7. Brutalny tchórz

2.2K 182 27
                                    

-Nienawidzę jej, zniszczę ją! ZABIJĘ!- krzyczał Malfoy, co chwila marszcząc się z bólu, gdy pani Pomfey badała jego poobijany kręgosłup.

-Panie Malfoy, trochę kultury!- przypomniała mu kobieta- Niech pan nie krzyczy, panna Granger jeszcze śpi.

-Nic mnie to nie... auuuu!... obchodzi!- zawył żałośnie Draco- Pożałuje, że się urodziła, pożałuje, że nauczyła się chodzić, że nie utopiła się w tym przeklętym jeziorze podczas turnieju! DURNY Krum musiał ją wyciągnąć!

-Panie Malfoy, albo się pan opanuje, albo będę zmuszona pana uciszyć- powiedziała pielęgniarka, grożąc mu różdżką, którą przed chwilą wyciągnęła.

Blondyn otworzył usta, ale nic nie powiedział. Założył rękę na rękę i z miną obrażonego dziecka pozwalał, żeby go badała, co jakiś czas krzywiąc się z bólu.

„Mój plan będzie musiał poczekać....-pomyślał, rozcierając dłońmi czoło.

Było mu tak strasznie gorąco... -Szkoda tylko, że muszę udawać."

Gdy pani Pomfey odeszła usłyszałam tylko prychnięcie, a Draco z powrotem opadł na poduszki.

Mimo, że oddzielał nas mdło zielony parawan, mogłam bez trudu wyobrazić sobie grymas niezadowolenia, jaki z pewnością gościł na jego twarzy.

Trzasnęły drzwi, a ja szybko zamknęłam oczy.

Jeżeli to pielęgniarka nie zamierzałam ujawniać tego, że już się obudziłam.

Spokój... święty spokój.

-Draco?!- usłyszałam głos Pansy Parkinson i stukanie jej obcasów.

Podbiegła do łóżka obok i rzuciła się w ramiona chłopakowi, co wnioskowałam z jęku bólu i skrzypienia łóżka.

-Auuu!- zawył Draco, a sprężyny znów zaskrzypiały. To Ślizgonka wróciła do pozycji stojącej.

-Wyglądasz okropnie- stwierdziła cicho.

-Czuję się jeszcze gorzej!- powiedział Malfoy- Przez tą głupią Granger....

-Przegraliśmy mecz...- skończyła za niego Pansy.

„Nie to chciałem powiedzieć."

Spodziewałam się wybuchu złości i rozmaitych wyzwisk pod moim adresem.

Cisza.

Zdziwiona wytężyłam słuch jeszcze bardziej.

-Tak myślałem- usłyszałam po chwili głos Malfoya- Potter znów bohaterem? Jakie to typowe...

-Draco, to tylko jeden mecz, wszystko odrobicie, w następnym już zagrasz.

-Rzecz w tym Pansy, że nie zagram- odparł chłopak.

-Oj daj spokój, jest za trzy tygodnie, na pewno wyzdrowiejesz i....

-Nie chodzi o moje zdrowie. Będę musiał zając się czymś innym... Głupi Qudditch nic już nie znaczy.

-Głupi Qudditch?! Ale Draco...- wyszeptała zaskoczona Parkinson- Ale ty zawsze... ty to kochałeś!

-Miłość nie istnieje, Parkinson, powinnaś to wiedzieć.

-Ale...- wyjąkała Pansy- Ja myślałam, że...

-Że co?

-Że tym razem...

-Dostaniesz szansę?- zapytał Draco lekceważącym głosem- Powiedz, ile razy już o tym rozmawialiśmy!?

Dziewczyna milczała. Niemal wyczuwałam zażenowanie, jakie z niej biło.

Prośba o samotność - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz