Rozdział 1

3.9K 270 44
                                    

Hej, jednak zdecydowałam się dodać to opowiadanie xd Piszcie komentarze czy wam się podoba 😀

W kraju Wiru, na dziedzińcu pałacu odbywała się ceremonia. Złotowłosy książe ukrywając zdenerwowanie dumną postawą, wsłuchiwał się w słowa kapłana. Ubrany był w białe kimono które od wieków było obowiązkowe na tej uroczystości. W pewnym momencie, kiedy skończyła się przemowa starszego, nadeszła jego kolej. Wysunął się dwa kroki do przodu, i przemówił dzielnie powstrzymując drżenie głosu.
- Ja, Uzumaki Namikaze Naruto, uroczyście przysięgam chronić to państwo i jego mieszkańców. Ślubuję na mój honor, honor moich przodków jak i ojca mego, postawić swe życie za dobro tego państwa. Świadkami niech mi będą bogowie i obecni tu ludzie.- blondyn ukucną na miękkiej czerwonej poduszce przeplatanej złotą nicią, przed srebrną misą sięgającej mu zaledwie do kolana, podniósł sztylet swego pradziada, na którego rękojeści znajdowały się drogocenne kryształy. Wyglądał dostojnie i dumnie, jedynie on jak i jego opiekun Iruka, wiedzieli że gdyby tylko mógł sobie na to pozwolić, załkał by ze strachu. Kiedyś jeszcze jako małe dziecko mające zaledwie trzy wiosny, podczas zabawy z matką, kiedy to ganiał po łąkach, poczuł ból ostrza i nigdy już nie chciał wracać wspomnieniami do tamtych chwil, kiedy tegoż to właśnie dnia zabito jego matkę Kushinę.
Skrzywdził się ledwo zauważalnie patrząc, jak stal ostrza mieni się srebrnymi przebłyskami w świetle licznych pochodni i księżyca.Złapał za rękojeść, i naciął palec wskazujacy, wszystkie wspomnienia powróciły ze zdwojoną siłą.

14 lat wcześniej.

Miał zaledwie trzy wiosny a już widać było w nim dobrego człowieka. Jego matka była z niego dumna, tamtego dnia jak co dzień wyszła z synem na łąkę nieopodal.
- Mamo! Mamo! Spójs to białe róse! Cy ogrodnik Ebisu je tu sasadził?!- zapytał złotowłosy książę, sepleniąc jak na dziecko przystało. Kushina roześmiała się dźwięcznie.
- Nie kochanie, to dzikie róże.- wytłumaczyła, uśmiechając się radośnie.
- A czemu nie są cerwone?- chłopczyk zadawał pytania które tylko dzieci zadają, i słuchał melodyjnego śmiechu swojej matki. Wygłupiali się jeszcze trochę, po czym powolnym krokiem zmierzali w stronę królestwa. Nagle pomiędzy krzakami zalśniło srebrne ostrze, Kushina nie myśląc objęła swego syna, i padła na ziemię. Strzała przebiła plecy na wylot, aż na klatkę piersiową kobiety. Krew rozbryzgła na wszystkie strony, barwiąc białe róże na kolor czerwony. Chłopiec nie wiedząc co się dzieje załkał cichutko.
- Szsz...cichutko mały, obiecaj mamusi że bedziesz szczęśliwy, będziesz robił to co kochasz i bronił swoich najbliższych.- Narutek nigdy nie słuchał rodziców, zawsze robił dużo hałasu i zamieszania, tym razem jednak czuł że musi posłuchać matki, że wręcz tego pragnie. Kobieta zerwała bialą róże uplamioną szkarlatną krwią - Nigdy się nie poddawaj... uciekaj Naruto...- dodała coraz ciszej, coraz ciężej wydając ostatnie tchnienia. Chłopczyk patrzył na nią przerażony, ale nie krzyczał, nie szlochał, jedynie samotna łza potoczyła się po jego policzku. Przyjął ostatni podarek od matki w postaci wcześniej zerwanej róży, i wstał po czym ruszył biegiem w stronę pałacu. Kusina tylko uśmiechnęła się delikatnie.
- Żyj Naruto...- wychrypiała, po czym usunęła na wieki.

Biegł i płakał teraz okropnie, wieżąc że nikt go nie widzi. Jakież płonnne były jego nadzieje, zaraz drogę zagrodził mu mężczyzna, wysoki i postawny, na ramieniu wyszyty drogą nicią był herb wachlarza.
- No, mam cię książę- wyszczerzył się w morderczym uśmiechu, przez co Naruto zatrząsł się niekątrolowanie. - taką śliczną masz buźkę że aż szkoda cię tykać, popatrz no na mnie - warkną i odchylił głowę w lewo, aby pokazać swą bliznę rozciągającą się od policzka do brody.- ukucnął i złapał go za poly koszuli, wyciągnął swą ktanę. Blondynek widząc długi i zapewne ostry miecz, przeraził się. Mężczyzna jedną ręką złapał go pod brodą i ścianą mocno, chyba nawet nie zdając sobie sprawy z tego jaką siłę posiada. Przejechał ostrzem po jego prawym policzku trzy razy. Naruto jako że jedyny ból jaki doświadczył w swoim trzy letnim życiu, to zadrapanie gałązki bądź ubite kolano, teraz krzyczał głośno mając nadzieję że jakiś strażnik go usłyszy. Ciemnowłosy ponowił swój ruch, tym razem po lewej stronie.
- No, no, wyglądasz teraz jak kotek- wychrypiał swoim mrocznym głosem. Nagle usłyszał nawoływania, i był pewien że ktoś go uratuje, niestety meżczyzna też to usłyszał, i odwrócił się jakby do ucieczki, teraz chlopiec mógł zobaczyć łuk na jego plecach, przez który zapewne zginęła Kushina.
- Jak się nasywas?- wyseplenił blondynek. Mężczyzna zaśmiał się gorzko i spojrzał na niego z ukosa.
-  Uchiha Madara - powiedziawszy to zbiegł z pałacu jakby nic się nie wydarzyło.

Time skip, teraz

Patrzył na krwawiący palec, i dopiero cichy szept Iruki pozwolił mu otrząsnąć się z przykrych wspomnień. Dzban przed nim był tradycyjnym symbolem przyjęcia panowania. Jego poprzednicy, wcześniejsi królowie przechodzili ten sam rytuał, krew jego przodków znajdowała się w tym oto dzbanie. Uniósł rękę, i wycisną parę kropel szkarłatnej krwi prosto do misy. Tłum ludzi zaczą odmawiać modlitwe o zdrowie, i szczęście ich nowego króla. Kapłan podszedł do nadal kucającego blondyna, położył dłoń na jego złocistych wlosach i wyszeptał jakąś formułkę. Wśród ludu wzniósł się wiwat. Kilka minut później mógł spokojnie zejść z dziedzińca, i odpocząć w swojej komnacie. Po kąpieli przebrał się w koszulę nocną sięgającą mu zaledwie do połowy ud. Przejrzał się w lustrze, i uśmiechną zadziornie. Wtem do komnaty ktoś zapukał.
- Wejść!- krzyknął swoim dziewczęcym głosikiem. W drzwiach ujrzał Króla Hiruzena III. Hiruzen był daleką rodziną jego matki, jak i dobrym przyjacielem. Po śmierci jego ojca-Minato, pełnił on rolę króla na czas dorastania księcia.
- Witaj staruszku- krzyknął wesoło, nie zawracając sobie głowy jakąkolwiek etykietą. Hiruzen ukłonił się na znak pokory.
- Witaj królu.- blondyn zmieszał się lekko.
-  Nie przesadzaj, dobrze wiesz że prawowitym królem zostanę w chwili twojej śmierci, lub gdy po prostu zrezygnujesz ze stanowiska.- uśmiechnął się lekko wiedząc co ten odpowie.
- Jeśli tego sobie życzysz. - odparł starszy. Naruto zachichotał.
- Jestem księciem staruszku, ta ceremonia jedynie zaklepała mi miejsce w kolejce do tronu. - mówił zadowolony, wcale nie chciał jeszcze przejąć władzy wiedział że się do tego nie nadaje. Jemu w głowie było tylko przyjmowanie podarków od księżniczek, a nawet książąt starajacych się o jego rękę. Hiruzen przeszedł wzdłuż pokoju, i zatrzymał się przy komodzie na której leżała książka z zakładka gdzieś po środku, oznaczało to że blondyn ją czyta. Starszy wziął ją do rak i usmiechną się nieznacznie.
- Nadal czytasz te romansidła? To opowieść miłości dwuch mężczyzn jak mniemam. Wiesz że jako książę zmuszony jesteś poślubić tego, kto wniesie do królestwa najwiecej dobra.- książę wyrwał mu książkę z dłoni, i uniósł ja do góry, obrócił się parę razy wokół własnej osi i padł na wielkie łoże z baldachimem.
- Znajdę swoją miłość napewno, wiem to , czuję - mówił nadal z rękami w górze, po czym przytulił książkę do piersi. Hiruzen tylko pokrecił głową, i wyszedł kłaniając się po drodze. Z komnaty chłopaka słychać było jeszcze cichy chichot, a później tylko on wiedział że na jego policzkach widniał dorodny rumieniec, który pojawiał się zawsze czytając tę książkę.

[ZAWIESZONE] SasuNaruYaoi Książę Kraju Ognia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz