14. Trujące skrajności

2K 154 3
                                    

Paskudnie zimne powietrze uderzało raz po raz w moje policzki, które stały się czerwone. Nos dołączył do nich odrobinę później, a ja przestępowałam z nogi na nogę, starając się rozgrzać choć troszeczkę. Dookoła było prawie pusto, nie ze względu na drugi dzień świąt, lecz na niebezpieczeństwo zamachów.

Pokątna, dawniej cała w światłach i odbijająca szczęście w swoich witrynach, opustoszała zupełnie, zabierając czarodziejom tą część ich świata, którą mieli od tak dawna na co dzień. Olivander, Esy i Floresy, Madame Malkin... Spacerując oglądałam ruiny ich sklepów, bojąc się wejść do środka. Czułam się wręcz jak na cmentarzu. Nie chciałam naruszyć pośmiertnego spokoju zbyt głośnym oddechem. Jedynie dwie ulice dalej, za rogiem, sklep Weasleyów cieszył się popularnością. Czasem dobiegał mnie śmiech uradowanego dziecka, wychodzącego właśnie stamtąd. Podobno jeszcze Śmiertelny Nokturn żył swoim życiem, ale tam nie zapuściłabym się, a szczególnie w samotności.

Nie chciało mi się zdejmować rękawiczek, by spojrzeć na zegarek – Malfoy i tak był spóźniony. Co go zatrzymało ? Och, cokolwiek. Tylko ja głupia snułam się w tak niebezpieczne miejsca zupełnie sama, w taką śnieżycę.

-Granger- usłyszałam tuż przy lewym uchu, a potem poczułam mocne szarpnięcie. Prawie zwalając mnie z nóg, pociągnął w najbliższy zaułek, a potem zdjął z siebie zaklęcie kameleona. Blady jak papier, z grzywką opadającą na podbite oko. PODBITE OKO ?!

-Kto ci to zrobił ?- zapytałam, wpatrując się w lekko fioletową obwódkę, kontrastującą z jego tęczówką. Malfoy skrzywił się i odrzucił grzywkę do tyłu. Teraz już w pełni mogłam ujrzeć także rozcięcie, tuż nad lewą brwią. Zaschło mi w gardle.

-Co, podoba ci się?- zapytał z kwaśnym uśmiechem.

Popatrzyłam na niego jak na wariata.

-Zasłużyłeś- odparłam, wbrew temu co chciałam powiedzieć. Uczucia to jedno, zmartwienie to drugie, a to że prawie zamordował Katie Bell było najważniejsze.

-O, tak- zgodził się, kiwając głową. Teraz już niczego nie rozumiałam.

Daj się wreszcie odgadnąć !

-Po co chciałeś się spotkać?

-Dla przyjemności.

-Odpuść sobie Draco, w to nie uwierzę.

-Draco?

-To twoje imię, prawda?- zapytałam, wywracając oczyma.

-Posłuchaj mnie teraz wredna szlamo – rzekł, dumnie unosząc podbródek i patrząc na mnie z góry. Lekko zadrżałam, ale moja twarz była jak z kamienia. Z miną pokerzysty patrzyłam na niego. Teraz nastąpi moment, w którym zmiesza mnie z błotem, albo uderzy. To był Malfoy. Nie Draco ze snów. Milczałam.

-Nigdy więcej mi nie przeszkodzisz, rozumiesz?! Nigdy więcej nie pozwolę sobie na taką niesubordynację, niedoskonałość! Dzięki tobie cała moja rodzina mogła zginąć ! A to – wskazał na ranę – prezent od ojca. Na gwiazdkę.

-Ale Draco ja...

-Zamknij się ! Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, Granger, brzydzę się tobą!

-Nie jesteś zabójcą- dokończyłam, a potem zostałam popchnięta do ściany, a jego różdżka wylądowała przy mojej szyi.

-Jak ty nic nie wiesz- powiedział wyniośle, wzbijając oczy ku niebu- a co, jeśli powiedziałbym teraz...

Prośba o samotność - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz