Rozdział 6 (1/2)

241 26 0
                                    

W drodze do szkoły kupiłam sobie puszkę z energetykiem. Może uda mi się nie zasnąć w autokarze?
Pod szkołą byli już prawie wszyscy. Niektórzy mieli walizki, inni wielkie torby,
Melody i Patricia podbiegły do mnie.
- Dziewczyno, mamy mały problem.
- Jaki?
- Nie pomyślałyśmy o tym, że któraś z nas będzie siedziała osobno.
Kurczę! Rzeczywiście, w autokarze miejsca są podwójne.
Kierowca nie dał nam pomyśleć, ponieważ musieliśmy odłożyć bagaże.
- Cieszysz się, że jedziemy? - spytał Nataniel, odkładając swój bagaż.
- Tak, nie mogłam się doczekać tej wycieczki - musiałam uważać na drżenie głosu, które ciężko mi było opanować, po części dlatego, że było mi zimno, a po części dlatego, że z nim rozmawiałam. Halo, w końcu to NATANIEL!
- Nie mam z kim siedzieć w autokarze. Może chciałabyś ze mną usiąść? - moje przyjaciółki zaczęły zaczęły energicznie kiwać głowami, wymachiwać rękoma a nawet skakać. Stały za jego plecami, więc ich nie widział, ale ja musiałam powstrzymać śmiech.
- Tak, jasne.
Dziewczyny chwyciły się za ręce i zaczęły tańczyć, więc starałam się patrzeć na Nataniela, ale i tak nie powstrzymałam uśmiechu.
- Co? Ubrudziłem się czymś? - spytał chłopak i zaczął sobie pocierać policzek, żeby zetrzeć rzekomą plamę.
- Nie, nie ubrudziłeś się. Chodźmy już - poszliśmy do autokaru.
Wybraliśmy miejsca. Ja usiadłam przy oknie. Za mną siedziały moje przyjaciółki.
Na przeciwko nas usiadła Melania. Poczułam lekkie ukłucie zazdrości, ale też żalu, bo siedziała sama. Chyba liczyła na podróż u boku Nataniela.
Wszystkie rozmowy w autokarze uciszył pilot wycieczki, pan Matheo.
- Będę was oprowadzał po wspaniałym mieście, jakim jest Rzym.
Oczywiście nikt go nie słuchał, a ja powoli zasypiałam.
Wyjęłam puszkę z energetykiem, otworzyłam i wypiłam łyk. Musujący, słodki napój powinien mnie rozbudzić.
Dopiero po chwili dostrzegłam, że Nataniel patrzy na mnie dziwnym wzrokiem.
No tak. Nie był fanem napojów energetycznych.
- Nie wyspałam się. Nie zamierzam tu zasnąć - wytłumaczyłam, a on się uśmiechnął. Czyżby moja wypowiedź dziwnie zabrzmiała i musiał powstrzymać śmiech? Najwyraźniej.
- Czemu nie? Siedzenia w autokarze nie są aż takie niewygodne.
- Nie warto zasypiać w autokarze. W mojej starej szkole był zwyczaj, że jak ktoś zaśnie w autokarze, to mu robią brzydki kawał. Raz włożyli komuś do kaptura babeczkę z kremem. Miał całe brudne włosy.
Nataniel się roześmiał, ja też. Jeśli tak będzie wyglądać wycieczka, to może się nigdy nie kończyć.
- Czego najbardziej ci będzie brakować? - spytał chłopak.
- Nie wiem... chyba mojego łóżka. A tobie?
- Kotów. To moje ulubione zwierzęta, czasem je dokarmiam.
Odwróciłam się i zobaczyłam Kastiela rozmawiającego z Melody. On chyba naprawdę ją lubi.
- Kastielu, usiądź na swoje miejce. Nie wolno chodzić po autokarze w czasie jazdy - powiedział ostro pan Farazowski.
- Dobrze, luz - powiedział i wrócił na tył autokaru.
- Co sądzisz o Rzymie? - spytałam z ciekawości - ja uważam, że może być ciekawie.
- Tak szczerze, to od zawsze chciałem tam pojechać. Uwielbiam kuchnię Włoską, poza tym architekura jest zachwycająca...
Słuchałam z zapartym tchem. On był niesamowity...
- Blanca? Wszystko okej?
Ocknęłam się.
- Eee...tak, a co?
- Chyba odpłynęłaś...
- Tak, zamyśliłam się trochę... - powiedziałam zakłopotana. Muszę przestać się tak zamyślać.
Rozejrzałam się po autokarze.
Dopiero teraz się zoriwntowałam, że za Melanią siedzi Lysander. I się patrzy. Na mnie.
Omal nie upuściłam puszki z energetykiem na podłogę, więc na wszelki wypadek dopiłam napój.
Naprawdę nie chciałam zranić Lysandra, a teraz patrzył na mnie z bólem. W końcu mu powiedziałam, że ktoś mi się podoba, a teraz siedzę z Natanielem, śmiejemy się i rozmawiamy.
Nie chciałam o tym myśleć, więc wyciągnęłam książkę i zagłębiłam się w lekturze.

Kilkanaście godzin później staliśmy już przy recepcji hotelu.
Ja, Melody i Patricia dostałyśmy klucz do pokoju nr 107.
Pokój mieścił się na pierwszym piętrze. Obok nas przydzielono nam Kastiela, Lysandra i Kentina, a naprzeciwko nas grupę Nataniela. Byłam z tego bardzo zadowolona.
Gdy się rozpakowywałyśmy, ktoś do nas zapukał.
- Proszę! - krzyknęła Patricia, a do pokoju wszedł pan Farazowski.
- Chciałem tylko przypomnieć, że cisza nocna zaczyna się o godzinie 22:00.
- Dobrze, będziemy pamiętać.
- To w takim razie miłej nocy życzę - powiedział i zamknął drzwi. Minutę później znów usłyszałyśmy pukanie, tym razem była to Rozalia.
- W naszym pokoju robimy małe spotkanie, chciałybyście wpaść?
- Tak w piżamach? - spytała Patricia zszokowana.
- A czemu nie?
Zastanowiłam się. Pokazać się Natanielowi w samej piżamie? Chociaż w sumie on chyba nie lubi takich spotkań, szczególnie po ciszy nocnej, więc pewnie go nie będzie...
- Ja idę - powiedziała Melody i podeszła do Rosalii.
- To chodźmy - powiedziałam do Patricii.
Zakluczyłyśmy pokój, a klucz wzięła Melody i poszłyśmy do pokoju dziewczyn.
Byli już tam prawie wszyscy, nawet... Nataniel.
Po chwili przyszedł też Kastiel, ale bez Lysandra.
Zaczęliśmy się zastanawiać, co porobić, aż w końcu Rosalia wpadła na pomysł, żeby zagrać w  "prawda czy wyzwanie", więc wzięliśmy pustą butelkę  i usiedliśmy w kółku.
- Ja zaczynam - powiedziała Rosalia.
- Czemu ty? - spytał Kastiel.
- Bo to był mój pomysł!
Zaczęliśmy grać. Gra w "prawda czy wyzwanie" zawsze była dobra na takie wyjazdy, ale teraz się za bardzo nie kleiła...
Nie wiem, co strzeliło Kim do głowy, ale w pewnym momencie powiedziała:
- Hej, a może zagramy w butelkę, co? Taką na całowanie?
- Wiecie...ja muszę iść, obiecałem panu Farazowskiemu, że dokończę pewien projekt - powiedział Nataniel i już go nie było.
- On nigdy nie chce się bawić - stwierdziła zawiedziona Rosalia.
- Myślicie, że jest gejem? - spytał Kastiel ze złośliwym uśmieszkiem.
- Wiesz co, teraz to już przesadziłeś! - powiedziałam głośniej niż zamierzałam - to że nie gra w butelkę nie znaczy, że nie lubi dziewczyn.
- Pff, mówisz tak, bo co, bo jesteś w nim zakochana?
Nie wiedziałam jak zareagować. Nie chciałam, żeby wszyscy dowiedzieli się, że mi się podoba! Spojrzałam na Kentina, jednak udawał, że nic nie wie.
- Nie jestem w nim zakochana, ale nie lubię, gdy zaczynasz wszystkich obrażać - powiedziałam i wstałam.
- No to kto gra? - spytała Rosalia.
- Ja nie, ale wy grajcie - powiedziałam i wyszłam z pokoju.
Nie wierzę. Jak on mógł tak powiedzieć o Natanielu?
Podeszłam do drzwi mojego pokoju i szarpnęłam klamką. Zapomniałam, że są zamknięte, a ja nie mam klucza.
Oparłam się o nie i usiadłam na podłodze. Ale... co by było, gdyby wychowawca mnie tu zobaczył w czasie ciszy nocnej?
Jedynym wyjściem było wrócić do nich, albo iść do Nataniela albo Lysandra, bo tylko oni siedzieli w swoich pokojach.
Zdecydowałam się pójść do Nataniela. Podeszłam do drzwi, wzięłam oddech i zapukałam.

The Spark of Love | Słodki FlirtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz