Następnego dnia poszłam do biblioteki szkolnej z Natanielem. Miał mi pomóc w wyborze książki, jednak zatrzymała go dyrektorka.
- Nataniel, nie powinieneś być na spotkaniu samorządu szkolnego?
- Myślałem, że jest jutro...
- Coś zakręcony dzisiaj jesteś.No nic, idź już, zanim reszta osób zacznie się niecierpliwić.
Chłopak spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem.
- Przepraszam, do biblioteki możemy wybrać się później, jeśli chcesz.
- Jasne, ale teraz już idź, zanim się spóźnisz.
Uśmiechnął się do mnie i pobiegł w stronę pokoju gospodarzy.
On ma taki ładny uśmiech...
Z zamyślenia prawie wpadłam na Amber i jej koleżanki.
Nienawidziła mnie od początku. Ona to chyba ma ze wszystkimi, a na niektórych szczególnie się uwzięła. Nie mogłam uwierzyć, że jest siostrą Nataniela.
- Uważaj jak łazisz, ślamazaro!
Nie przejęłam się tym, jednak Amber chwyciła mnie za nadgarstek.
- Chwila, chwila, czy ja cię nie widziałam przed chwilą z moim bratem?
- Tak, a co? - spytałam zbyt wyzywająco.
Parsknęła śmiechem i poprawiła swoje blond kłaki.
- Myślisz, że nie widzę, jak na niego patrzysz? - chciałam zaprzeczyć,ale kontynuowała - Serio myślisz, że coś z tego będzie?
- Wcale tak nie myślę - warknęłam, chociaż to nie była prawda. Ta nadzieja tliła się we mnie od jakiegoś czasu, nawet jeśli wiedziałam, że raczej tak się nie stanie.
- Spróbuj się tylko zbliżyć do mojego brata...
- A od kiedy się tak o niego martwisz, co? - usłyszałam głos zza moich pleców. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam Kentina.
Jedyne co wiem o Kentinie to to, że był w szkole wojskowej czy czymś tego rodzaju i miał chyba jakąś sprzeczkę z Amber.
Spojrzałam na dziewczynę. Wydawała się speszona. A Amber nigdy nie jest speszona. Aż miałam ochotę zrobić zdjęcie.
- Co ty tu robisz, Kentin? - spytała z udawaną pewnością siebie, a on się tylko kpiąco uśmiechnął.
- Chodzę do tej szkoły, to se mogę być tutaj gdzie chcę.
- Dziewczyny, chodźcie - powiedziała do swoich koleżanek, których imion nie pamiętałam - idziemy gdzieś, gdzie nie ma takich tępych osób jak oni.
- Dziękuję - powiedziałam, gdy zniknęły za zakrętem korytarza.
- Czy to prawda, że podoba ci się Nataniel? - spytał, a ja poczułam się zbita z tropu.
- Słyszałeś naszą rozmowę?
- Tak - potwierdził z dziwnym uśmiechem na twarzy - serio podoba ci się ten blondaś?
- Nie - skłamałam, ale spuściłam wzrok i to mnie wydało.
- Czyli jednak... - powiedział, ale z dziwnym wyrazem twarzy.
- Tylko nie mów nikomu, okej?
- Spoko, nikomu nie powiem.
Odetchnęłam z ulgą. Nie miałam powodów, żeby nie ufać Kentinowi. Naprawdę nie chciałabym, żeby ktoś się dowiedział.Gdy godzinę później szłam z Natanielem do biblioteki zastanawiałam się, czy powiedzieć o tym wydarzeniu Natanielowi. Sam jednak zauważył, że coś jest nie tak.
- Hej, co jest? - spytał.
-Nic, nic.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak.
- Chodzi o Amber...
- Co?! - Nataniel był zaskoczony i myślałam, że zacznie bronić Amber i mnie zwyzywa, ale tak się nie stało - nie wierzę, że ona znowu to robi. Zawsze musi się nad kimś znęcać. Co ci powiedziała.
Przełknęłam ślinę.
- Powiedziała, że mam się od ciebie odczepić - powiedziałam, nie zdradzając zbyt wielu szczegółów. Na razie ie chcę, żeby się dowiedział, że się w nim bujam.
- Pogadam z nią - powiedział pewnie.
- Lepiej nie...nie chcę, żeby się pogorszyło - powiedziałam, bojąc się, że Amber powie Natanielowi to, co zauważyła.
- Może masz rację... - Nataniel trochę się zawachał - ale jak tylko wywinie jeszcze raz coś takiego, to od razu mi powiedz, dobrze?
- Dobrze.
Spędziłam z Natanielem dużo czasu w bibliotece. Rozmawialiśmy (oczywiście tak cicho jak mogliśmy, bibliotekarka nie byłaby zadowolona z głośnych rozmów) nie tylko o książkach, ale też o szkole i zbliżającej się wycieczce, filmach kryminalnych i innych tego typu rzeczach.
Jak zawsze w piątek wracałam do domu z przyjaciółkami. Opowiedziałam im o spotkaniu w bibliotece, ale też o Amber i o tym, jak Kentin ją przegonił.
- Co za wredna małpa - warknęła Patricia.
- No dokładnie! - zgodziła się z nią Melody - jest wstrętną żmiją.
- Proszę was, nie obrażajcie małp i żmij - powiedziałam - ale zgadzam się z tym. Nie mogę uwierzyć, że jest siostrą Nataniela.
Szłyśmy chwilę w milczeniu, aż w końcu Melody się odezwała.
- A tak odchodząc od tematu Amber, to mamy weekend... wypadałoby coś porobić, nie?
Nagle Patricia się ożywiła.
- Pamiętacie, jak mówiłam wam, że moja babcia, ta która mieszka na wsi zaprasza was na kawałek ciasta?
Pokiwałam głową.
- No właśnie! A jutro ma urodziny. Możemy z tej okazji złożyć jej wizytę.
- Super! - ucieszyłam się.
- Genialny pomysł - Melody też była zadowolona z tego pomysłu.
- To ja dzisiaj do niej zadzwonię i zapowiem naszą wizytę.
Nawet nie zauważyłam, kiedy byłyśmy już pod moim blokiem.15 minut później siedziałam już w domu pijąc herbatę i oglądając jakiś serial, który leciał w telewizji.
Nagle mój telefon zawibrował, zwiastując wiadomość.Lysander: Cześć Blanca, masz dzisiaj wolne popołudnie?
Zdziwiłam się trochę. Czyżby Patricia miała rację i mu się podobam? Ale to tylko spotkanie i nic więcej...
Ja: Tak, a o co chodzi?
Lysander: Ja i Kastiel napisaliśmy nową piosenkę i chcemy, żebyś ty i twoje koleżanki przesłuchały.
Ja: Czemu akurat my?
Lysander: Po prostu wy.
Lysander: No i Kastiel nalegał.Zastanowiłam się chwilę. Jeśli Kastiel nalegał, żebyśmy przyszły, to jaki miał w tym cel?
Ja: Dobra, przyjdziemy.
Chłopacy pewnie byli tam, gdzie zawsze, czyli w piwnicy w szkole.
Szybko zadzwoniłam do dziewczyn i pognałyśmy na spotkanie.