Wychodząc z dormitorium na poniedziałkowe zajęcia nie sądziłam, że spotkam się z tak szybką reakcją otoczenia na fakt mojego „związku z Malfoyem". Minęła zaledwie noc, którą w większości spędziłam podnosząc swoje obolałe ciało z podłogi w łazience prefektów, a cały zamek już huczał od plotek. Po co on to zrobił do cholery? Nie chciałam mieć przecież z nim nic wspólnego.
Gdy już nauczyłam się kontrolować swoje emocje i reakcje po każdym ze snów, a senną miłość przeistoczyłam w starą, dobrze mi już znaną nienawiść do niego i jeszcze umiałam to okazać, wszystko musiało się rozsypać. Nie miałam wyboru, Draco Malfoy został śmierciożercą i był niebezpieczny. Gdyby nie moja głupota, nigdy bym się o tym nie dowiedziała ! Mogłabym się domyślać, jak zawsze snuć z przyjaciółmi podejrzenia i wymykać się z Harrym pod peleryną niewidką, by śledzić Malfoya.
-Wmawiaj sobie dalej, głupia- wyszeptał wredny głosik gdzieś z tyłu mojej głowy.
Ale jestem zbyt dumna, zbyt GŁUPIA! Musiałam go znaleźć i chociaż raz w życiu mieć nad nim władzę. Naprawdę ciężko mi się do tego przyznać, ale to było wspaniałe uczucie. Tylko to zaklęcie niewybaczalne... Jak mogłam stracić nad sobą panowanie do tego stopnia? Zawsze wyobrażałam sobie, jak unika mojego spojrzenia i nie wchodzi mi w drogę po takim pokazie siły. Było odwrotnie.
Na każdym kroku Malfoy.
Malfoy milutki jako mój chłopak, gdy prowadził mnie do Pokoju Życzeń.
Malfoy okrutny, kiedy zamknęły się za nami drzwi.
Malfoy zdenerwowany i niecierpliwy, gdy drżącymi rękami dotykałam starej szafki zniknięć, by się trochę o niej dowiedzieć.
Malfoy milczący, wertujący razem ze mną księgi z działu zakazanego.
-Granger, nie możesz się pośpieszyć?!- usłyszałam zmęczony głos „mojego chłopaka". Zamknęłam ostatnią księgę i pozwoliłam przepuścić się w drzwiach.
Może był strasznym dupkiem, ale maniery miał.
-Powiedz komuś tylko słowo o tym, co tu robimy...- syknął mi do ucha. - Niech zobaczę w pobliżu Pottera, albo Wiewióra...
-Nikomu nie powiem, Malfoy. Nie powtarzaj się. Może i jestem szlamą, ale nie jestem tępa- odparłam obojętnie. Chciałam już być w swoim łóżku, daleko od tego blond padalca.
-Widzę, że szybko kapujesz.
-Tobie za to nie idzie z tym dobrze. Idę, Malfoy. Jestem zmęczona.
-Jutro po zajęciach będę na ciebie czekał.
Czułam się jak duch. Byłam niewyraźna i na wpół żywa.
Gdy otworzyłam portret prowadzący do pokoju wspólnego rozległo się wycie i okrzyki. Zacisnęłam usta i ruszyłam do dormitorium. Zerknęłam na przyjaciół. Wszyscy odwrócili głowy, tylko Lavender pomachała mi z niepewnym uśmiechem.
Łzy powoli pociekły po moich policzkach, ale przed oczami miałam roześmianą twarz mojej mamy. Czy naprawdę mógłby jej coś zrobić?
Niedokończone wypracowanie z numerologii leżało na moim łóżku, a podręcznik od eliksirów sam prosił się o wzięcie do ręki. Mimo zmęczenia usiadłam do nauki.
Dormitorium było puste, słyszałam jedynie skrobanie własnego pióra i pierwsze krople deszczu rozbijające się o szyby okien. Przymknęłam oczy, zastanawiając się nad tym co napisałam. To było zupełnie bez sensu, zmęczenie wzięło górę.
CZYTASZ
Prośba o samotność - Dramione
FanfictionDRAMIONE ALERT! To nie kolejna cukierkowa historia o miłości. Czy miałeś kiedyś tak realistyczny sen, że po obudzeniu jeszcze długo nie wiedziałeś co jest prawdziwe? Atmosfera w świecie magii staje się niesamowicie napięta. Voldemort werbuje w sw...