupełnie?
-To dlaczego się cofasz?
-Nie twój interes- odburknęłam, coraz bardziej tracąc nadzieję na odnalezienie mojej zguby.
-Może jednak mój- powiedział wyciągając do mnie rękę, z której zwisał złoty zegarek. Mój zegarek.
Chciałam go zabrać, ale blondyn cofnął dłoń.
-Nie tak szybko. Najpierw odpowiesz na kilka pytań- powiedział chowając świecidełko do kieszeni. Palce same zacisnęły mi się w pięści.
-To nie jest cholerny teleturniej- warknęłam- Oddaj mi to.
-Uwierz, ja też nie mam ochoty na gierki z tobą. Szczególnie, że nie masz niczego- zrobił przerwę- zupełnie niczego, co mogłabyś przegrać. Szlam nie ma wartości.
Poczułam, jak moją krtań ściska ból, a łzy zaczynają napływać do oczu.
-Weź go sobie- powiedziałam, spuszczając głowę i ruszając w stronę wyjścia. Za drzwiami zerwałam się do biegu i miedzy trzecim, a czwartym piętrem stoczyłam ze schodów. Rozcierając obolały tyłek, z twarzą morką od łez weszłam do wieży Gryffindoru.
„Nie mam ochoty na gierki z tobą"
Nigdy więcej nie pozwolę mu z sobą zagrać. Nie mogę więcej zasypiać.
„Nie masz niczego, zupełnie niczego, co mogłabyś przegrać."
Doprowadzę do tego, aby to on tak się poczuł.
CZYTASZ
Prośba o samotność - Dramione
FanfictionDRAMIONE ALERT! To nie kolejna cukierkowa historia o miłości. Czy miałeś kiedyś tak realistyczny sen, że po obudzeniu jeszcze długo nie wiedziałeś co jest prawdziwe? Atmosfera w świecie magii staje się niesamowicie napięta. Voldemort werbuje w sw...