Rozdział 5

2K 232 30
                                    

Tak wiem, dawno nie było rozdziału za co ogromnie przepraszam. Postaram się pisać częściej:3 macie dziś rozdział z punktu widzenia Sasuke :)

Pov.Sasuke

Siedział w ogromnej jadalni, popijając wytrawne wino. Przeglądał papiery, które zalegały od dawna w szufladzie jego brata. "Ach ten Itachi. Jest następcą tronu, a wydaje się taki lekkomyślny." - Myślał, choć dobrze wiedział, iż jego brat potrafi być stanowczy i przerażający, bardziej od niego, szczególnie jeśli chodziło o dobro królestwa. Usłyszał kroki i zaraz w pomieszczeniu pojawiła się jego starsza wersja, razem ze służącą, która po odłożeniu jedzenia, wyszła. Sasuke spojrzał na niego przelotnie i wrócił do sprawdzania papierów z cichym westchnieniem. Itachi nawet go nie zauważył i wesoło podśpiewując zasiadł do długiego szklanego stołu. Na jego twarzy pojawił się grymas zadowolenia, kiedy zajadał się daniami. Usłyszał ciche westchnienie i podniósł wzrok trafiając na rozbawione spojrzenie kobaltowych tęczówek. Jego młodszy braciszek uchodził za zimnego drania i musiał przyznać temu rację, gdyż jedynie jemu okazywał inne emocje niż złość, czy irytację, choć i tak zdarzało się to rzadko. Starszy był więc bardzo zaskoczony gdy kącik ust jego braciszka próbowały unieść się ku górze. 

- S- ssasuke?! Co ci jest? - Wydarł się, dopiero zauważając jego obecność. Młodszy wcale nie był zaskoczony, Itachi zawsze chodził z głową w chmurach.

- Czytam raporty straży granicznej i takie tam... Weź się wytrzyj. - Wskazał na nos i znów wykrzywił usta w czymś na znak uśmiechu, ale przypominało to bardziej grymas. Itachi aż odsuną się od stołu i zmarszczył brwi.

- B-bbraciszku, wyglądasz strasznie, nie jesteś przypadkiem chory? - Pytał naprawdę zmartwiony. Sasuke zacisnął szczękę, a w jego oczach pojawiły się złowrogie iskierki. - Sasuś, nie denerwuj się... To ja lepiej pójdę sprawdzić raporty tej całej straży granicznej... No t-tto narka!

- Narka...przyszły królu. - Mruknął z ironią, rozluźniając dłonie, które nieświadomie zacisnął w pięści. Po chwili namysłu dodał jeszcze, tym razem głośniej: - I nie nazywaj mnie Sasuś! - Ryknął, ale brat już go nie usłyszał. Jedyną odpowiedzią na jego krzyk, był dźwięk tłoczonego szkła i pisk pokojówki niosącej wazon z kwiatami. Westchnął. Dlatego lepiej jest siedzieć cicho.

***

Uchylił leniwie powieki, nie wiedząc, gdzie się znajduje. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że zasnął w jadalni. Ziewnął, czując ból w karku. Poskładał papiery, wkładając je do zielonej teczki. Mruknął niezadowolony, czując odrętwienie w stopach. Wstał z cichym westchnieniem i ruszył w stronę swoich komnat. Idąc powoli korytarzami zamku, przystanął przy gabinecie ojca, z którego padało światło świec. Uchylił lekko drzwi i zajrzał do środka. Pomarańczowe światło muskało delikatnie, wyraźnie zmęczoną twarz, jego ojca. Zmarszczył brwi i wszedł do środka, po czym skłonił się, w geście szacunku.

- Królu. - Mruknął, nadal nie podnosząc głowy. Czekał na pozwolenie. To nic, że król był jego ojcem, musiał przestrzegać zasad. Fugaku drgnął i przerwał wykonywaną czynność, jaką było przeglądanie raportów.

- Usiądź Sasuke. - Mruknął i potarł skronie, ziewając ze zmęczenia. - Czemu nie śpisz? - Zapytał po chwili, jakby dopiero teraz zorientował się, która nastała już godzina.

- Przeglądałem raporty. Właśnie szedłem do komnat, ale jest sprawa która nie daje mi spokoju. - Wolał nie wspominać, iż zasnął podczas tej czynności. Starszy przyjrzał mu się uważniej, ale jak zawsze z dystansem.

- O co chodzi? - Zapytał po dłuższej chwili.

- Chciałem zapytać o ślub. Kraj Wiru zgodził się. To było do przewidzenia. Dostali bardzo korzystne warunki, ale nic nie jest zaplanowane. Kiedy będzie uroczystość? Niecierpliwie się już. - Wyznał syn. Spojrzał na ojca chłodno, nie umiał inaczej, ale w najmniejszym wypadku mu to nie przeszkadzało.

- Uspokój się Sasuke. Korespondowałem z Hiruzenem i wszystko jest już zaplanowane. Miałem cię o tym poinformować rano. Ślub odbędzie się za tydzień w naszym królestwie. Książę Naruto zamieszka tutaj. Tak zdecydowano. Możesz wyjść. - Poinformował oschle i powrócił do przeglądania dokumentów. Sasuke spojrzał na niego i westchnął. Nie chciał pokazać jaki smutek wywołuje w nim zachowanie ojca. "Kiedyś taki nie był. Śmierć matki go zmieniła". - Pomyślał i ruszył w stronę drzwi. Zatrzymał się jeszcze z ręką na klamce.

- A... - Zawahał się. - A co z demonem? - Zapytał niepewnie. Wiedział, że ojciec nie lubi o tym rozmawiać. Fugaku walnął z całej siły rękoma w stół i łypnął na niego groźnym spojrzeniem.

- Sasuke, nawet mnie nie denerwuj. Wyjdź stąd, zanim powiem coś nieodpowiedniego! - Warknął. Młody Uchicha skłonił się i opuścił pomieszczenie. Jego oczy i postawa nic nie wyrażały, nic prócz zwykłej obojętności. Jedynie on teraz wiedział, jaki mętlik ma w głowie. Jego ojciec zawsze unikał tego tematu, ale dla niego była to sprawa nie cierpiąca zwłoki. Królestwo jest najważniejsze. Wszedł do komnaty, której barwy potrafiły wprawić człowieka w jeszcze gorszy humor. Sasuke jednak je lubił. Szarości i granaty były tym, czego potrzebował. To, co innych wprawiałoby w depresję, jego po prostu uspokajało. Mimo później pory wziął prysznic. Był pedantem i nie wyobrażał sobie, jak można pójść spać brudnym. Wślizgnął się pod kołdrę całkiem nagi, tak jak lubił i zasnął bardzo płytkim snem.

[ZAWIESZONE] SasuNaruYaoi Książę Kraju Ognia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz