10. Hospital

94 6 6
                                    

Odzyskałam przytomność. Wciąż jednak nie mogłam otworzyć oczu. Było mi duszno i niewygodnie. Poruszyłam się niespokojnie i powoli uniosłam powieki. Przeraźliwie jasne światło natychmiast mnie oślepiło. Kilkakrotnie zamrugałam i przyzwyczaiłam się do jasności panującej w pomieszczeniu. Rozejrzałam się i spotrzegłam Harrego, stojącego do mnie tyłem, przy oknie. Słyszałam tylko jego głośny oddech. Po chwili odwrócił się do mojego łóżka przodem i otworzył szerzej oczy jednak ciągle stał w miejscu.

-Jak długo już nie śpisz?

Wzruszlylam jedynie ramionami i momentalnie poczułam ból rozchodzący się po całym moim ciele. Skrzywiłam się i wtedy chłopak do mnie podszedł. Usiadł na krześle przy łóżku i spojrzał na mnie oskarżycielsko.

-Skoro się obudziłaś to czekam na wyjaśnienia. Masz mi coś do powiedzenia?

Pokręciłam zaprzeczająco głową i lekceważąco odwróciłam wzrok. Styles przysunął krzesło bliżej łóżka w skutek czego po pokoju rozniósł się głośny skrzyp.

-Chyba się nie zrozumieliśmy... Ustanowiłem pewne zasady i masz do nich podporządkować. Nie myśl, że ignorując mnie i robiąc mi na złość wrócisz do przytułku. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo.

Wróciłam wzrokiem do jego twarzy i przymróżyłam oczy obserwując jego szmaragdowe tęczówki.

-Masz szczęście, że wyszedłem Cię szukać, bo pewnie skończyłabyś w trumnie.-Mówiąc to wstał i podszedł do drzwi wejściowych jednak w ostatnim momencie odwrócił się twarzą do mnie.-Po obiedzie zabieram Cię do domu.

-To nie jest mój dom.

Po moich słowach wyszedł z sali bez słowa.
Przed południem zabrali mnie na badania, które nie wymagały ode mnie jakiegokolwiek wysiłku z czego niesamowicie się cieszyłam, ponieważ wciąż byłam obolała. Kiedy już bezczynnie leżałam na przeznaczonym dla mnie łóżku przyszła Jess, jedna z najmilszych pielęgniarek. Przyniosla mi obiad i zaczęła pakować moją torbę.

-To zły pomysł żebyś już wracała do domu. Powinnaś tu zostać do końca tygodnia. Twój facet jest bardzo uparty.-Mówiąc ostatnie zdanie lekko się uśmiechnęła... A ja wyplulam wodę, którą
właśnie powoli popijałam.

-To mój opiekun.

-Oh w takim razie wybacz. Opiekun...-Powtórzyła.

Gdy skończyłam jeść Jess pozbyła się wszystkich kabli podłączonych do mojego ciała i pomogła mi się ubrać. Gdy byłam już gotowa do sali wszedł Harry, który podniósł moją torbę z ziemii.

-Uważaj na siebie i postaraj się nie wychodzić z łóżka do kinca tygodnia.-Powiedziała trzymając mnie za ramiona jednak ostatnie zdanie skierowała do Stylesa, który przytaknął na jej słowa.-Miło było Cię poznać, schowałam do twojej torby kartkę z moim numerem. Dzwoń jak coś będzie się działo albo po prostu będziesz chciała wyskoczyć na kawę.-Dokończyła szeroko się uśmiechając co delikatnie odwzajemniłam.

-Ale dopiero w przyszłym tygodniu.-Zagroziłam jej palcem na co zachichotała.

Przytuliła mnie i wyszłam powoli z pokoju za Stylesem. W połowie korytarza nie miałam już sił co chłopak chyba zauważył, bo odwrócił się z przejętą miną. Podszedł do mnie i delikatnie oplótł moje plecy jedna ręka pomagając mi iść jedna próbowałam go za wszelką cenę od siebie odepchnąć.

-Daj sobie pomóc.-Szepnął zirytowany dlatego się poddałam.

Na parkingu Harry otworzył mi tylne drzwi i pomógł mi się położyć na wszytskich siedzeniach lecz nawet to nie sprawiło, ze było mi wygodnie. Dojechaliśmy do apartamentu w całkowitej ciszy.
Harry zaprowadził mnie do mojego pokoju. Jednak różnił się od momentu kiedy byłam tu ostatni raz. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu by zorientować się, że byłam nieprzytomna dwa dni. Na ścianach wciąż znajdowały się moje rysunki ale meble były inne. Oryginalnie białe i większe. Łóżko było ogromne i dwuosobowe, a w kącie pokoju byla wielka roślina. Bylo idealnie. Uśmiechnęłam się w duchu, ale szepnęłam tylko niemrawe "dziękuję". Kiwnął głową i poprowadził mnie do łóżka. Chciał mi pomóc zdjąć bluzę ale wyszarpałam się z jego uścisku i zrobiłam to sama. Wspięłam się na posłanie, a on przykrył mnie białym, puchatym kocem. Nie minelo dziesięć minut, a rzuciłam się w objęcia morfeusza.
Kiedy się obudziłam było już ciemno. Kilka minut przed północą. Kiedy zorientowałam się, że Lucky dzwonił do mnie siedem razy umówiłam się z nim na następny dzień. Tutaj, w mieszkaniu Harrego. W pewnym momencie usłyszałam przekręcanie klamki i do pokoju wszedł on. Z tacą na której znajdował się kubek z jakimś napojem i talerz z jedzeniem.

-Nie ma to jak prywatność...-wymamrotałam pod nosem świadoma, że Styles to słyszał.

-Widzę, że wracasz do formy smarkulo. Masz to zjeść i wypić herbatę. Póki jest ciepła.

-Nie jestem głodna.-Skłamałam gdyż ostatnie co jadłam to ubogi obiad w szpitalu.

-Nie pytałem czy jesteś głodna, po prostu masz to zjeść albo Cię nakarmię.-Mówiąc to postawił tackę na stoliku nocnym i zajął miejsce na fotelu po drugiej stronie pokoju, bacznie mnie obserwując.
Uniosłam wymownie jedną brew.

-Możesz już iść.-Przeniosłam wzrok na drzwi.

-Zrobię to jak wszystko zjesz. No dalej... bo szkoda mojego czasu.

Uśmiechnęłam się w duchu, ułożyłam się wygodnie na łóżku i dalej przeglądałam portale społecznościowe w telefonie. Po kilku minutach usłyszałam jak brunet wstaje i podchodzi do łóżka, a chwilę później wyrywa mi komórkę z rąk.

-Co do...

-Nie dostaniesz jej dopóki nie zjesz kolacji.-Warknął przerywając mi w pół zdania.

Przewróciłam oczami i sięgnęłam po herbatę, której upiłam dużego łyka. Chwyciłam z dłoń tosta z serem, sałatą i pomidorem i powoli zaczęłam jeść.
Po zjedzeniu kolacji odstawiłam talerz na tacę i spojrzałam wymownie na chłopaka, który nie spuszczał mnie z oczu. Wystawiłam rękę w jego kierunku domagając się odzyskania mojej własności. On jednak, jak gdyby nigdy nic sprzątnął puste naczynia i ruszył w kierunku drzwi.

-Mój telefon.

-Rekwiruję to w ramach kary za nieprzestrzeganie zasad.

-Co?-On sobie chyba żartował...

-Trzeba było wrócić do domu na czas.-Mówiąc to zatrzasnął za sobą drzwi.
Opadłam z powrotem bezsilnie na poduszki.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 11, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nice choice [H.S.]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz